Kazanie na czwartą niedzielę po Wielkiejnocy

Lecz teraz idę do onego, który mnie posłał, a żaden z was nie pyta mnie: Dokąd idziesz? Ale żem wam to powiedział, smutek napełnił serce wasze. Lecz ja wam prawdę mówię, wam to pożyteczne, abym ja odszedł; bo jeśli nie odejdę, pocieszyciel on nie przyjdzie do was, ale jeśli odejdę, poślę go do was. A on przyszedłszy, będzie karał świat z grzechu, i z sprawiedliwości, i z lądu: Z grzechu mówię, iż nie uwierzyli we mnie; z sprawiedliwości zasię, iż do Ojca mego idę, a już mnie więcej nie ujrzycie; z sprawiedliwości zasie , iż do Ojca mego idę, a już mnie więcej nie ujrzycie; a z sądu, iż książę tego świata już jest osądzony. Mam jeszcze wiele mówić, ale teraz znieść nie możecie. Lecz gdy przyjdzie on Duch prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę, bo sam od siebie mówić będzie, ale cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i przyszłe rzeczy wam opowie. On mnie uwielbi; bo z mego weźmie a opowie wam. Wszystko co ma Ojciec, moje jest; dlategom rzekł: że z mego weźmie, a wam opowie. Ewangelia Jana 16, 5 – 15.

Obecna ewangelia, równie jak przeszłoniedzielna, jest kazaniem pocieszającym, jakie Pan miał wieczór u stołu, krótko przedtem, nim został zdradzony i pojmany. Zamiarem Pańskim było przeciw przyszłym zgorszeniom uczniów swoich uzbroić, aby się nie tylko dla jego nędznej, haniebnej śmierci nie troszczyli, lecz owszem naukę mieli, co dobrego z tej śmierci jego wyniknie, aby stąd dostąpili pociechy. Jako tedy przed tygodniem pocieszał ich, że taka hańba i takie zgorszenie będzie tylko maluczko, krótko trwać, a potem obróci się w wesele wiekuiste, tak i tu cieszy i poucza ich o błogosławieństwie śmierci swojej, mówiąc: „Idę do onego który mnie posłał”. To jest, jutro będę na krzyżu zabity. A żaden z was nie pyta mnie: dokąd idziesz, albo co chcesz przez to wykonać? Ale żem wam to powiedział, smętek napełnił serce wasze. „Lecz ja wam prawdę mówię, wam to pożyteczne, abym ja odszedł”; stanie się to dla was. „Bo jeśli nie odejdę, pocieszyciel on, Duch Święty, nie przyjdzie do was”, a zły duch nie pozbędzie mocy i władzy swojej. „Ale jeśli odejdę, poślę Ducha Świętego do was”. Wola to Pańska, abyśmy się takiej pociechy nauczyli, biorąc ją do serca swego, i dla niej się nic nie gorszyli z jego męki, ani się trwożyli nią, mając przekonanie, że ona złemu duchowi i tyraństwu jego koniec położy, a Duch Święty będzie nam dany i udzielony.

Co zaś Duch Święty ma sprawować, co nam ma przynieść i czego nas nauczyć, na to Pan dalej wskazuje, mówiąc: „A on przyszedłszy, będzie karał z grzechu, i z sprawiedliwości, i z sądu”. Zaprawdę nader wiele tego naraz, że Duch Święty pozwać chce, nie jedną szkołę, jedną wieś, jedno lub dwa miasta, ale cały świat, i karać go. Kto się ma to odważy, musi mieć silne plecy i wielkie oparcie. Bo do świata należy wszystko, co się narodziło z Adama, cesarze, królowie, książęta jak i poddani. Żaden nie ma tu być wyjęty, Duch Święty ma wszystkich razem przez apostołów i innych kaznodziei karać i mówić: „Wy wszyscy jesteście grzesznikami, żaden z was nie jest sprawiedliwym, żaden z was uczonym ani mądrym; czy jesteście w Jeruzalemie, czy w Rzymie, jakiegokolwiek stanu i jakiejkolwiek godności, jeśli ode mnie nie będziecie się uczyli, żaden z was nie będzie zbawiony; owszem należycie diabłu, jakimibądź jesteście, i nic wam pomóc nie mogą wasza pobożność i świętobliwość, ani wasze dobre uczynki.

