- Wstęp
- Artykuł I. O Bogu
- Artykuł II. O grzechu pierworodnym
- Artykuł III. O Chrystusie
- Artykuł IV. O usprawiedliwieniu
- Artykuły VII i VIII. O Kościele
- Artykuł IX. O Chrzcie
- Artykuł X. O Świętej Wieczerzy
- Artykuł XI. O spowiedzi
- Artykuł XII. O pokucie
- Artykuł XIII. O liczbie i o korzystaniu z sakramentów
- Artykuł XIV. O urzędzie kościelnym
- Artykuł XV. O tradycjach ludzkich w Kościele
- Artykuł XVI. O ładzie politycznym ? o władzy świeckiej
- Artykuł XVII. O powtórnym przyjściu Chrystusa na sąd
- Artykuł XVIII. O wolnej woli
- Artykuł XIX. O przyczynie grzechu
- Artykuł XX. O dobrych uczynkach
- Artykuł XXI. O wzywaniu świętych
- Artykuł XXII. O obydwu postaciach Wieczerzy Pańskiej
- Artykuł XXIII. O małżeństwie kapłanów
- Artykuł XXIV. O mszy
- Artykuł XXVII. O ślubach mniszych
- Artykuł XXVIII. O władzy kościelnej
- Wyznanie augsburskie cz. I
- Wyznanie augsburskie, część II
- Obrona Wyznania augsburskiego
- Mały Katechizm
- Tło historyczne
- Przedmowa Filipa Melanchtona do Apologii
- Uwagi wstępne
- Duży Katechizm
- PIERWSZE PRZYKAZANIE - "Nie będziesz miał innych bogów obok Mnie".
- DRUGIE PRZYKAZANIE - "Nie bierz imienia Pana, Boga twego, nadaremno".
- TRZECIE PRZYKAZANIE - "Będziesz dzień Święty Święcił".
- CZWARTE PRZYKAZANIE - "Czcij ojca swego i matkę swoją".
- PIĄTE PRZYKAZANIE - "Nie zabijaj".
- SZÓSTE PRZYKAZANIE - "Nie cudzołóż".
- SIÓDME PRZYKAZANIE - "Nie kradnij".
- ÓSME PRZYKAZANIE ? ?Nie mów fałszywego Świadectwa przeciw bliźniemu swemu".
- DZIEWIĄTE I DZIESIĄTE PRZYKAZANIE - "Nie pożądaj domu bliźniego swego".
- ZAKOŃCZENIE DEKALOGU
- TRZECI ARTYKUŁ
- O chrzcie
- O SAKRAMENCIE OŁTARZA
- KRÓTKIE NAPOMNIENIE DO SPOWIEDZI
- Przedmowa
- PIERWSZY ARTYKUŁ -"Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi"
- DRUGI ARTYKUŁ
- PIERWSZA PROŚBA
- DRUGA PROŚBA
- TRZECIA PROŚBA
- CZWARTA PROŚBA
- PIĄTA PROŚBA
- SZÓSTA PROŚBA
- OSTATNIA PROŚBA
- Historia powstania Artykułów Szmalkaldzkich i "Traktatu o władzy i prymacie papieża"
- Przedmowa dra Marcina Lutra
- CZĘŚĆ DRUGA
- O pokucie (upamiętaniu)
- O Ewangelii
- O ekskomunice (wyłączeniu ze społeczności)
- O ślubach mniszych
- Traktat o władzy i prymacie papieża - Filip Melanchton
- CZĘŚĆ PIERWSZA - o najważniejszych artykułach Bożego Majestatu
- I. O grzechu
- O Zakonie
- O Chrzcie
- O Sakramencie Ołtarza
- O władzy kluczy
- O wyświęceniu, ordynacji i powołaniu
- O spowiedzi
- O małżeństwie kapłanów
- O Kościele
- W jaki sposób człowiek zostaje przed Bogiem usprawiedliwiony i o dobrych uczynkach
- O tradycjach ludzkich
- Podpisy teologów pod Artykułami
- O GRZECHU PIERWORODNYM
- O WOLNEJ WOLI
- O SPRAWIEDLIWOŚCI WIARY PRZED BOGIEM
- O WIECZERZY PAŃSKIEJ
- O OSOBIE CHRYSTUSA
- O WIECZNEJ OPATRZNOŚCI I WYBORZE BOŻYM
- O ZSTĄPIENIU CHRYSTUSA DO PIEKIEŁ
- Część pierwsza
- O DOBRYCH UCZYNKACH
- O ZAKONIE I EWANGELII
- O TRZECIEJ FUNKCJI ZAKONU
- O KOŚCIELNYCH OBRZĘDACH
- O INNYCH HEREZJACH I SEKTACH
