O wyświęceniu, ordynacji i powołaniu

1. Jeśliby biskupi spełniali w sposób należyty swój obowiązek i troszczyli się ó Kościół i Ewangelię, można by im w imię miłości i spokoju, ale nie z musu, pozwolić, by ordynowali i konfirmowali nas i naszych kaznodziejów, jednakże pod warunkiem, że zaniecha się wszelkiego kuglarskiego udawania, błazeństwa i na pokaz wystawionego pogańskiego zbytku.

 

2. Ponieważ zaś ani nie ma takich prawdziwych biskupów, ani takimi być nie chcą, lecz są władcami politycznymi i książętami, którzy ani nie każą, ani nie nauczają, ani nie chrzczą, ani nie udzielają Wieczerzy Pańskiej, ani nie pełnią żadnej funkcji ni służby kościelnej, prześladują natomiast i skazują tych, którzy jako powołani służbę tę podejmują, toteż z ich winy zaiste nie należy Kościoła ogołocić ze sług i sług pozbawić.

 

3. Z tego powodu – jak nas o tym pouczają dawne, podane przez ojców przykłady z dziejów Kościoła – sami powinniśmy i chcemy ordynować nadających się do tej służby58. A przeszkodzić nam w tym nie mogą, nawet Według ich własnych praw, które potwierdzają, że także ordynowani przez heretyków byli prawidłowo ordynowanymi, i tej ordynacji nie powinno się zmieniać59. A Hieronim pisze o zborze aleksandryjskim, że on pierwotnie kierowany był wspólną pracą biskupów, prezbiterów i duchownych