6. Niedziela po Trójcy Świętej

„Odrzuciwszy więc wszelką złość i wszelką zdradę, i obłudę, i zazdrość, i wszelką obmowę jako nowonarodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu, gdyżeście zakosztowali, iż dobrotliwy jest Pan. Przystąpcie do niego, do kamienia żywego, przez ludzi wprawdzie odrzuconego, lecz przez Boga wybranego jako kosztowny. I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa. Dlatego to powiedziane jest w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, kosztowny, A kto weń wierzy, nie zawiedzie się. Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną; dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgardzili budowniczowie, pozostał kamieniem węgielnym, ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia; ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się oń, na co zresztą są przeznaczeni. Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości; wy, którzy niegdyś byliście nie ludem, teraz jesteście ludem Bożym, dla was niegdyś nie było zmiłowania, ale teraz zmiłowania dostąpiliście.”  1 P 2,1-10

Z czym kojarzy się nam słowo „świątynia”? Kojarzy się z budynkiem. Pewnie przychodzi tu na myśl starotestamentowa historia ludu Izraelskiego. W Jerozolimie świątynia Salomona była miejscem spotkania z Bogiem na modlitwie. Wewnątrz niej znajdowała się Arka Przymierza – znak obecności Boga pośród ludu. W Arce zostały złożone tablice Prawa, manna z pustyni i laska Aarona, które przypominały o tym, że Bóg był zawsze obecny w historii swego ludu, towarzyszył mu w drodze, kierował jego krokami. Czy my również, kiedy idziemy do świątyni, do kościoła, przypominamy sobie naszą osobistą historię z Bogiem? To, jak Jezus mnie spotkał, jak szedł ze mną, jak mi towarzyszył w wielu momentach mojego życia, to jak Jezus mnie kocha i mi błogosławi?

 

To, co było zapowiedziane w Starym Testamencie jest urzeczywistniane mocą Ducha Świętego w Kościele. Kościół jest domem Boga, miejscem Jego obecności, w nim możemy znaleźć i spotkać Pana. Kościół jest świątynią zamieszkaną przez Ducha Świętego, który go ożywia, prowadzi i podtrzymuje. Być może zadajemy sobie pytania: Gdzie możemy spotkać Boga? Gdzie możemy zjednoczyć się z Nim przez Chrystusa? Gdzie możemy znaleźć światło Ducha Świętego, które rozjaśni nasze życie? Odpowiedź brzmi: w Kościele, wśród nas, którzy jesteśmy Kościołem.

 

Starożytna świątynia była zbudowana rękami ludzi: chciano „dać dom” Bogu, by mieć widzialny znak Jego obecności pośród ludu. Jezus Chrystus jest żywą Świątynią Ojca i On sam buduje duchowy dom, czyli Kościół – buduje go nie z kamieni materialnych, ale z „żywych kamieni”, którymi my jesteśmy. Apostoł Paweł mówi do chrześcijan z Efezu: „Wy jesteście zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, na którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu, na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu” (Ef 2,20-22). Jesteśmy żywymi kamieniami budowli Boga, zjednoczonymi głęboko z Chrystusem. Co to oznacza? Kiedy przebywamy razem, działa wśród nas Duch Święty, który pomaga nam wzrastać. Nie jesteśmy odizolowani od siebie, ale jesteśmy ludem Bożym. Taki jest Kościół!

 

Co robi Duch Święty pośród nas? Tworzy różnorodność, która stanowi bogactwo Kościoła, i jednoczy wszystko i wszystkich, aby zbudować duchową świątynię, w której nie składamy ofiar materialnych, ale samych siebie i nasze życie.

 

Kościół to nie jest splot rzeczy oraz interesów, ale świątynia Ducha Świętego, świątynia, w której działa Bóg. Świątynia, w której każdy i każda z nas przez Chrzest Święty staje się żywym kamieniem. To pokazuje, że nikt nie jest bezużyteczny w Kościele. Jeśli ktoś czasem mówi do drugiego: „Idź do domu, bo Ty się tutaj nie przydasz, albo nie pasujesz nam tutaj, albo jesteś bezużyteczny”, to mówi nieprawdę. Nikt nie jest bezużyteczny w Kościele, wszyscy jesteśmy w nim niezbędni, by zbudować tę świątynię. Nikt nie odgrywa tu drugorzędnej roli i nikt też nie jest w Kościele najważniejszy – wszyscy jesteśmy równi w oczach Boga. Nikt też nie jest bezimienny: wszyscy tworzymy i budujemy Kościół. Zachęca nas to do zastanowienia się nad faktem, że jeśli zabraknie cegiełki naszego chrześcijańskiego życia, to zabraknie czegoś w pięknie Kościoła. Niektórzy mówią: „Ja z Kościołem nie mam nic wspólnego”, ale w ten sposób odpada cegiełka jednego życia z tej pięknej świątyni.

 

Chciałbym, abyśmy zadali sobie pytanie: Jak przeżywamy to, że jesteśmy Kościołem? Czy jesteśmy żywymi kamieniami, czy raczej jesteśmy kamieniami zmęczonymi, znudzonymi, obojętnymi? Smutny jest widok chrześcijanina zmęczonego, znudzonego, obojętnego. Chrześcijanin powinien być pełen radości z tego, że jest chrześcijaninem, żyć pięknem przynależności do ludu Bożego, jakim jest Kościół. Czy otwieramy się na działanie Ducha Świętego, żeby odgrywać czynną rolę w naszych parafiach, czy też zamykamy się w sobie, mówiąc, że mamy tyle rzeczy do zrobienia.

 

Niech Pan da nam wszystkim swoją łaskę i siłę, abyśmy mogli być głęboko zjednoczeni z Chrystusem, który jest kamieniem węgielnym, filarem, fundamentem naszego życia i całego Kościoła. Módlmy się, aby ożywiał nas zawsze Jego Duch i byśmy byli zawsze żywymi kamieniami Jego Kościoła. Amen.

ks. Eneasz Kowalski