Ta będzie sprawa Ducha Świętego, mówi Chrystus, którą on przez was biednych i wzgardzonych ludzi wykona, karząc cały świat. A taka kara to nie żart; albowiem „on będzie karał świat z grzechu,i z sprawiedliwości, i z sądu”. Jeżeli tedy sam grzech jest na świecie, a nie masz w nim sprawiedliwości ani sądu, cóż tu w końcu zostanie albo co z tego będzie? Przeto kazanie to Ducha Świętego jest strasznym gromem dla świata, że diabłu należy ze wszystkimi dobrymi uczynkami swymi, i nie może wejść do królestwa Bożego, chyba żeby mu Duch Święty pomógł od grzechu, usprawiedliwił go i uwolnił od sądu. Podobnych wyroków jest dużo w piśmie św. Takoż św. Paweł powiada: „Bóg zamknął wszystko pod grzech”. Również: „Byliśmy z przyrodzenia dziećmi gniewu”. A Chrystus mówi: „Jeśli się kto nie narodzi znowu, nie może widzieć królestwa Bożego”. To właściwie nazywa się kazaniem Ducha Świętego, kiedy świat bywa karany z grzechu.

Cóż atoli jest grzech? Azali nie jest nim kradzież, zabójstwo, cudzołóstwo i tym podobne? Oczywiście są to grzechy, ale jeszcze nie te najgłówniejsze. Bo są jeszcze ludzie, co od takich zewnętrznych grzechów są wolnymi. Ale prawego grzechu głównego, o którym Duch Święty każe, cały świat jest winnym inaczej nie mógłby całego świata karać z niego. Grzechem tym jest: nie wierzyć w Jezusa Chrystusa. O tym grzechu nic świat nie wie, Duch Święty musi go wprzód pouczyć; bo świat uważa tylko to za grzech, co Mojżesz na drugiej zakazał tablicy. O Chrystusie świat nic nie wie, tym mnie wie, że nie wierzyć w niego jest grzechem.

Więc kazaniem Ducha Św. jest że cały świat, to jest wszyscy ludzie bez wyjątku są grzesznikami dlatego, iż nie wierzą w Pana Jezusa. Dziwne to kazanie, które u świata nie jest zwyczajne, owszem świat zgoła nic nie wie o tym, iż w człowieka Jezusa wierzyć powinien. On sądzi, jak ów faryzeusz, Łuk. 18, że kiedy nie jest drapieżnym, niesprawiedliwym, cudzołożnikiem, to dosyć na tym i nie potrzeba nic więcej. Ale Duch Święty inaczej każe, mówiąc: Wiem ja dobrze, że w takim zewnętrznym życiu jeden pobożniejszy jest od drugiego; ale oto grzech główny, w którym wszyscy jesteście, iż nie wierzycie w Chrystusa Jezusa. Grzechu tego nikt jeszcze nie widział bez kazania Ducha Świętego.

Jest to nader potężny tekst, którego nikt nie może pominąć. A jednak papież i zgraja jego naruszają go. Gdy dalej ważyć się nie mogą, to powiadają, że Pan mówi tu o wierze skutecznej przez miłość . Lecz porównaj ten wykład z tekstem; któż zaprzeczyć może, iż Chrystus mówi tutaj o grzechu, i objaśnia ten grzech że nim jest: nie wierzyć w niego. Stąd zapewne wynika, choćby były dobre uczynki nie wiem jak doskonałe, jeśli nie masz przy nich wiary w Chrystusa, to człowiek przy wszystkich takich dobrych uczynkach przecież jest grzesznikiem, a Duch Święty będzie go karał jako grzesznika. Niedowiarstwo jest tedy tym prawdziwym głównym grzechem i źródłem, z którego cały grzech wypływa. Bo gdy w sercu jest niedowiarstwo, tak że człowiek nie wierzy w Chrystusa Pana, stąd najpierw wynika, że słowa jego nie przyjmuje. Potem wynikają stąd inne występki, że ludzie stają się ojcu i matce i zwierzchności nieposłusznymi, że żaden swego urzędu i powołania nie pilnuje, żyjąc we wszelakiej rozpuście i niecnocie, chyba żeby się czasem niektórzy musieli bać ludzi albo wstydzić się przed nimi. Otóż macie liście i całe drzewo niedowiarstwa; rośnie ono i kwitnie z tego korzenia, dla którego Duch Święty karze świat, a nie można temu zaradzić. Albowiem kto w Chrystusa nie wierzy, nie ma Ducha Świętego, więc żadnej myśli dobrej nie może. A choćby też co czynił, samo w sobie jest nie złem ale dobrem, czyni to przecież jako niewolnik, z bojaźni tylko, a nie z prawego szczerego posłuszeństwa. Świat tedy jest prawą szatana służbą, która nic dobrego mówić i czynić ani myśleć nie może, ponieważ źródłem i zdrojem wszystkiego złego jest – niedowiarstwo.

