PIERWSZE PRZYKAZANIE – „Nie będziesz miał innych bogów obok Mnie”.

To znaczy: Jedynie Mnie uważać będziesz za swego Boga. Co to znaczy i jak to należy rozumieć? Co to znaczy: mieć Boga; albo – co to jest Bóg? Odpowiedź: Bogiem jest to, od czego winniśmy się spodziewać wszystkiego dobrego i do czego możemy się uciec we wszystkich potrzebach. Mieć Boga nie znaczy nic innego, jak ufać Mu z całego serca i wierzyć. Nieraz mówiłem, że jedynie ufność i wiara serca czynią zarówno Boga, jak bożka. Jeśli wiara i ufność są prawdziwe, to i twój Bóg jest prawdziwy; odwrotnie zaś, gdzie ufność jest fałszywa i niewłaściwa, tam nie ma też prawdziwego Boga. Te dwie rzeczy należą do siebie: wiara i Bóg. Tak więc, mówię, to, na czym zawisnęło serce twoje i na czym ono polega, jest właściwie twoim Bogiem.

Główny tedy sens tego przykazania tkwi w tym, iż domaga się ono prawdziwej wiary i ufności serca, która odnosi .się do prawdziwego, jedynego Boga i na Nim jedynie polega. Znaczy to tyle, co: bacz, abym jedynie Ja był twoim Bogiem, i nie szukaj żadnego innego; to jest: dobra, którego ci nie dostaje, oczekuj ode Mnie i szukaj u Mnie, a gdy przychodzą na cię nieszczęścia i niedola, pełzaj do Mnie i trzymaj się Mnie. Ja, tak, Ja zaspokoję twoją potrzebę i wyzwolę cię z wszelkiej niedoli; nie oddawaj tylko swego serca nikomu innemu i nie polegaj na nikim innym.

Muszę to nieco wyraźniej objaśnić przy pomocy innych prostych przykładów, aby to było zrozumiałe i dobrze pojęte. Niejeden myśli, że ma Boga i dość wszystkiego, gdy posiada pieniądze i mienie; buduje na tym i chełpi się z tego tak niewzruszenie i pewnie, iż nie dba o nic innego. Zaiste, taki ma także Boga, który się nazywa mamoną – to jest pieniądz i mienie, którym oddaje całe serce. Mamona jest najpospolitszym bożyszczem tego świata. Kto ma pieniądze i mienie, ten czuje się pewnie, bywa wesoły i nieustraszony, jak gdyby był w raju; i przeciwnie, kto ich nie ma, czuje się niepewnie i trapi się, jak gdyby nie wiedział o żadnym Bogu. Mało jest bowiem takich, którzy byliby dobrej myśli, nie smucili się i nie narzekali, nie mając mamony; jest to zespolone i związane z ludzką naturą aż do grobu.

Podobnie też, kto dowierza temu i chełpi się z tego, że posiada wielką uczoność, mądrość, władzę, przychylność, pokrewieństwo i dostojeństwo, ten też ma boga, lecz nie onego prawdziwego, jedynego Boga. I tu znowu możesz spostrzec, jak na takich dobrach ludzie śmiało, pewnie i dumnie polegają i jak upadają na duchu, gdy ich nie mają lub gdy zostali ich pozbawieni. Dlatego powtarzam: trafny wykład tego przykazania jest taki, iż mieć Boga, znaczy mieć coś, czemu serce całkowicie ufa.

Zważ też ponadto, cośmy dotychczas w ślepocie praktykowali i wyczyniali za papiestwa. Gdy kogoś zabolał ząb, to pościł i oddawał honory świętej Apolonii; obawiał się ktoś pożaru, to szukał pomocy u św. Floriana; gdy bał się zarazy, to czynił ślub świętemu Sebastianowi lub Rochowi – i bez liku było podobnych okropności, jako że każdy wybierał sobie swojego świętego i modlił się do niego i wzywał go w potrzebach o pomoc. Tu należą też tacy, jak czarownicy i czarnoksiężnicy, którzy oddają się nader pospolitym praktykom i zawierają przymierze z diabłem, aby ich sowicie zaopatrzył w pieniądze lub wspierał w zabiegach miłosnych, zachował bydło, odszukał zgubione rzeczy itd. Ci wszyscy nie oddają swego serca i nie ufają prawdziwemu Bogu, nie od Niego spodziewają się wszelkich dobrych darów i nie szukają ich też w Nim, lecz gdzie indziej.