- Kazanie na niedzielę Zapustną
- Artykuły Szmalkaldzkie
- Formuła zgody
Kazanie na niedzielę Zapustną
A wziąwszy z sobą owych dwunastu rzekł im: Oto wstępujemy do Jeruzalem, a wypełni się wszystko, co napisano przez proroków o synu człowieczym. Bo będzie wydany poganom, i będzie naśmiewany, i zelżony, i opluwany: A ubiczowawszy zabiją go, ale dnia trzeciego zmartwychwstanie. Lecz oni z tego nic nie rozumieli, i było to słowo zakryte przed nimi, i nie wiedzieli, co mówiono. I stało się, gdy się on przybliżył do Jerycha, ślepy który siedział podle drogi, żebrząc. A usłyszawszy lud przechodzący, pytał, co by to było? I powiedziano mu, iż Jezus Nazareński tędy idzie. I zawołał, mówiąc: Jezusie, synu Dawidowy! Zmiłuj się nade mną. Lecz ci co byli na przedzie, gromili go, aby milczał. Ale on tym więcej wołał: Synu Dawidowy! Zmiłuj się nade mną. Zastanowiwszy się tedy Jezus, kazał go przywieść do siebie; a gdy się przybliżył, pytał go, mówiąc: Co chcesz, abym ci uczynił? A on rzekł: Panie! abym przejrzał. A Jezus mu rzekł: Przejrzyj, wiara twoja ciebie uzdrowiła. I zaraz przejrzał, i szedł za nim, wielbiąc Boga. Co cały lud widząc, dał chwałę Bogu. Ewangelia Łukasza 18, 31 – 43.
W dzisiejszej ewangelii są dwie części. Pierwszą jest proroctwo, w którym Chrystus Pan zwiastuje przyszłą swoją mękę dwunastu apostołom. Są to te słowa, które aniołowie w dzień wielkanocny niewiastom nad grobem przypomnieli, (u Łukasza w rozdz. 24): „Wspomnijcie, jako wam powiadał, gdy jeszcze był w Galilei, mówiąc: Iż syn człowieczy musi być wydany w ręce ludzi grzesznych, i być ukrzyżowany, a trzeciego dnia zmartwychwstać”. Gdy to Pan Jezus mówił, był właśnie w drodze, idąc z nimi z Galilei do Jeruzalem; tam w Jeruzalemie został i był ukrzyżowany. Druga część mówi o cudzie, który nad ślepym uczynić raczył.
Ewangelia po trzy kroć mówi, iż uczniowie tego proroctwa nie rozumieli. Myśleli bowiem, że mówi niezwyczajne słowa, które mają w sobie inne znaczenie. Tak się im wydawało, jakoby obcą i nieznajomą mowę słyszeli, z której żadnego słówka nie rozumieją. Przyczyna tego była ta, że mniemali w sercu swym: ten człowiek czyni tyle cudów, wskrzesza umarłych, ślepych czyni widzącymi itd., iż to można widzieć i rękoma chwytać, że Pan Bóg jest z nim. A przetoż musi się z czasem stać wielkim panem: bo pismo mówi o nim, iż będzie miał królestwo wielkie nad wszystkimi królami i książętami świata tego, a my, słudzy jego także będziemy książętami i wielkimi panami. Albowiem któżby chciał takiemu mężowi, który śmierć i wszystkie plagi jednym słowem uzdrowić i oddalić może, jaką szkodę uczynić? Jeżeli tylko chce, może wszystkich pogan uczynić sobie poddanymi, i wszystkich nieprzyjaciół położyć pod nogi swoje. Przetoż myśleli: Bóg jest z nim, i nie dopuści, aby cierpiał; a iż słowa jego tak brzmią, jakoby mówił iżby cierpieć i umrzeć miał, toć zaiste inne znaczenie mieć musi. Taka była prostota tych miłych apostołów.
