Kazanie na siódmą niedzielę po Trójcy Św.

A w one dni, gdy nader wielki lud był, a nie mieli, co by jedli, zwoławszy Jezus uczniów swoich, rzekł im: Żal mi tego ludu; bo już trzy dni trwają przy mnie, a nie mają, co by jedli. A jeżeli je rozpuszczę głodne do domów ich, pomdleją na drodze: albowiem niektórzy z nich z daleka przyszli. Tedy mu odpowiedzieli uczniowie jego: Skądże te kto będzie mógł nasycić chlebem tu na puszczy? I pytał ich: Wieleż macie chlebów? A oni mu rzekli: Siedem. I rozkazał ludowi, żeby usiadł na ziemi: w wziąwszy one siedem chlebów, podziękowawszy łamał, i dawał uczniom swoim, aby przed lud kładli: i kładli przed lud. Mieli też trochę rybek, które pobłogosławiwszy, kazał i one przed lud kłaść. Jedli tedy, i nasyceni są: i zebrali, co zbyło ułomków koszów. A było tych, co jedli, około czterech tysięcy: i rozpuścił je. Ewangelia Marka 8, 1 – 9.

Cud, który nam opowiada dzisiejsza ewangelia, dwa razy uczynił miły Pan nasz Jezus Chrystus. Słyszeliśmy bowiem w czwartą niedzielę postną, że pięcioma chlebami i dwiema rybami nakarmił mężów pięć tysięcy nie liczywszy niewiast i dzieci, a zostało jeszcze dwanaście koszów ułomków. W dzisiejszej ewangelii zaś słyszymy, że siedmioma chlebami i trochą rybek nakarmił ludu cztery tysiące, a zostało siedem koszów ułomków. Zdaje się, że umyślnie na teraźniejszy czas wyznaczono tę ewangelię i kazanie, bo teraz początek żniwa; ewangelia nasza ma więc przypomnieć ludowi, że owoce roli są błogosławieństwem Bożym , i ma nas uczyć, iż jeszcze dzisiaj Pan dla nas ten sam czyni cud, który wtenczas uczynił na puszczy. Przypomina nam to Pan, abyśmy mu z serca dziękowali za to dobrodziejstwo, iż nam corocznie daje i błogosławi urodzaje ziemi. A gdy mały i lichy plon wydały zboża, tym się cieszyć mamy, że nie zależy tylko na tym ile mamy, ale też na błogosławieństwie Pana naszego Jezusa Chrystusa. Świat niewierny ma ten haniebny zwyczaj, że zaraz zwątpi, jak gdyby miał z głodu umrzeć, gdy nie widzi i nie ma wszystkiego pod dostatkiem i hojnie. Oto już przez wiele lat błogosławi nam Pan Bóg obficie, ale to nic nie pomaga; każdy się uskarża, jak gdyby z głodu umierał. My zaś w ewangelii tej dwojaką widzimy pociechę, a zwłaszcza, że miły Pan nasz Jezus Chrystus chce zaopatrzyć oboje, duszę słowem, a ciało chlebem. Wyznawcy jego nie powinni wątpić, że ich zaopatrzy, że z głodu nie umrą; choć też nieraz z dopuszczenia Pańskiego są ubogimi pogardzanymi i cierpią niedostatek, Pan przecież da im słuszne wyżywienie i sprawi, że dosyć mieć będą.

Błogosławieństwem takim szafuje Pan według słowa, które mówi u Mateusza w rozdz. 6: „Szukajcie najpierw królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydane”. Wspomina bowiem ewangelia, iż lud trzy dni trwał przy Panu. Cóż przy nim czynili, i czego szukali? Jak myślisz? Bez wątpienia, dlatego tylko za nim chodzili, iż żądali słuchać słowa jego. Z tej przyczyny ma też o nich serdeczną pieczę, i stara się , skąd by jeść dostali, aby nie pomdleli. Przede wszystkim więc nauczyć się powinniśmy, abyśmy chodząc za słowem Bożym szukali królestwa Bożego. Jeżeli tak czynimy, to też troskę o ciało nasze polecić możemy Chrystusowi, Panu naszemu. On bowiem postanowił, że z głodu nie umrzemy, jeżeli jesteśmy uczniami słowa jego. Przeto mówi: „Żal mi tego ludu”. Gdyby nie miał chleba, kamienie by się chlebem stać musiały. Również czytamy u Marka w 6. Rozdz. : Jezus nakarmiwszy pięć tysięcy mężów odjechał w łodzi na miejsce puste osobno. Lud go poznał i zbiegł się tam ze wszystkich miast i miasteczek. Gdy Jezus ujrzał ten lud, opowiada Marek, „użalił się ich, iż byli jak owce nie mające pasterza, i począł ich nauczać wiele rzeczy”.