Rozumiesz więc teraz łatwo, czego i jak wiele domaga się to przykazanie, mianowicie tego, aby całe serce człowieka i cala jego ufność pokładane były jedynie w Bogu, w nikim innym. Mieć bowiem Boga – możesz to łatwo pojąć – nie znaczy uchwycić go i ująć rękami ani też włożyć go do sakiewki lub zamknąć w skrzyni. Mieć Go, znaczy uchwycić się Go sercem i zawisnąć na Nim. Zawisnąć zaś na Nim sercem nie znaczy nic innego, jak tylko całkowicie na Nim polegać. Z tego powodu chce On nas odwrócić od wszystkiego, co istnieje poza Nim, i przyciągnąć ku sobie; gdyż On jest jedynym wiecznym dobrem. Przez to zaś chce jakby powiedzieć: tego, czego dotąd szukałeś u świętych, lub czego z ufnością szukałeś w mamonie lub w czymkolwiek innym, tego oczekuj ode Mnie i miej Mnie za tego, który chce ci pomóc i obdarzyć cię obficie wszelkim dobrem.

A oto prawdziwą czcią i nabożeństwem, które się podoba Bogu, a które też nakazuje pod grozą wiecznego gniewu, jest to, aby serce nie znało żadnej innej pociechy ani ufności, jak tylko w Nim i aby się nie dało od tego oderwać, ale na wszystko się ważyło dla Boga i nic, co jest na ziemi, nad Niego nie przekładało. W przeciwieństwie do tego możesz łatwo spostrzec i osądzić, jak świat oddaje się fałszywej służbie Bożej i bałwochwalstwem. Nie było bowiem nigdy tak podłego narodu, który by nie ustanowił i nie zaprowadził jakiegoś kultu. Każdy też za swego szczególnego boga uznawał to, od czego się spodziewał dóbr, pomocy i pociechy.

Na przykład poganie, którzy swoją ufność pokładali w ale i we władzy, podnieśli Jowisza do godności najwyższego boga; inni, którzy szukali bogactw, szczęścia lub rozkoszy i łatwego życia – Herkulesa, Merkuriusza, Wenerę lub innych; kobiety brzemienne – Dianę albo Lucinę, i tak dalej – każdy ogłaszał dla siebie za boga to, do czego lgnęło serce. Tak więc nawet wedle mniemania pogan mieć boga, znaczy ufać i wierzyć; błąd ich polega na tym, że ich ufność jest fałszywa i niewłaściwa, gdyż nie jest skierowana ku jedynemu Bogu, obok którego zaiste nie masz żadnego boga w niebie ani na ziemi. Dlatego poganie czynią sobie – ze swoich wymyślonych pojęć i marzeń o Bogu – bożka i polegają na czymś, co jest niczym. Tak ma się rzecz z wszelkim bałwochwalstwem; albowiem nie polega ono jedynie na tym, iż się robi obrazy i oddaje się im cześć, lecz raczej ma ono swe źródło w sercu, które wpatruje się gdzieś indziej i szuka pomocy i pociechy u istot stworzonych, u świętych i diabłów; nie ucieka się do Boga ani od Niego nie oczekuje pomocy, ani też nie wierzy, że od Boga przychodzi to, co je dobrego spotyka.