Z tego widzimy, iż wszystkie sprawy Boże, to mają w sobie, że ich pojąć nie możemy, póki się nie staną; ale gdy się już stały, tedy je pojmujemy i rozumiemy. Tak ewangelista Jan kilkakroć powiada, iż uczniowie Chrystusowi później dopiero zrozumieli, co Pan z nimi mówił. A przetoż ku słowu Bożemu należy wiara, bo gdy Bóg mówi, nie może inaczej mówić, tylko o rzeczach, których nasz wyrozumieć ani pojąć nie może; przetoż mamy wierzyć, a gdy uwierzymy, tedy się też przeświadczymy, iż to jest prawda, i zupełnie to pojmujemy. Przytoczę przykład: Słowo Boże naucza nas o zmartwychwstaniu umarłych; tego rozum nie pojmuje. A przecież widzimy, iż mędrcy tego świata, osobliwie ci, którzy tylko mądrość rozumu wysoko cenią, i słowo Boże też według niej sądzić chcą, z nas się naśmiewają, i nas za głupich sobie poczytują, iż wierzymy, że po tym żywocie jest inny żywot. Tak też, iż Pan Bóg człowiekiem się stał i z czystej panny na świat się narodził, tego rozum też nie pojmuje; dlatego musimy w to wierzyć aż tam sami przyjdziemy, zobaczymy i mówić będziemy: Teraz już rozumiem i owszem też widzę, iż to prawda jest, w co przedtem wierzyłem. Nie mniej wydaje się dla rozumu rzeczą bardzo kłamliwą, iż przez chrzest mamy dostąpić Bożego miłosierdzia, a iż przez absolucję otrzymać mamy odpuszczenie grzechów; chrześcijan, którzy temu wierzą, uważa za szalonych i głupich. Myśli bowiem: Mamy Boga ubłagać, tedy należy ku temu coś wyższego i lepszego, zwłaszcza dobre uczynki, które są przykre i z trudnością nam przychodzą. Dalej wydaje się rozumowi trudną do uwierzenia rzeczą, iż tylko przez chrzest i przez wiarę w Chrystusa Pana ma nam być darowane wszystko, co ku zbawieniu należy, bo słowo Boże zda mu się być podłą rzeczą, a ten który je każe, jest ubogim i nędznym grzesznikiem. Wydaje się więc rozumowi śmieszną rzeczą, aby kto na takie słowa miał ciało i żywot swój odważyć i postanowić na wielki. Rozum słowa Bożego nie przyjmuje, ani mu wierzy, chociaż bywa ludowi jasno opowiadane. Wy nauczcie się wierzyć słowu Bożemu w prostocie serca, i mówcie: Choć tego nie widzę, nie mogę rękoma ująć, ani nie czuję, żeby tak było, tedy jednak słyszę, iż to Pan Bóg mówi. On zaiste jest tak możnym i może uczynić, że to czasu swego w owym żywocie pojmę i zrozumiem, i owszem też i zobaczę, chociaż teraz tego nie rozumiem.
Widzimy też to i z innych przykładów pisma. Dawid wierzył, pierwej niż z Goliatem począł walczyć, że go zabije. W wierze tej mówił do Saula: „Pan, który mnie wyrwał z mocy lwa i z mocy niedźwiedzia, ten mnie wyrwie z rąk Filistyna tego”. Tak samo Filistynowi rzekł: „Dziś cię poda Pan w ręce moje, a zabiję cię, i odejmę płowę twoją od ciebie”. Te slowa każdy z ust Dawida słyszał, ale je sobie za kłamstwo poczytał. I zaiste gdyby to było Dawidowe a nie Boże słowa były, tedy by nic z tego nie było. Ale to są słowa Boże, a Dawid im uwierzył, pierwej niźli tego doświadczył. Przetoż się też wypełniły. Rozum tego pojąć nie mógł, żeby mały Dawid kamieniem tak wielkiego olbrzyma miał zabić. Ale Dawid temu wierzył i tak uczynił. A gdy to uczynił, tedy dopiero każdy mógł obaczyć, i owszem doznać, iż to była prawda a nie łgarstwo. Ale przedtem, gdy tam tylko słowa były, które Dawid mówił: „Dziś cię poda Pan w ręce moje”, wydawały się jakby wielkie łgarstwo i niepodobna rzecz. Wprawdzie Dawid tam też tego w sobie nie widział, ale wierzył, że Pan skarze bluźnierstwo nieprzyjaciela a jemu pomoże; i tak się też stało.
