1. Niedziela po Trójcy Świętej

16 Tak bowiem mówi PAN Zastępów:

Nie słuchajcie słów proroków, którzy wam prorokują — oni was zwodzą.

Głoszą wam widzenia swego serca, a nie to, co pochodzi z ust PANA.

17 Nieustannie mówią do tych, którzy Mną gardzą: Mówi PAN:

Pokój mieć będziecie! Każdemu, kto postępuje w zatwardziałości swego serca, mówią;

Nie przyjdzie na was nieszczęście!

18 Kto bowiem stał w radzie PANA, widział i słyszał Jego słowo?

Kto zwrócił uwagę na Jego słowo i je usłyszał?

19 Oto zawierucha od PANA wyrusza w gniewie,

a wichura się kłębi, wiruje nad głową bezbożnych.

20 Nie odwróci się gniew PANA, dopóki nie wypełni i nie zrealizuje zamiarów swojego serca.

Przy końcu dni całkowicie to pojmiecie.

21 Nie wysłałem tych proroków – oni jednak biegną.

Nie mówiłem do nich – oni jednak prorokują.

22 Gdyby stali w Mojej radzie, to przyczyniliby się do tego,

żeby Mój lud usłyszał Moje słowa

i odwróciliby ich od ich złej drogi i złych czynów.

23 Czy ja jestem Bogiem z bliska – wyrocznia PANA – a nie jestem Bogiem z daleka?

24 jeśli człowiek schowa się w kryjówce, to czyja nie będę go widział? – wyrocznia PANA.

Czy ja nie wypełniam niebios i ziemi? – wyrocznia PANA.

25 Słyszałem, co mówili prorocy, którzy prorokują kłamstwo w Moim imieniu: Miałem sen! Miałem sen!

26 jak długo to będzie trwać? Czy jestem w sercu proroków, którzy prorokują kłamstwo, prorokują oszustwa własnego serca?

27 Zamierzają sprawić, aby Mój lud zapomniał Mojego imienia przez ich sny, które opowiadają sobie nawzajem, jak ich ojcowie zapomnieli Mego imienia dla Baala.

28 Prorok, który ma sen, niech opowiada sen, lecz ten, kto ma Moje słowo, niech wiernie głosi Moje słowo!

Co ma plewa do ziarna? – wyrocznia PANA.

29 Czy Moje słowo nie jest jak ogień – wyrocznia PANA

i jak młot kruszący skałę?

Księga Jeremiasza 23, 16-29 (tekst z Biblii Ekumenicznej)

Drodzy internauci.

 

Najchętniej słuchamy stwierdzeń takich jak te: Róbcie tak dalej. Jesteście na właściwej drodze. W ten sposób osiągniecie swój cel. Obojętnie czy mówi nam to lekarz, nauczyciel czy szef. I na pewno chętniej niż na przykład takich zdań: powinieneś rzucić palenie, kilka kilogramów, nie sięgać więcej po alkohol czy więcej się ruszać.

 

Co chcesz usłyszeć jako pierwsze? Dobrą czy złą wiadomość. No wiesz, wystarczy mi dobra, złą pomińmy milczeniem. Tacy już jesteśmy; pochwał chętniej słuchamy niż krytyki, a zachęt bardziej niż ostrzeżeń. Wszystko będzie dobrze – ładniej brzmi w naszych uszach niż : uważaj, bo zbłądziłeś.                        

 

W polityce nie jest łatwo rozpoznać słuszność głosów pełnych ostrzeżeń. Tak jest np. w debacie o zmianach klimatu, dopuszczeniu do stosowania budzących wątpliwości pestycydów czy zakazem produkcji i posługiwania się plastikowymi opakowaniami. Czy rzeczywiście jest aż tak źle?- pytamy.

