6. Niedziela po Wielkanocy

31. Oto idą dni mówi Pan – że zawrę z domem izraelskim i z domem judzkim nowe przymierze. 32. Nie takie przymierze, jakie zawarłem z ich ojcami w dniu, gdy ich ująłem za rękę, aby ich wyprowadzić z ziemi egipskiej, które to przymierze oni zerwali, chociaż Ja byłem ich Panem – mówi Pan – 33. Lecz takie przymierze zawrę z domem izraelskim po tych dniach, mówi Pan: Złożę mój zakon w ich wnętrzu i wypiszę go na ich sercu. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. 34. I już nie będą siebie nawzajem pouczać, mówiąc: Poznajcie Pana! Gdyż wszyscy oni znać mnie będą, od najmłodszego do najstarszego z nich – mówi Pan – Odpuszczę bowiem ich winę, a ich grzechu nigdy nie wspomnę. 

Jr 31,31-34

Mała dziewczynka, która niedawno nauczyła się jeździć na rowerze, otrzymała od swojej babci pewną wskazówkę, a nawet swego rodzaju nakaz. Brzmiał on następująco: „Możesz jeździć po placu, ile chcesz, ale ja teraz idę ugotować obiad, więc proszę Cię, nie wyjeżdżaj na alejkę, bo tam są ostre kamienie i może coś Ci się stać, gdybyś upadła”. Dziewczynka obiecała babci, że będzie jeździła tylko po placu. Po pewnym czasie jednak plac się bardzo znudził. Pomyślała, że alejka jest długa i że przecież już tam jeździła i nic się wtedy nie stało…. to może spróbuję. Szybko swoje zamiary przekuła w czyny. Po kilku przejazdach, babcia już z okna widziała, jak dziewczynka jest niesiona na rękach przez sąsiada. Miała zakrwawione nogi, krew płynęła także z czoła. Wystraszona babcia szybko sprawdziła rany, oczyściła je, dawnym „babcinym sposobem” zabezpieczając poprzez nałożenie białka. Przytuliła dziewczynkę i powiedziała: No widzisz jak „Cię pokarało”, mówiłam, żebyś tam nie jeździła.
Może to bardzo banalny przykład, ale kiedy sięgam pamięcią do czasów z dzieciństwa pamiętam, że często gdy łamaliśmy jakieś zasady albo reguły, padało z ust starszych osób takie właśnie stwierdzenie: „pokarało Cię”, a czasem nawet: „ No widzisz, Pan Bóczek Cię pokarał, mieliście tego nie robić”.


Kiedy dziś przypominam sobie te sytuacje, to rośnie we mnie przekonanie, że to nie była kara, a raczej konsekwencja związana z dokonaniem wyboru, wyboru drogi nieposłuszeństwa mimo ostrzeżeń czym to grozi i do czego może doprowadzić. Różnica jednak jest ogromna. Kara rani, powoduje strach, frustrację, często ma spowodować, że nie zrobimy czegoś ze strachu przed osobą, która nas ukarze. Konsekwencja uczy, daje do myślenia, otwiera przestrzeń na dialog. Tamta babcia nie zastosowała kary, mimo że sytuację nazwała: „pokarało Cię”. Dlaczego? Nie powiedziała tej dziewczynce: teraz za karę nie będziesz przez trzy dni wychodzić z domu albo przez dwa tygodnie jeździć na rowerze. Upadek, rany i strach był tak silną konsekwencją, naturalną konsekwencją złamania obietnicy, że dzięki rozmowie z wnuczką tak niebezpieczna sytuacja już się nie powtórzyła. Blizna na jej czole do dziś przypomina, że konsekwencje nieposłuszeństwa mogą być bolesne.