Tak się wszędy dzieje, iż słowo Boże i uczynki jego nim się staną, uważamy zawżdy za niepodobne. A przecież się staną, uważamy zawżdy za niepodobne. A przecież się staną, a potem każdy widzieć może, iż to jest rzecz najprostsza i najłatwiejsza. Ale nim się staną, nikt ich nie pojmie ani nie wyrozumie, lecz ma wierzyć w prostocie serca. Albowiem tego rozum nigdy nie będzie mógł rozumieć, jako przez chrzest grzechy mogą być omyte, a my dnia sądnego mamy zmartwychwstać; osobliwie gdy widzimy, jako niejeden święty człowiek od ptaków bywa pożarty, ode lwów i wilków rozszarpany, niektórzy zaś zostaną na popiół spaleni, a ten popiół do tego w rzekę zostanie wrzucony: jako uczynił konsylium świętemu Janowi Husowi w kostnicy. Rozum myśli: a skądże Pan Bóg zasię ciało weźmie? Ale Pan Bóg odpowiada: Ja mówię, moje to jest słowo. Rozumowi się to wydaje nie tylko rzeczą niepodobną do uwierzenia, ale rzeczą niemożebną. Ale jeśli temu wierzysz, tedyć się też to prawdziwie stanie; bom ja jest Wszechmogący i z niczego wszystkie rzeczy uczynić mogę. Czym my byliśmy przed stu laty? Równi byliśmy dziecięciu, które się po dwudziestu, trzydziestu albo czterdziestu latach po nas ma narodzić. Gdyż tedy Pan Bóg tego może dokazać, że może z niczego wszystkie rzeczy uczynić, tedy też zaiste będzie umiał z tego, co pierwej czymkolwiek było, zasię cokolwiek uczynić. A przetoż nie mamy się na co oglądać, jeśli to prawdopodobną jest rzeczą, ale tak mamy mówić: Pan Bóg to powiedział, a przetoż się to stanie, choćby nam się to niemożebną wydawało rzeczą. Bo chociaż ja tego obaczyć ani wyrozumieć nie mogę; tedy on jednak jest Panem, który z niemożebnej rzeczy możebną, a z niczego wszystko uczynić może.
A przetoż ze wszech miar markotnymi są głupimi, którzy słowa i sprawy Pana Boga naszego rozumem swoim chcą mierzyć. Ponieważ ja umarłego nie mogę z martwych wzbudzić, czyż przeto i Pan Bóg tego nie może? Niech się więc każdy strzeże, aby słowa i spraw Bożych nie sądził według swego rozumu i swoich spraw. Bo gdyby nasz rozum wszystko mógł pojąć i wyrozumieć, tedy pan Bóg by mógł milczeć i nic nie mówić. Ale że mówił, tedy to jest znakiem, iż rozum nasz wszystkiego nie wie, ani nie rozumie. A iż słowo Boże jest nad i przeciwko wszelkiemu rozumowi, wiemy z doświadczenia. Zwiastuję ci odpuszczenie grzechów, i rozwiązuje cię albo rozgrzeszam z rozkazania Chrystusa Pana; ty słyszysz słowo, ale chociaż je słyszałeś i jesteś rozgrzeszony, jednak tego jeszcze nie czujesz, że się z ciebie radują Pan Bóg i aniołowie jego. Nic nie wiesz o tej radości, o której mówi Pan: „Aniołowie Boży radują się nad jednym grzesznikiem pokutującym. Również, gdy ochrzczony jesteś, masz po chrzcie tę sama skórę i to samo ciało, któreś miał przed chrztem. Czyż dlatego oboje, rozgrzeszenie i chrzest nic by nie miały być płatne? Zaiste, że nie! Owszem naucz się tak mówić: Pan Bóg mnie ochrzcił, Pan Bóg mnie z grzechów moich rozgrzeszył i rozwiązał. A przetoż temu mocno wierzę, chociaż tego nie widzę ani nie czuję, że mi Pan Bóg jest łaskaw i nazywa mnie synem swoim, Chrystus, Pan mój, zowie mnie swoim bratem, a mili aniołowie w niebie mają ze mnie osobliwą, wielka radość. Tak mówię, tak wierzę i nie wątpię, bo Pan Bóg w słowie swoim nie będzie mi kłamał.