 

Ponieważ często brakuje dotykalnych dowodów, podjęcie decyzji nie jest łatwe. Jednakże przy decydowaniu dochodzi jeszcze i to, że chętniej przyjmujemy za słuszne to, co nie wymaga wielkich zmian. To też jest powodem naszego zamykania się na krytyczne głosy, które dotychczasowe praktyki stawiają pod znakiem zapytania. To co jest, jest najprostsze i najwygodniejsze. Czyż nie lepiej robić wszystko tak jak dotąd, a krytyczne czy ostrzegające głosy po prostu wyśmiać lub zignorować? Najlepiej zaś nie dopuszczać do siebie w ogóle żadnych oznak kryzysu. Lepiej przecież używać jeszcze życia, a niosących ostrzeżenia zbyć jako pomyleńców.

 

Tak właśnie znajdziemy się w tym miejscu, w którym znajdował się prorok Pański Jeremiasz.

 

Współcześnie "prorocy" formułujący ostrzeżenia dotyczące naszych czasów wzywają do zmiany – w stosunkach społecznych, politycznych i w życiu religijnym. Ujawniają błędy w naszym stylu życia. Trafiają często w czułe punkty. Pytają o nasze przyzwyczajenia. Nakłaniają do rezygnacji z rzeczy ulubionych dla dobra rodziny, społeczności lokalnej, ludzkości.

 

Ale można też poszukać innych "ekspertów" , którzy wyciągają przeciwne wnioski, tak że wszystko może pozostać po staremu.

 

Dokładnie jak w czasach Jeremiasza. On nie zawdzięczał swego przesłania rozsądkowi, trzeźwemu myśleniu, ani naukowym przesłankom. Zawdzięczał je samemu Bogu. Nie chodziło o jego osobiste przekonanie. On miał zadanie powierzone mu przez Boga: on widział i słyszał Jego Słowo. Jeremiasz ostrzegał w Bożym Imieniu.

 

Król w Jerozolimie słyszał co mu Jeremiasz ma do powiedzenia. Jednak on zwrócił się o radę do swoich ekspertów. Miał przecież pałacowych proroków, których sam zatrudnił. czy może więc dziwić, że radzili mu coś zupełnie innego niż Jeremiasz?  Królu – wszystko będzie dobrze. Tak potwierdzali to, czego pragnęło jego serce. 

 

Bóg jednak oskarża królewskich proroków. Kto mówi temu ludowi wszystko będzie dobrze, łże jak najęty. Ten nie jest prorokiem, tylko proroka udaje. Prawdziwy prorok swoje poselstwo posiada od samego Boga. Jest jego mówiącym uchem, narzędziem w Jego ręku.  On musi mówić to, co sam otrzyma od Boga.

 

Tak na prawdę nie tylko wówczas, gdy Boże Słowo daruje pociechę czy zwiastuje ratunek.  Boże Słowo nie jest barwnym plakatem z romantycznymi zdjęciami w tle, aby wlewało trochę ciepła w spragnione serca. Bóg mówi też o tym, czego oczekuje od człowieka. Bóg nieraz dotyka ludzi mocno, gdy czynią coś, co nie jest zgodne z Jego wolą. Przede wszystkim, gdy są jest ten król w Jerozolimie, który utrzymywał, że żyje zgodnie z Bożym Słowem i Jego wolą. A jego dworscy prorocy to byli tylko pochlebcy  bijący mu w każdym przypadku brawa.  Po co te wszystkie ostrzeżenia, krytyka – wszystko będzie przecież dobrze.

 

Ale Bóg powiedział jasno i wyraźnie: te słowa nie pochodzą ode mnie, to życzenia waszych serc. To są wasze sny i marzenia. Zapomnieliście o mnie, o żywym Bogu.

 

Tak też jest i dzisiaj w naszym kraju. Jasne Bóg jest, a może nie, ale jeśli już jest, jest przecież kochanym Bogiem. Łagodny Bóg, taki, który nigdy nie strofuje, lecz zawsze błogosławi.  Czy może taki kochany Bóg wtrącać się w coś, co jest ważne w moim życiu? Tak mówi Bóg: to właśnie czynię.