Wiecie atoli, najmilsi, i częstokroć już słyszeliście, czym jest „wiara”, to jest nie tylko tym, iż się wie i wierzy, że prawdą jest, co się o Panu Chrystusie każe, lecz abyś się tym przejął i z całego serca to przyjął, iż się to dla ciebie stało i ku twemu dobru. Wszak i diabeł wie, że Chrystus umarł, i wierzy temu tak pewnie jak wszyscy papiści; ale temu nie wierzy, że Chrystus umarł za niego i jemu ku dobremu. Taka wiara, że czuję i ufam, a ty także czujesz i ufasz, iż dla nas się to stało, jest jedynie darem Ducha Świętego. Kto tedy nie ma takiej wiary, by mógł powiedzieć, Chrystus za mnie umarł, abym był wybawiony od grzechów i wiecznej śmierci, ten niechrześcijaninem jest i zostanie grzesznikiem, choćby się i zamęczył dobrymi uczynkami.

To pierwsza rzecz o urzędzie i sprawie Ducha Świętego, że wszystko jest grzechem, a my przy wszystkich naszych dobrych uczynkach i świętobliwym życiu za grzeszników poczytani i potępieni być musimy, jeżeli nie wierzymy w Chrystusa Jezusa. A kto nie chce przyjąć takiego karania i Pana Chrystusa, to znak, iż nie wierzy i jest grzesznikiem, jak wszyscy inni, co nie mają wiary w Chrystusa Jezusa.

Druga rzecz jest ta, „iż Duch Święty będzie karał świat i ze sprawiedliwości”. To także jest twarde słowo. Świat ma grzech, pobożności zaś czyli sprawiedliwości nie ma, i nie wie też, jak by się miał albo mógł pobożnym stać. Cóż to może być za sprawiedliwość? Wszak widzimy, że świat ma sądy i prawo. Poganie podali bardzo piękne ustawy i nauki o obywatelski i uczciwym życiu; i niepodobna, żeby to krzywdą być mogło, że złodziei karają, morderców tracą itd. Czyż wszystko to nie jest sprawiedliwym i słusznym? Chrystus odpowiada tutaj: Nazwij ty sobie taki żywot, jak ci się podoba, tyko strzeż się, byś go nie nazwał sprawiedliwością, bo nie jest nią. A to z tej przyczyny: Ja uczę i każę nie o sprawiedliwości prawników, owszem przeze mnie opowiadana sprawiedliwość ta jest: „Ja idę do Ojca mego, a już mnie więcej nie ujrzycie”. To bardzo potężny i piękny tekst. Bo cóż by też kto mógł o naszych uczynkach chwalebnego powiedzieć? Tu jest słowo Pana Chrystusa, które powiada: Przez to nie staniecie się sprawiedliwymi, że to lub owo czynicie, uczynki wasze nie dokażą tego; czyni to jedynie, „ze ja do Ojca idę”. Takie odejście jest prawą, wieczną sprawiedliwością. O tym nic nie wie świat; bo we wszystkich księgach jego nie znajdziesz o tym choć i literę. Chcąc tedy być wybawionym od grzechu i stać się chrześcijaninem, w tym znajdziesz pomoc, iż wiesz, Chrystus poszedł do Ojca swego, a iż z tego odejścia serdecznie się radujesz. Nic innego ci nie pomoże. Ale ja przecież sądziłem, powiadasz, że muszę pościć, modlitwy zmawiać i dobre uczynki czynić? A naturalnie, dobre uczynki powinieneś wykonywać, bo ci to Bóg już w zakonie swoim przykazał; ale przez to nie staniesz się pobożnym i sprawiedliwym przed Bogiem. Dzieje się to tylko przez to, że Chrystus idzie do Ojca. To jedyny sposób, a nie masz innego, przez który od grzechów odkupieni i usprawiedliwieni być możemy. Odejściem Pana Chrystusa zaś nazywa się to, że on cierpiał i umarł na krzyżu i przez śmierć rozstał się z tym światem i powrócił do Ojca, to jest, wstąpił na niebiosa, gdzie na prawicy Ojca siedzi i rządzi. My jednak nie widzimy tego, ale w to wierzymy. To cały skarb, przez który pobożnymi się stajemy. Nie masz tedy sprawiedliwości w mojej sile ani mocy, lecz tylko w mocy Pana Chrystusa, że do Ojca idzie. Po prostu i zrozumiale mówiąc: Nikt nie będzie sprawiedliwym i zbawionym, ani od grzechów wolnym, tylko przez mękę i śmierć Jezusa Chrystusa i przez jego zmartwychwstanie. Ten pochód Pański usprawiedliwia a nic innego.