Uczniowie tej wiary nie mieli: inaczej nie byliby długo o tym mówili, albo się temu dziwili, lecz byliby myśleli: Jako mówi, tak się stanie, bo mąż ten nie może kłamać. Ale ślepy, o którym ewangelia wspomina, ten miał taka wiarę. Oczy jego były zupełnie ślepe, nie widział nic, ale skoro tylko usłyszał słowo: „przejrzyj”, zaraz uwierzył. Przetoż się mu stało, jako uwierzył. Słowo, póki jest samo, mówi o rzeczy, której nie masz. Bo oczy ślepego były jeszcze zamknięte; ale wnet po tym słowie, ponieważ mu wierzył, stało się jako uwierzył. Tak też i uczniowie uczynić mieli. Choć nie widzieli, czy to podobna było rzeczą, jednak mieli wierzyć, ponieważ mieli słowo jego. Bo słowo niczego innego nie chce jeno wiary.
To jest pierwsza rzecz, której się z dzisiejszej ewangelii nauczyć mamy, zwłaszcza, abyśmy wierzyli słowu Bożemu całym sercem, bez wszelkiej wątpliwości. O takowej wierze papież nic nie wie, ani też o niej nic nie naucza. Ale wy to macie wiedzieć i rozumieć, iż to jest prawdziwe chrześcijańskie serce, które słowa Bożego o odpuszczeniu grzechów nie tylko słucha, ale mu także mocno wierzy, a nic nie wątpi, chociaż tego nie czuje ani nie widzi. Potem też uczujemy i uwidzimy, cośmy wierzyli. Gdy mocno uwierzymy, przyjdzie i doświadczenie, a tedy rzeczemy: O błogo mi, iż wierzyłem. Ale inni, którzy nie uwierzyli, będą się dziwić i mówić: O biada nam, iż nie uwierzyliśmy! Któżby się tego był spodziewał? A tak na koniec będą musieli wierzyć, ale już będzie za późno, i nic im już to nie pomoże, bo za długo czekali. Ta jest tedy pierwsza nauka, iż nie mamy się gorszyć ze słowa Bożego, chociaż się nam wydaje dziwne, nieprawdziwe, i niepodobne, ale mamy mocno przy nim trwać i zostawać. Jeśli to Pan Bóg mówił, tedy się też to musi stać. Niechaj się nikt nie pyta, jeśli by to była rzecz możebna, ale na to niechaj patrzy, jeśli to Pan Bóg mówił. Albowiem jeśli to Pan Bóg mówił, tedy jest tak możnym i prawdziwym, iż też to uczynić może. Przetoż mamy temu wierzyć; kto temu wierzyć nie chce, ten Panu Bogu bluźni. Takiego grzechu pilnie się wystrzegajmy, abyśmy o słowie Bożym nie wątpili, chociażby się nam bardzo kłamliwą wydawało rzeczą. Albowiem co Pan Bóg mówi, to się też zaiste stanie. Mamy słowo Boże przy chrzcie, przy świętej wieczerzy Pańskiej, przy rozgrzeszeniu, i przy kazaniu; tam sam Pan Bóg z nami mówi, sam nas rozgrzesza. A przetoż mamy temu wierzyć i nigdy o tym nie wątpić.