 

Dlaczego piszę o tym na początku rozważania? Myślę, że jako osoby w bardzo różnym wieku, przeżywając trudne sytuacje, często szukamy winnych, tego co się zdarzyło. Próbujemy zdefiniować swój ból i swoje cierpienie. Niejednokrotnie w cierpieniu widzimy jakiś rodzaj kary, która została na nas nałożona z zewnątrz. Ktoś nas ukarał, myśmy siebie ukarali, życie nas ukarało, czasami Bóg nas pokarał… Tymczasem gdy się tym sytuacjom przyjrzymy, to okazuje się, że to nie kara, a raczej konsekwencja naszych wyborów, często błędnych i niewłaściwych wyborów. Oczywiście bywa to doświadczeniem bolesnym, ale jednocześnie uczącym i pomagającym zrozumieć.

 

Fragment księgi Jeremiasza, który stanowi podstawę naszego rozważania został napisany w bardzo trudnej, a nawet dramatycznej sytuacji, w której znalazł się naród izraelski. Dostał się on do niewoli babilońskiej. Z jednej strony jest to fragment, który przedstawia nam, dlaczego doszło do tego bolesnego zdarzenia, a z drugiej jest niezwykle optymistyczny. Nie pozostawia czytelników w poczuciu beznadziei, ale pokazuje drogę wyjścia, ratunku i zbawienia. Tym ratunkiem ma być nowe przymierze, które Bóg zawrze ze swoim ludem. W wersecie 32 czytamy, że będzie ono inne niż to, które obowiązywało dotychczas. Jakie? Czytamy: Nie takie przymierze, jakie zawarłem z ich ojcami w dniu, gdy ich ująłem za rękę, aby ich wyprowadzić z ziemi egipskiej, które to przymierze oni zerwali, chociaż Ja byłem ich Panem – mówi Pan. Sytuacja, w której znalazł się naród, jest więc wynikiem zerwania Starego Przymierza. To nie jest tak, że to Bóg zawiódł i nie dotrzymał słowa, że teraz należy Jego obarczyć winą za to, co się stało albo nazwać sprawcą całego zdarzenia. To lud nie zachował warunków przymierza. Uczynił to, mimo że „Bóg był ich Panem”, czyli wielokrotnie otaczał opieką i dawał poznać, że troszczy się o swoją własność. Co więcej, uczynił to mimo wielu prorockich ostrzeżeń, do czego takie działania mogą doprowadzić. Konsekwencją ich wyborów, ich odejścia od Boga i łamania Prawa, był czas niewoli. Czas trudu i cierpienia, ale i czas zadawania pytań. Co dalej? Jaka przed nami przyszłość? Czy jesteśmy w stanie uniknąć starych błędów?

 

Jakże bliskie są nam te pytania, prawda? Ilekroć odczuwamy bolesne konsekwencje naszych błędów, tylekroć pojawiają się wątpliwości: „co dalej z nami będzie, jak poukładać to rozpadnięte na kawałki życie albo jakiś jego obszar, jak stawić czoła własnym słabościom i błędom?”. Czy jest w nas siła, by naprawić to, co zepsuliśmy? A w kontekście naszego duchowego życia brzmią one: co teraz z naszą relacją z Bogiem, czy mogę to jakoś zmienić, jakoś zadziałać, aby było dobrze? Czy mogę jakoś odkupić swoją winę?


Tekst Księgi Jeremiasza daje swego rodzaju odpowiedź. Tą drogą ratunku będzie owo nowe przymierze. Czytamy: Takie przymierze zawrę z domem izraelskim po tych dniach, mówi Pan: Złożę mój zakon w ich wnętrzu i wypiszę go na ich sercu. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. I już nie będą siebie nawzajem pouczać, mówiąc: Poznajcie Pana! Gdyż wszyscy oni znać mnie będą, od najmłodszego do najstarszego z nich – mówi Pan – Odpuszczę bowiem ich winę, a ich grzechu nigdy nie wspomnę.

 

Prorocka zapowiedź niesie obraz pełen nadziei. Oto prawo nie będzie tylko zewnętrznym nakazem Boga wobec swojego ludu, ale będzie zapisane w ludzkim wnętrzu i sercu. Serce w Starym Testamencie było uważane za ośrodek woli, dlatego człowiek będzie pragnął i realizował to, czego chce Bóg. Co więcej, nie będzie potrzebne zewnętrzne pouczanie, bo wszyscy będą Boga znać, a konsekwencją tej odnowionej przez Boga relacji będzie odpuszczenie win i niewspominanie ludzkich grzechów. Jak pisze dr A. Kluczyński: Wina w Starym Testamencie jest nie tylko złym czynem, ale też negatywną tego czynu konsekwencją, tak więc zapowiedź przebaczenia win jest jednocześnie zapowiedzią odwrócenia złego losu i przywrócenia błogosławieństwa.