 

No właśnie, mamy troskliwego Boga. Nic i nikt nie niesie tak wielkiej miłości w sobie jak nasz Bóg. W swoim pierwszym liście ap. Jan napisał: "Bóg jest miłością". Nie tylko Bóg ma miłość, ale sam jest miłością. I to jest treścią naszej chrześcijańskiej wiary, naszego zwiastowania i jest obecne w naszym życiu. Ale Bóg potrafi być nie tylko delikatny i przyjacielski, zwłaszcza gdy wie, że człowiek Go lekceważy i jak to się mówi: gra mu na nosie. Bóg reaguje stanowczo, gdy ludzie stawiają Go na drugim planie. Nie jest mu obojętne, gdy nie traktują Go poważnie. Nie pozwala się zredukować do wyobrażenia o wielkim, niebiańskim misiu do przytulania. Bóg nie pozwala się zaprzęgnąć do naszego wozu, gdy tylko chcemy, aby nam w każdej sytuacji życiowej błogosławił, a poza tym nie otwierał swoich ust.

Czy jestem Bogiem tylko z bliska? Nie: jestem także Bogiem z daleka. Przede wszystkim zaś gdyż namiętnie cię miłuję Ja , Bóg Biblii, twój Pan, nie przestałem być twoim Stwórcą. Tym, który wypowiada nad twoim życiem swoje pierwsze i ostatnie słowo. Nie jest mi obojętne jak żyjesz.

Królewscy prorocy nie traktowali Boga poważnie, przekręcali Jego Słowa. A przecież przynajmniej z dekalogu powinni rozpoznać, że właściwie nic nie jest w porządku. Mieli ważne kryterium: to co sprzeciwia się objawionej woli Boga nie jest żadnym proroctwem, nie pochodzi od Boga, lecz z ludzkiego serca.

 

Bóg jednakże zupełnie na serio traktuje to co powiedział przez Jeremiasza:

 

Jego Słowo jest jak ogień i jak młot, który kruszy skałę. Jeremiasz zapowiada sąd. W Bożym imieniu daje jeszcze jedną, ostatnią szansę, bo miarka się przebrała. Jeśli jej nie wykorzystacie, to liczcie się z konsekwencjami. Wówczas nadejdzie z północy wróg.  To, z czego królewscy prorocy tak bardzo się śmiali w zwiastowaniu Jeremiasza, nadeszło. Wróg z północy podbił Izraela, ludność uprowadził do niewoli do Babilonu. Wyśmiewanie i drwiny ustąpiły miejsca skardze i narzekaniu. Teraz siedzieli nad rzekami Babilonu i płakali z tęsknoty za swoim krajem, a może za utraconą szansą.

 

Umiłowani, nie chodzi o to, aby dzisiejszego ranka zwiastować wam nadejście sądu Bożego. Nie jesteśmy na miejscu Jeremiasza, nawet jeśli wiele w naszym społeczeństwie i w Kościele jest podobne do tego co działo się w jego czasach. Ale jednego możemy się dzisiaj nauczyć od niego. I do tego nie potrzeba być dzisiaj prorokiem.

 

Wystarczy lektura Pisma Świętego i poważne potraktowanie w życiu jego treści. Ono bowiem nie stanowi dla mojego sumienia miękkiej poduszki. Ono niesie nie tylko pociechę. Ono jest jak ogień i jak młot, który kruszy skałę. Ono jest , dzięki Duchowi Bożemu jasne, wyraźnie i potężne. Wymaga respektu z naszej strony. Ono nic nie maskuje, ani nie upiększa.

 

A sam Bóg pragnie, abyśmy na co dzień nim żyli. Bo ono może w naszym życiu osobistym, kościelnym i społecznym wiele zmienić. Nie bójmy się zmian. Ten, kto przed nimi ucieka ponosi klęskę i poddaje się w niewolę, niewolę grzechu, szatana i śmierci. To prawda zmiany są niebezpieczne, ale przeprowadzane z Bogiem, w Jego Duchu prowadzą do błogosławieństwa.

 

I takiego błogosławieństwa Wam i sobie życzę na każdy dzień. Amen.

ks. Waldemar Szczugieł