W drugiej części, o ślepym, naucza nas ewangelia żebraczej sztuki, abyśmy się nauczyli dobrze przed Bogiem żebrać, abyśmy się nie bali ani nie wstydzili jego prosić, lecz byśmy w prośbie naszej byli ustawiczni. Bo kto jest nieśmiałym, ten się da prędko odprawić, i nie godzi się ku żebraniu. Tu trzeba wstydliwości precz odrzucić i tak myśleć: Pan Bóg to chce mieć, abyśmy ustawicznie prosili i wołali do Niego. Bo w tym jest kochanie i sława jego, iż wiele chce dać, i podoba się mu to, kiedy się kto wiele dobrego od niego spodziewa i od niego prosi. Przetoż i my tak czynić powinniśmy, a mamy to czynić tak chętnie, jako się to jemu podoba. Bo kto tak długo czekać chce, żeby godnym być, aby jemu Pan Bóg co dał, ten zaiste nigdy nie będzie prosił. A przetoż najlepsza jest rzecz, aby każdy wstyd na stronę odłożył, i usta otworzył mówiąc: Panie, oto jestem tu a to w wielkim utrapieniu i niebezpieczeństwie ciała i duszy, a przetoż twej pomocy i pocieszenia potrzebuję; ty mi nie odmówisz ale z pewnością użyczysz, według łaskawej obietnicy twojej. Żebracy na drogach i na ulicach znają się bardzo dobrze na tej sztuce, jest im też nieraz bardzo potrzebna. Ale ludzie tego radzi nie widzą, żebranie takie im się przykrzy, i odprawiają takich żebraków złymi słowami. Ale Pan Bóg rad widzi takich żebraków, którzy ustawicznie do niego wołają i odprawić się nie dadzą. Widzimy to u tego ślepego, który chciał mieć zdrowe oczy. Usłyszawszy lud przechodzący, pytał się naprzód co by to było. A gdy o Jezusie usłyszał, tedy począł wołać: „Jezusie, synu Dawidowy! zmiłuj się nade mną”. Którzy wprzód szli, gromili go, aby milczał. Ale on na to nic nie dbał, owszem, im więcej mu zabraniano, tym bardziej i z tym większą nadzieją wołał.
Ten ślepy był zaiste dobrym i znakomitym żebrakiem, jakich Pan Bóg ma rad. A przetoż na ten przykład dobrze uważając, mamy ku Chrystusowi Panu naszemu przystąpić, i jego prosić, mówiąc: „O Panie, jam jest nędzny grzesznik, daj, aby królestwo twoje do mnie przyszło, i odpuść mi winy moje. Pomóż mi teraz i zawsze”. Kto tak żebrze i bez wszelkiego wstydu nie przestając prosi, ten dobrze czyni, a Pan Bóg też to rad ma; jemu to nie tak przykro, jako nam ludziom. Nas takie żebranie czyni nie powolnymi i nie ochotnymi, ale jemu jest to wielka cześć, gdy go za szczodrobliwego i łaskawego Pana mamy, i w wołaniu swoim nie ustając mówimy: Panie, twoja to cześć, że my od ciebie żebrzemy. Ty sam przykazałeś, abyśmy do ciebie wołali, i chcesz byśmy prośbami naszymi ciebie czcili. Wysłuchanie też przyrzekłeś i obiecałeś nam, a przetoż, miły Panie, nie na to patrz, iż niegodnymi jesteśmy, ale na to, iż wspomożenia twego potrzebujemy. Tyś jedynym prawym wszystkich grzeszników wspomożycielem. Ku twojej chwale wołam do ciebie, a bez wspomożenia twego nie ostoję się.
Taka ustawiczna modlitwa, która nieustraszona woła do niego, dobrze się Panu Bogu podoba. Widzimy to na przykładzie ślepego; ledwo począł prosić, wnet go Pan do siebie woła, i wszyscy z drogi muszą ustąpić. Ślepy też nic się nie wstydził, i ani własną niegodnością ani gromieniem innych wstrzymać się nie dał. Zaraz się go też Pan pyta: „Co chcesz abym ci uczynił?” Aby każdy widział, iż ręce Pańskie zawsze są otwarte. Jak gdyby chciał rzec: Proś, a co chcesz, stanie ci się. Ślepy też niedługo się namyślał, ale rzekł: „Panie! abym przejrzał”. A Jezus mu rzekł: „Przejrzyj!”. Prośba zaiste była bezwstydna, ale wysłuchanie było łaskawe. Od tego ślepego my się uczyć mamy, abyśmy z prośbami naszymi do Chrystusa się uciekali, jemu utrapienia nasze przedkładali, i mocno wierzyli, iż nas zaiste wysłucha.