Także się z tą nauką zgadza to, co mówią Rzymianie: Chcący być zbawionym, sam się do tego przyczynić musi swymi uczynkami? Dobrze by tak mówili: chrześcijanin powinien po chrześcijańsku żyć i dobre uczynki czynić; ale że się przez to człowiek stanie sprawiedliwym i zbawionym, to fałsz i kłamstwo. Tu bowiem stoi, że to czyni i sprawia samo pójście naszego Pana Chrystusa do Ojca. Ta jest prawa i prawdziwa sprawiedliwość, o której świat nic nie wie, a tylko Duch Święty o niej uczy.

Widzicie, najmilsi, jak mocno w tekście jest powiedziane, że sprawiedliwość nie zależy od naszego czynienia lub zaniechania, lecz od tego tylko, „że Chrystus idzie do Ojca”. Mając taką sprawiedliwość z wiary, potem też wykonuj dobre uczynki i bądź jak najpilniejszym i najwierniejszym w posłuszeństwie ku Bogu. Dopóki jednak nie utwierdzisz serca swego w prawej wierze i ufności Chrystusa Pana, nie będziesz w stanie wykonać żadnego dobrego uczynku. Serce bowiem jest jeszcze złe i nieczyste, bo nie masz odpuszczenia grzechów dla braku wiary.

Chrześcijańska sprawiedliwość czyli pobożność jest tedy osobliwą pobożnością, jakiej serce wymyślić nie zdoła; trzeba słyszeć o niej i uczyć się jej od Ducha Świętego. A i tak samo słuchanie nie wystarczy do pojęcia tego, trzeba uwierzyć temu, jak tu Chrystus powiada: „Idę do Ojca mego, a już mnie więcej nie ujrzycie”. To znaczy, wierzyć musicie, bo inaczej nie będziecie mogli tego pojąć. Ta jest sprawiedliwość chrześcijan, której sam Duch Święty uczy. Sprawiedliwość świata opowiadać mogą filozofowie, zwierzchność świecka, prawnicy, ojciec i matka. Chrześcijanin zaś ma wyższą umiejętność, o której świat nic nie wie, a zwłaszcza tę, że oprócz wiary wszystko jest grzechem, a że prawa, wieczna sprawiedliwość na tym polega, iż Chrystus idzie do Ojca, a my go już więcej nie ujrzymy.

Trzecią rzeczą jest to, „że Duch Święty będzie karał świat i z sądu”. Co to za sąd, nadobnie Pan pokazuje, mówiąc: „Iż książę świata tego już jest osądzony”. Jako Duch Święty karze świat, iż grzech ma, nie wierząc w Chrystusa, a iż nie ma sprawiedliwości, nie wiedząc ani się tym ciesząc, że Chrystus odszedł do Ojca: tak go też karze i z sądu, że nie wie nic o tym, i dlatego się lęka, mogąc przecież być bez bojaźni, gdyby go słuchał i słowo jego przyjmował. Jest ci to okropnym utrapieniem, mieć grzech, a nie mieć sprawiedliwości, a przy tym nie znać żadnej pociechy przeciw grzechowi, śmierci i innej niedoli. Więc mówi Chrystus, że i to będzie urzędem Ducha Świętego, kazać o sądzie i wszędzie przez ewangelię obwoływać: „Książę świata tego już jest osądzony”, nie może tedy żadnej szkody wyrządzać tym, co w Chrystusa wierzą i jego odejściem do Ojca się cieszą. Może on wprawdzie to tu, to tam ich napastować i zaczepiać; ale nic nie dostaje. Jest on księciem świata, ale już osądzonym, który utracił swój pałac i oręż, związany jest od Chrystusa łańcuchami ciemności, jak św. Paweł powiada. To reż chrześcijanie nie potrzebują się go lękać, ani też całego jego królestwa. Bo jeśli książę osądzony, to zapewne świat, który jest jego królestwem, także utracił całą swoją moc.

