4. Niedziela po Wielkanocy

Przeto przyobleczcie się jako wybrani Boży, święci i umiłowani, w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, łagodność i cierpliwość, znosząc jedni drugich i przebaczając sobie nawzajem, jeśli kto ma powód do skargi przeciw komu: Jak Chrystus odpuścił wam, tak i wy. A ponad to wszystko przyobleczcie się w miłość, która jest spójnią doskonałości. A w sercach waszych niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też powołani jesteście w jednym ciele; a bądźcie wdzięczni. Słowo Chrystusowe niech mieszka w was obficie; we wszelkiej mądrości nauczajcie i napominajcie jedni drugich przez psalmy, hymny, pieśni duchowne, wdzięcznie śpiewając Bogu w sercach waszych; i wszystko, cokolwiek czynicie w słowie lub w uczynku, wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa, dziękując przez Niego Bogu Ojcu.

Kol 3,12-17

ks. Jerzy GanselSiostry i Bracia w Jezusie Chrystusie!

 

Czwarta Niedziela Wielkanocna to kolejna niedziela związana z dziękczynieniem, oddaniem Bogu chwały za dzieło zbawienia, które stało się naszym udziałem. Łacińska nazwa Cantate wzywa nas jednak do owego dziękczynienia w sposób szczególny. Dziękujcie Bogu pieśnią. Śpiewajcie Panu pieśń nową, bo cuda uczynił – wzywa nas dzisiaj Psalmista. Pieśń w Kościele ewangelickim miała od początku wielkie znaczenie. Kiedy tylko do nabożeństw Reformacja wprowadziła język narodowy, wówczas znacznie zwiększyło się zapotrzebowanie na pieśni kościelne. To na XVI i XVII wiek przypada największy rozkwit muzyki kościelnej. Wielcy teologowie, ale i przeciętni księża, pisali pieśni i komponowali do nich muzykę, by w nich pozostawić swoje świadectwo wiary, by w nich przybliżyć teologię i dać innym drogowskaz ku Bogu. Pieśni miały więc pobudzać wiarę, miały też umacniać, dodawać otuchy. Ale przede wszystkim też pieśni miały stanowić praktyczną formę modlitwy, zwrócenia się ku Bogu, zaniesienia do Niego prośby słowami, które chwytały za serce, które wlewały nadzieję.

 

Dziś w naszych kościołach korzystamy z tego pięknego dorobku. Mamy niezwykle bogate śpiewniki, a w nich mnóstwo różnego rodzaju pieśni na każdą część roku kościelnego, na każdą praktycznie okazję. Stąd ewangelickie nabożeństwo jest swoistym koncertem na Bożą chwałę. Wyśpiewaniem tego, czego często nie sposób wypowiedzieć. Wspólnota z innymi, a zarazem indywidualne spotkanie z Bogiem, które w dużej mierze dokonuje się w Słowie Bożym i właśnie w pieśniach. Wielokrotnie zresztą to zauważaliście, kiedy w różnych okolicznościach docenialiście ich wielkie bogactwo. Pieśń może zatem mieć duże oddziaływanie na nasze duchowe życie, tutaj w Kościele, ale także i w naszej codzienności. Często melodia, czy strofa pieśni, która wpada nam w ucho z dziękczynieniem budzić nas będzie o poranku:

 

Dzięki, za ten dzisiejszy ranek, dzięki za każdy nowy dzień.

Dzięki za promień słońca, gwiazdy i za dźwięków świat.

 

Pieśń towarzyszyć nam będzie również pośród codziennych trudów, zmartwień, czy trosk, gdy nadzieja gaśnie, gdy sił i wiary coraz mniej, wówczas jakże ożywcze mogą być słowa:

 

Polecaj drogi swoje i życia swego los opiece tego Pana, co zły odwraca cios.

Kto chmurom, wichrom, burzy, wyznaczyć umie szlak,

ten i na ścieżki twoje swej łaski ześle znak.

 

Często pieśń pobudzać będzie do pracy, działania, zaangażowania, służby dla Boga i bliźniego, tak jak w słowach:

 

Działaj, bo noc nadejdzie, spójrz młoda jutrznia lśni.

Działaj o wczesnym ranku, za twoich młodych dni.

Swe młodociane siły w ofierze bliźnim złóż.

Działaj, gdy noc zapadnie, to nic nie zdziałasz już.

 

Nieraz także w niejednym życiowym zakręcie, gdy życie zaprowadzi nas w oblicze śmierci, to pieśń i tam natchnie nasze serca swoją ponadczasową nadzieją zmartwychwstania, jak chociażby w słowach pieśniarza ks. Valeriusa Herbergera ze Wschowy:

 

Już z tobą się rozstaje, obłudny świecie ty!

Przewrotność twą poznaję, żeś grzeszny jest i zły.

W niebiesiech pragnę mieszkać, ach, tam się dostać chcę,

Gdzie dola minie ciężka, Pan otrze wszelką łzę.

 

W życiu i w śmierci, w doczesności i w wieczności pieśń ma swoje miejsce. Warto byśmy jej bogactwo mogli też odkrywać w swoim pielgrzymowaniu przez życie. Do tego Was gorąco zachęcam.