W papiestwie będąc sami modlitwami naszymi wzgardzaliśmy, mniemając: jeśli się za nami inni modlić nie będą, tedy nic nie dostąpimy. Ale niechaj tak żaden chrześcijanin nie myśli. Przeciwnie, ale gdy przyjdzie dolegliwość, bież do komórki, padnij na kolana, i wołaj: Panie! oto jestem w dolegliwości tej, twojej pomocy potrzebuję. Jestem wprawdzie niegodny, ale tyś powiedział: Wzywaj mnie w dzień utrapienia. Przetoż proszę ciebie, wejrzyj na wielką potrzebę i nędzę moją, i pomóż mi dla chwały twojej świętej. Tak się tedy każdy naucz modlić, i nic nie wątp, iż Pan Bóg dla Chrystusa Pana tobie da, co dla ciebie jest pożyteczne i czego potrzebujesz. Mamy bowiem jasną i pewną obietnicę: „O cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, da wam”. Ale patrz, byś nie ustał w modlitwach swoich. Im więcej wołasz, tym lepiej się to Panu Bogu podoba; nie uprzykrzy się jemu wołanie twoje. I owszem modlitwa twoja mogłaby być tak mocna i uprzejma, żeby cię tejże godziny wysłuchał i dał ci, czegoś żądał, a czego by bez takiej gorącej modlitwy nie uczynił i długo jeszcze odwłaczał; ale wysłucha cię, dla ustawicznego wołania twego. Jako też nadzieję mam, iż sądny dzień wkrótce przyjdzie, i owszem dla troskliwego wzdychania chrześcijan rychlej przyjdzie, niźli my myślimy. Daje nam Pan przykład tego u Łukasza w rozdz. 18 w podobieństwie o wdowie, która nie ustawała w prośbie swojej, aż sędzia, który się ani Boga nie bał, ani człowieka się nie wstydził, rzekł: „Uprzykrza mi się ta wdowa, pomszczę się krzywdy jej, aby na ostatek przyszedłszy, nie była mi ciężką”. „A Bóg, izali się nie pomści krzywdy wybranych swoich, mówi Chrystus, wołających do niego we dnie i w nocy, chociaż im długo cierpi. Powiadam wam, iż się pomści krzywdy ich rychle”. Jakoby chciał rzec: Modlitwa czyni, iż Pan Bóg z pomocą swoją pośpieszy tam, gdzie bez modlitwy nie byłby się śpieszył.
Ustawiczna modlitwa chrześcijańska sprawia, iż rychlej dostąpimy rzeczy, o którą prosimy, na którą byśmy bez modlitwy dłużej czekać musieli, może też i na darmo czekali. Uczmy się z tego przykładu żebrać bez wstydu i sromu, uczmy się ustawicznie prosić i wołać: Panie, wszakci to prawda, jestem nędzny, niegodny grzesznik; dobrze też wiem, żem zasłużył na tę większą jeszcze karę wielkim ciężkim nieposłuszeństwem moim: ale właśnie dlatego, iż jestem pełen grzechu i nędzy, przychodzę do ciebie, i dla przyrzeczenia i rozkazania twego wołam do ciebie, bądź mi łaskawym, odpuść mi winy moje, pomóż mi w nędzy i utrapieniu moim, kieruj mnie, świętym Duchem twoim, daj, co mi ku zbawieniu i ku dobremu jest, zachowaj mnie od złego, broń też kościoła swego, zachowaj nas przy swym słowie. Nie będę się z tobą spierał, czy pobożny jestem; na tym jednym dosyć mam, iż pomocy potrzebuję, a ty rad pomagasz i dasz, co ciału mojemu i duszy mojej jest pożyteczne.
Gdy się tak ustawicznie będziesz modlił, tedy zaiste rzecze do ciebie, jako do ślepego rzekł: „Co chcesz, abym ci uczynił? Przejrzyj, wiara twoja ciebie uzdrowiła”. Kto się modli a nie wierzy, ten się z Pana Boga naśmiewa. Wiara zaś na tym tylko się opiera, iż Pan Bóg dla Chrystusa, syna swego i Pana naszego łaskawym nam będzie, nas wysłucha, wyratuje i wybawi. Ku temu pomóż nam nasz miły Panie i zbawicielu, Jezu Chryste. Amen.