Ponadto fałszywym nabożeństwem i najwyższym bałwochwalstwem jest również, to, cośmy dotąd praktykowali, a co jeszcze panuje na świecie, na czym opierają się także wszystkie duchowne stany; dotyczy to samego sumienia, iż szuka ono pomocy, pociechy i zbawienia we własnych uczynkach, pragnie jakby wymóc na Bogu niebo i liczy, ile ustanowiło fundacji, jak często pościło, ile mszy odprawiło itd. – na tym polega i tym się chełpi, jakby niczego nie chciało przyjąć od Boga darmo, samo pragnąc zdobyć i zyskać obfite zasługi, jak gdyby Bóg musiał stać do naszych usług i być naszym dłużnikiem, my zaś Jego panami. Czymże innym jest to, jeśli nie robieniem sobie z Boga bożka i namiastki Boga oraz wynoszeniem się i uważaniem siebie samego za Boga. Słowa te jednak są nieco szorstkie i nie dla młodych uczniów.

To jednak należy powiedzieć prostaczkom, aby mogli dobrze pojąć i zapamiętać sens tego przykazania, iż jedynie Bogu należy ufać i od Niego spodziewać się i oczekiwać wszystkiego dobrego jako od Tego, który nam daje ciało, życie, pokarm, napój, pożywienie, zdrowie, obronę, pokój i wszystko, co potrzebne z dóbr doczesnych i wiecznych, ponadto zachowuje od nieszczęścia a jeżeli spotka nas coś złego, ratuje i pomaga – słowem, jak się rzekło, Bóg jedynie jest Tym, od którego wszystko dobre otrzymujemy i który wybawia nas od nieszczęścia. Stąd też, sądzę, my Niemcy od dawna nazywamy Boga (Gott) właśnie (delikatniej i trafniej niż w jakimkolwiek języku) od słowa ?dobry” (gut), jako Tego, który jest wiekuistym źródłem, z którego tryska samo dobro oraz wypływa wszystko, co jest i nazywa się dobrem.

Jakkolwiek spotyka nas wiele dobrego również od ludzi, to jednak cokolwiek otrzymujemy zgodnie z Bożym nakazem i ustanowionym porządkiem, otrzymujemy to od Boga, Rodzice nasi i wszelka zwierzchność, jak również każdy względem swego bliźniego, mają nakaz wyświadczać nam wszelakie dobro, tak że je otrzymujemy nie od nich, lecz przez nich od Boga. Istoty stworzone są bowiem jedynie ręką, kanałami i pośrednikami, przez które Bóg daje wszystko, jak daje matce piersi i mleko, aby je podała dziecku, zboże i różne rośliny ziemi ku pożywieniu, których to dóbr żadne stworzenie nie potrafi zrobić samo z siebie. Dlatego żaden człowiek nie powinien w zarozumiałości przypisywać sobie, iż coś bierze lub daje bez zarządzenia Bożego, lecz uznać to za Jego dary i Jemu za nie dziękować, jak tego domaga się to przykazanie. Z tego też powodu nie należy odrzucać tych środków, za pośrednictwem których otrzymujemy dobra przez istoty otworzone, ani też szukać w zarozumiałości innych sposobów i dróg ponad te, jakie Bóg ustanowił, gdyż znaczyłoby to przyjmować je nie od Boga, lecz szukać ich w samym sobie.

Niechże tedy każdy baczy na siebie samego, aby to przykazanie nade wszystko stawiał, poważał i nie lekceważył sobie. Pytaj i badaj swoje serce uważnie, a poznasz, czy ono jedynie na Bogu polega, czy nie. Jeżeli masz takie serce, które od Boga spodziewa silę samych dobrych rzeczy, szczególnie w potrzebach i w niedostatku, a nadto potrafi się wyrzec i wyzbyć wszystkiego, co nie jest z Boga – tedy masz jedynego prawdziwego Boga. I przeciwnie, jeśli serce lgnie do czegoś innego i obiecuje sobie z tego więcej dobrego i pomocy niż od Boga, i nie ucieka się do Niego, lecz ucieka od Niego, gdy mu się źle dzieje, wówczas masz innego Boga – bożka.

Aby więc wiedziano, że Bóg nie daje tego przykazania na wiatr, lecz chce poważnie nad nim czuwać, dołączył do niego najpierw straszliwą groźbę, następnie zaś piękną, pełną pociechy obietnicę, z którą powinno się również zapoznać młodych i wpajać młodzieży, aby ją wzięła do serca i zapamiętała.

– Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja pan, Twój Bóg jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy Mię nienawidzą, a okazuje łaskę aż do tysiącznego (pokolenia tym, którzy Mię miłują i przestrzegają Moich przykazań.

Jakkolwiek słowa te odnoszą się do wszystkich przykazań (jak o tym później usłyszymy), zostały jednak dołączone właśnie do tego głównego przykazania dlatego, iż najwięcej zależy na tym, aby człowiek miał dobre przewodnictwo; gdzie bowiem jest dobre przewodnictwo, tam musi być też dobre całe życie – i odwrotnie. Uczę się przeto z tych słów, jak zagniewany bywa Bóg na tych, co polegają na czymś innym, a nie na Nim – i przeciwnie, jak dobry i łaskawy jest dla tych, którzy wyłącznie Jemu całym sercem ufają i wierzą; gniew Jego nie ustaje aż do czwartego pokolenia lub rodu, podczas gdy dobrodziejstwo lub dobroć rozciąga się na wiele tysięcy dlatego, aby nikt nie próbował poruczać siebie szczęśliwemu przypadkowi i nie sądził, jak to czynią ludzie twardych serc, że na tym niewiele zależy. On jest takim Bogiem, który nie pozostawia bez kary, jeśli się ktoś od Niego odwraca, i nie ustaje w gniewie aż do czwartego pokolenia, tak długo, dopóki nie zostaną całkowicie wygubieni. Dlatego chce, aby się Go bano i nie pogardzano Nim.

Dowiódł też tego we wszystkich historiach i dziejach, o których opowiada nam obficie Pismo Św., o czym pouczyć również nas może codzienne doświadczenie. Od początku bowiem Bóg niszczył bezwzględnie wszelkie bałwochwalstwo zarówno wśród pogan, jak i Żydów, podobnie jak i dziś wywraca wszelką fałszywą służbę Bożą, tak iż w końcu wszyscy, którzy się jej oddają, muszą zginąć. Dlatego też chociaż i dzisiaj można znaleźć nadęte, potężne i bogate kałduny, które budują na swojej mamonie, nie bacząc na to, czy się Bóg gniewa, czy śmieje, bo dufają, iż oprą się Jego gniewowi, to przecież nie ostoją się Mu, lecz nim się spostrzegą, zginą wraz z tym wszystkim, czemu ufali, jak zginęli wszyscy inni, którzy uważali siebie za jeszcze pewniejszych i możniejszych.

I właśnie z powodu takich twardych głów, które myślą, że skoro Bóg pobłaża i pozwala im żyć w spokoju, zapewne o niczym nie wie i nie troszczy się o to – musi On w nie uderzyć i karać; nie może tego zapomnieć aż do ich wnuków, aby się każdy ocknął i spostrzegł, że Bóg nie żartuje. Tych to właśnie ma na myśli, gdy mówi: „którzy Mnie nienawidzą”, to znaczy ci, którzy uparcie trwają w postawie wyzywającej, w pysze i nie chcą słuchać tego, co im zwiastuje się lub mówi; gdy zaś się ich karci, aby opamiętali się i poprawili, zanim przyjdzie kara – wpadają we wściekłość i tracą rozum, aby jeszcze bardziej na gniew zasłużyć, jak to widzimy codziennie jeszcze obecnie u biskupów i książąt.

Jakkolwiek straszne są te słowa groźby, jednak o wiele potężniejsze jest pocieszenie zawarte w obietnicy, iż ci, którzy jedynie Boga się trzymają, powinni być pewni, że okaże im miłosierdzie, to jest samą dobroć i dobrodziejstwo, i to nie tylko im, lecz także ich dzieciom aż do tysiącznego i jeszcze ponad to pokolenia. To powinno by nas pobudzić i skłonić do zaufania całym sercem Bogu, jeśli pragniemy wszelkich dóbr doczesnych i wiecznych, skoro ten najwyższy Majestat okazuje się tak przychylny, tak serdecznie zachęca i tak obficie obiecuje.