 

To pokazuje nam niezwykłą prawdę. Otóż, na pytanie co dalej? Bóg odpowiada: sam człowieku tego nie naprawisz, to ja wezmę odpowiedzialność za nasze relacje, to ja przyniosę ratunek właśnie w tym Nowym Przymierzu, ponieważ tylko ja jestem w stanie, nie tylko odpuścić twój grzech, ale przywrócić szczęście.


Nowe Przymierze to stwierdzenie niezwykle nam bliskie, chociaż, co ciekawe, użyte w Starym Testamencie tylko jeden raz, właśnie w Księdze Jeremiasza. My jednak łączymy je z tekstami nowotestamentowymi, w których znajdujemy wiele nawiązań do tego sformułowania. Oczywiście czynimy to w kontekście Nowego Przymierza, które Bóg zawarł z nami w Jezusie Chrystusie. To w Nim Bóg ukazał nam swą wielką miłość i łaskę, drogę wyjścia z niewoli, z konsekwencji popełnianych grzechów. To On wziął na siebie całkowicie naprawienie relacji pomiędzy Nim, a nami, biorąc na siebie konsekwencję naszych grzechów. Zapłacił za nie swoją śmiercią. Umarł, ale zmartwychwstał i jak sobie przypominaliśmy w czwartek, dziś siedzi po prawicy Ojca, jako ten który niezmiennie obdarza nas łaską i pokojem, jak Ten stale obecny w naszym życiu.

 

Być może jesteś w sytuacji życiowej podobnej do tej, w której znalazł się naród izraelski. Odczuwasz konsekwencję swoich czynów i błędów, a jednocześnie pytasz: „co dalej?”. W takich momentach, my już nie jesteśmy jak naród pomiędzy starym, a nowym… pomiędzy tym co było, a co będzie… przynajmniej w kwestii zbawienia. My mamy bowiem udział w nowym, w Jezusie Chrystusie, który jest tym nowym początkiem. On zmienia i odnawia nasze umysły i serca. Wiara jest darem, który pozwala nam żyć w pewności pojednania z Bogiem, przez nią Bóg rodzi w nas pragnienie, by żyć tak, aby się Jemu podobać. Przez nią Bóg daje siłę, by rodzić dobre owoce w postaci naszych czynów w codziennym życiu. Nie dlatego, że musimy, albo że grozi nam kara, ale dlatego, że chcemy i kochamy, a miłość to zawsze coś więcej niż słowa i deklaracje.


Mimo wszystko wciąż pozostajemy „pomiędzy”, ponieważ nie jesteśmy idealni, nie potrafimy doskonale wypełniać Bożych przykazań. Mimo tego, co wiemy i w co wierzymy, wciąż zdarza nam się dokonywać niewłaściwych wyborów, wciąż zawodzimy innych, Boga i siebie. Jesteśmy usprawiedliwionymi w Chrystusie wciąż jednak grzesznikami. To, co wciąż nas tak bardzo łączy z narodem izraelski w tamtej sytuacji, to pewność, że gdy pytamy co dalej….w tej przestrzeni „pomiędzy” tym jakimi być powinniśmy, a jakimi jesteśmy; jakim być chcemy, a jak nam to wychodzi, Bóg nie pozostawia nas samymi. On mówi do nas, słucha nas…otwiera przestrzeń do szczerej rozmowy, w której nie tylko czeka na wyznanie win, ale zapewnia o wybaczeniu i błogosławieństwie jako konsekwencji Jego łaski i miłości, wypełniając nas niezmiennie nadzieją, na wspólną doskonałą przyszłość z Nim. Amen.

dk. Izabela Sikora