Tego niechrześcijanie nie wiedzą. Chociaż tedy czasami przychodzą słowa i wierzyć zaczynają, ale skoro świat krzywo na to patrzy i gniewa się, wnet boją się i odstępują od niego, jak Pan Chrystus powiada w podobieństwie o nasieniu na opoce. Chrześcijanie zaś mocno trzymają się słowa. Kara bowiem Ducha Świętego zawsze im brzmi w sercu i w uszach: Cóż się masz lękać? Dlaczego się trwożysz? Czyż nie wiesz, iż książę świata tego już jest osądzony? Nie jest on już panem, nie jest księciem! Innego mocniejszego masz Pana, Chrystusa, który go zwyciężył i związał. Niechże sobie książę i bóg świata tego krzywo patrzy, i zęby wyszczerza, i sroży się, i grozi, i okrutne miny stroi, wszakci on nic więcej uczynić nie może, tylko co zły pies na łańcuchu uwiązany; ten może krzyczeć, tu i tam biegać, targać łańcuchem, ale ukąsić cię nie może, ponieważ jest uwiązany, a ty go unikasz. Takim jest i diabeł wobec każdego chrześcijanina. Wszystko tu na tym zależy, aby nie być bezpiecznym, ale trwać w bogobojności i w modlitwach; tak ten pies na łańcuchu nic nam szkodzić nie może. Pociecha ta tym przede wszystkim jest potrzebna, co na tym świecie urząd Ducha Świętego sprawują, karząc świat za grzechy i z sprawiedliwości. Bo świat żadnej kary mniej ścierpieć nie chce i nie może, jak gdy się go grzesznikiem nazwie i za takich uzna ludzi, co żadnej sprawiedliwości nie mają. Gdzie się taka kara publicznie ozywa, (jak to być powinno), tam świat zaczyna się gniewać. Lecz Duch Święty jest obecny, każąc nam o tym sądzie; inaczej kaznodzieje staliby się bojaźliwymi i nastraszyć by się dali. Stąd osobliwie ma Duch Święty nazwę „pocieszyciel i pomocnik”, iż serca w pokusach i we wszelakich niebezpieczeństwach i biedach czyni ufnymi i śmiałymi przez to, że słyszą i wiedzą, „książę świata tego już jest osądzony”.

To tedy jest kazanie o urzędzie Ducha Świętego, co on ma dobrego na ziemi wykonać, i co osobliwie opowiadać i czego uczyć ludzi. A istotna to prawda, kto takiego kazania i takiej nauki nie ma za swój najkosztowniejszy i największy skarb na ziemi, tak iżby nie oddał raczej ciała i życia, niżby miał skarb ten utracić, ten nie jest chrześcijaninem. Wieczny to skarb, który nam przynosi żywot wiekuisty. Tak św. Paweł powiada: „Ewangelia jest mocą Bożą ku zbawieniu każdemu wierzącemu”. Dlatego powinniśmy się serdecznie radować z tego odejścia, o którym tu Pan Chrystus mówi, a Panu Bogu, łaskawemu Ojcu w niebiesiech, we dnie i w nocy za to dziękować i prosić go, abyśmy od grzechów uwolnieni, wiecznej sprawiedliwości uczestnikami się stali, i mocną mieli pociechę z tego sądu, iż książę świata tego już jest ,osądzony.

Po tym kazaniu mówi Chrystus dalej: „Mamci jeszcze mówić, ale teraz znieść nie możecie. Lecz gdy przyjdzie on Duch prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę”. Chrystus chciał powiedzieć: Słyszycie, co za urząd będzie Duch Święty u was sprawował. O nim miałbym wam jeszcze wiele mówić, ale wy tego rychlej nie zrozumiecie, dopóki tego nie doznacie. Bo prócz tego, com właśnie powiedział, Duch Święty i to uczyni, że was wprowadzi we wszelką prawdę, a zachowa od fałszywej nauki.

Następnie mówi Pan: Duch Święty będzie też prorokował, bo „i przyszłe rzeczy wam opowie”. I to jest jeden z uczynków jego, czego wiele mamy przykładów w Dziejach Apostolskich. Po trzecie powiada: „on mnie uwielbi”, to jest, on serca nasze napełni znajomością Boga, tak iż dla mnie na wszystko się odważycie i wszystko przecierpicie, i wszystką swoją radość i pociechę we mnie mieć będziecie. Te i inne rzeczy będą dziełem Ducha Świętego. Ale chociaż wam o tym długo mówię, jednak tego teraz nie rozumiecie, ażbyście tego sami doznali. Więc poprzestaję na tym na teraz, abyście się nie zatrwożyli, owszem radowali się z mego odejścia, gdyż wam potem Ducha Świętego poślę, który taki urząd karny na świecie sprawować będzie, przez co się staniecie od grzechów wolnymi, sprawiedliwymi i wiekuistej pociechy uczestnikami.

Taka jest nauka z dzisiejszej ewangelii. Bóg Ojciec niechże raczy przez Chrystusa zesłać swego Ducha Świętego do serc naszych, i takie dzieło w nas wszystkich łaskawie uskutecznić i wykonać! Amen.