 

Lecz tak, jak wspomniałem na początku ewangelickie nabożeństwo kształtować ma naszą społeczność z Bogiem poprzez Słowo żywego Boga i pieśń, to pozwólcie, że teraz przyjrzymy się temu, co owe Słowo ma nam dzisiaj do powiedzenia. Apostoł Paweł w Liście do Kolosan zamieszcza niezwykle ciekawe i inspirujące słowa, które dopełnić mają to nabożeństwo, które też duchowo ubogacić mają nasze życie. Apostoł pisze tu o chrześcijańskiej postawie, o relacjach, jakie cechować mają ludzi wierzących, albo jak to mówi Paweł, świętych. Tak, człowiek wierzący w Jezusa Chrystusa to w myśl teologii Pawłowej człowiek wybrany przez Boga, umiłowany Boży i święty. Nie jesteśmy więc świętymi poprzez nasze zasługi, poprzez wielkie czyny na rzecz innych. Świętymi nie ogłasza nas Kościół, lecz świętymi czyni nas Bóg w swojej łasce. W swoim przymierzu, w krzyżu i zmartwychwstaniu Chrystusa czyni nas świętymi, a więc zdolnymi do składania świadectwa i wstępowania w Jego ślady. Nie z nas, nie z siebie samego, lecz z Boga jestem tym czym jestem, pisze apostoł Paweł.

 

Bóg zatem dokładnie nas wyposażył w atrybuty, które ułatwiać nam mają podążanie przez życie, wytyczył ścieżki, a na nich dodatkowo postawił swe drogowskazy. Do nich z całą pewnością należą te, które w naszym tekście są wyliczone. Mowa tu między innymi o współczuciu, dobroci, pokorze, łagodności, czy cierpliwości. Lecz to nie wszystko. Paweł po tym wstępie dotyka jeszcze kolejnych sfer codziennego życia, pisząc: Jeśli kto ma powód do skargi przeciwko komuś, odpuszczajcie, jak i Chrystus wam odpuścił. Przyobleczcie się w miłość, która jest spójnią doskonałości. Tam bowiem, gdzie nie ma miłości, tam nie ma też przebaczenia, nie ma współczucia i poszanowania. Tam nie ma koniec końców wspólnoty, a bez tego nasze chrześcijaństwo jest chrześcijaństwem tylko z nazwy, z tradycji, czy historii. Historia jest bardzo ważna, ale liczy się przede wszystkim to, co tu i teraz. Z naszego życia wykrzesać mamy jak najwięcej, nie z historii, lecz z naszego życia, z pomnażania naszych talentów i ze świadectwa naszej wiary przyjdzie kiedyś się rozliczyć. Dlatego, te cechy, te cenne cnoty kształtować mają nasze relacje, budować mają nasze rodziny, naszą wspólnotę w Kościele i poza nim.

 

My również jesteśmy adresatami tego listu, bo i nas Bóg powołał do swojego Kościoła, i nas odkupił swoją świętą krwią, poruczył nam słowo pojednania, byśmy z tym sztandarem mogli iść przez życie, przezwyciężając troski, przezwyciężając wszelką złość, nienawiść, pychę, obłudę. Nie po to Chrystus umierał, byśmy szli dzisiaj za przykładem tych, którzy wzywają do wojen i nienawiści, zasłaniając się religijnymi hasłami. Bóg powołał nas do czego innego. Spójrzmy jakich pierwszych słów używa Chrystus, gdy po swoim zmartwychwstaniu przychodzi do swych uczniów: On nie wyzywa ich, nie gani za niewiarę, lecz pełen miłości i serdeczności powiada: Pokój wam! Pokój Wam! Bo do pokoju powołani jesteście, wszyscy w jednym ciele. Bądźcie za to Bogu wdzięczni, wzywa apostoł Paweł. Niechaj w sercach naszych rządzi więc pokój Chrystusowy. Ten pokój, którego nie zaznamy tutaj w świecie, a pokój, który został nam już dany. Pokój w wierze, w ufności, w łasce. Na tym jednak apostoł jeszcze nie kończy. Dopowiada jeszcze dwa niezwykle istotne zdania. Po pierwsze, Słowo Chrystusowe niech mieszka w Was obficie. Niech mieszka, niech kieruje, niech kształtuje, bo owe Słowo ma zbawczą moc, bo ono nadaje sens, ono podnosi, ono ratuje, leczy i prowadzi. Umacniajcie się więc tym Słowem poprzez modlitwy, poprzez pieśni, hymny i psalmy, wdzięcznie śpiewając Bogu w sercach waszych.

 

Słowo pisane niech więc w sercu stanie się pieśnią naszego życia, melodią, która z chwałą i dziękczynieniem wznosi się ku górze, która wyznaje wiarę, która obfituje w pokój i nadzieję na każdy dzień. Po drugie zaś pamiętajmy, że wszystko cokolwiek czynić będziemy w słowie, lub w uczynkach, czyńmy zawsze na chwałę Bożą w imieniu Jezusa Chrystusa. W imię Boże przecież zostaliśmy ochrzczeni, w imię Boże przyjęci jesteśmy do społeczności Kościoła, w imieniu Jezus, Bóg okazuje nam swe ojcowskie serce, bezgraniczną miłość i łaskę. Jakże więc tego imienia miałoby zabraknąć w naszej codzienności.

 

Imię Jezus wiecznie żywe, zniszczyć Go nie może czas.

Więc Jezusa imieniowi niechaj  śpiewa każdy z nas.

 

Wzywajmy Go więc w naszych modlitwach, z Nim rozpoczynajmy każdy poranek, u Jego boku kroczmy za dnia, a o zmroku powierzmy Mu swe trudne sprawy. Beze mnie nic uczynić nie możecie, mówi Bóg. Chciejmy więc wszytko czynić z Nim, w Jego imieniu, na Jego chwałę, a wówczas i nam samym będzie to ku pożytkowi. Amen.

ks. Jerzy Gansel