Niech więc każdy poważnie weźmie te słowa do serca i niechaj nie sądzi, że wypowiedział je człowiek. Jest to bowiem dla ciebie sprawą wiekuistego błogosławieństwa, szczęścia i zbawienia albo wiecznego gniewu, nieszczęścia i niedoli. Czegóż więcej miałbyś chcieć lub pragnąć nad to, co On sam ci łaskawie przyrzeka: być twoim ze wszystkimi dobrami, ochraniać cię i wspomagać we wszystkich potrzebach? Lecz, niestety, sprawa utyka na tym, iż świat temu nie wierzy i nie uważa tego za Słowo Boże, widząc, jak ci, którzy ufają Bogu, a nie mamonie, cierpią niedostatki i biedę, jak diabeł się im przeciwstawia i opiera, tak iż nie mają pieniędzy ani względów, ani czci i ledwie przy życiu utrzymać się mogą. I przeciwnie – ci, którzy służą mamonie, mają władzę, przychylność, zaszczyty i mienie oraz wszelkie osiągnięcia tego świata. Z tego powodu należy pojmować te słowa jako skierowane przeciwko tego rodzaju fałszywym pozorom, i wiedzieć, że one nie kłamią ani nie zwodzą, lecz są prawdziwe.

Rozważ sam, zbadaj i powiedz mi: cóż w końcu osiągnęli ci, którzy wszystkie starania swoje i pilność zwrócili ku temu, aby nagromadzić dużo mienia i pieniędzy? Stwierdzisz, iż trud ich i praca na nic się nie zdały, gdyż jeśli nawet nagromadzali wielkie skarby, zostały one rozproszone i rozrzucone, tak iż sami nigdy nie zaznali radości, a również nie dotarły one do trzeciego pokolenia. Przykładów na to znajdziesz dość w całych dziejach, a również możesz zaczerpnąć je u starych, doświadczonych ludzi; rozpatrz się tylko w nich i rozważ je. Saul był wielkim królem, wybranym przez Boga i pobożnym człowiekiem, ale gdy się mocno usadowił na tronie i sercem odpadł od Boga, gdy zaufał swojej koronie i potędze, musiał zginąć ze wszystkim, co miał, tak iż nawet nie ocalało żadne z jego dzieci. Odwrotnie, Dawid był ubogim i wzgardzonym mężem, wygnany i ścigany, nigdzie nie był pewny swego życia, a jednak postanowione mu było przetrwać Saula i zostać królem. Słowa te bowiem muszą ostać się i okazać prawdziwe, gdyż Bóg nie może kłamać ani zwodzić; zwodzenie ułudami pozostaw diabłu i światu, trwa ono wprawdzie pewien czas, w końcu jednak okazuje się nicością.

Uczmy się zatem dobrze pierwszego przykazania, abyśmy poznali, że Bóg nie zamierza ścierpieć żadnej zarozumiałości ani ufności pokładanej w jakiejś innej rzeczy i że nie żąda od nas niczego więcej, jak tylko serdeczne ufności do wszystkiego, co dobre, abyśmy mogli iść właściwą i prostą drogą oraz używać wszelkich dóbr, jakie Bóg daje, nie inaczej jednak tylko tak, jak szewc używa swojej igły, szydła i dratwy podczas roboty, a potem je na bok odkłada, albo jak gość korzysta z gospody, pokarmu i łoża wyłącznie na czas chwilowej potrzeby, każdy wedle swego stanu, zgodnie z porządkiem Bożym, nie pozwalając żadnej z tych rzeczy stać się naszym panem lub bożkiem.

Tyle wystarczy powiedzieć o pierwszym przykazaniu; musieliśmy je szeroko objaśnić, ponieważ przede wszystkim o nie chodzi, gdyż – jak poprzednio powiedziano – gdzie serce nastawione jest właściwie do Boga i gdzie to przykazanie bywa przestrzegane, tam wszystkie inne będą zachowane.