Panu, prawemu pasterzowi i biskupowi dusz żal, iż byli jak owce bez pasterza. Pod papiestwem też byliśmy bez pasterza; jeden wzywał św. Barbary, drugi św. Katarzyny, a nigdzie nie było kaznodziei, który by nas na prawą wiódł paszę (to jest który by czystą był opowiadał naukę); wszyscy byliśmy pogrążeni i żyliśmy w bałwochwalstwie i błędzie. Biedny lud żydowski, powiada Marek, też był w taki stanie; byli tam wprawdzie ustanowieni kapłani i lewici, aby kazali o obiecanym Chrystusie i królestwie łaski jego. Ale cóż czynili? Z pasterzy stali się wilkami szkodliwymi, kazali swoje własne wymysły, a biedne owieczki omdlewały. W papiestwie z nami nie lepiej było, albowiem nikt nie wiedział, że Pan Bóg dla Chrystusa chce nam być łaskawym i chce nam odpuścić grzechy nasze. Każdy mniemał, że na zbawienie zasłużyć musi uczynkami swymi i żywotem. Taką nędzę i szkodę Pan najpierw widział, a użaliwszy się ludu powiedział im długie piękne kazanie. Chciał Pan rzec: Cóż to czynią ci niegodni kapłani i lewici? Tyle ludu, który chce słuchać o Panu Bogu i uczyć się, a nie ma nikogo, który by go uczył i prowadził; bo wodzowie jego zajęci są swoją okazałością, łakomstwem i ofiarami swymi. Dlatego mówi ewangelista Marek: „byli jako owce nie mające pasterza”. Ach, Panie Boże! jakże nędznem i opuszczonem zwierzątkiem jest owca bez pasterza! Cierpi nieraz chociaż ma pasterza, psa i owczarnię; cóż się z tą stanie, która niema pasterza, ani owczarni? Z nami tak samo się dzieje. Bo jakożby tam nie miał panować diabeł, gdzie niema ani słowa Bożego, ani kazania, jeżeli i tym od wilka tego obronić się trudno, którzy radzi słuchają ewangelii, pilnie się modlą, mają poboznych kaznodziei i wiernych duszpasterzy? Gdzie przeto nie ma czystego słowa Bożego, gdzie nikt nie wie ja się ma modlić i Bogu polecić, tam łatwo namówić lud, iż ten przyjmie tego, a inny innego świętego za zbawiciela swego, a tak wszyscy wpadną w błąd i między wilki. Zapobiega Pan takiej nędzy i wielkiej szkodzie najpierw kazaniem; słowem swoim wabi i zgromadza owce błądzące. Rozważmy zawsze to dobrodziejstwo, sławmy łagodne i wdzięczne oczy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który ludziom w serca patrzy, i serdecznie nad nimi się lituje, iż błądzą jako owce bez pasterza. Bo chociaż odjechał na puszczę dla odpocznienia swego (jako powiada ewangelista Marek), przecież wychodzi, a użaliwszy się nad ich duchowym głodem, naucza ich wiele rzeczy. Najpierw tedy nasycił i pocieszył duszę. Według dzisiejszej ewangelii też tak uczynił, albowiem powiada ewangelista, iż lud trzy dni trwał przy Chrystusie Panu niezawodnie słuchając kazania jego. Byłaby to rzecz bardzo dobra, gdyby te kazania Pańskie spisane były, lecz ewangeliści sam tylko cud nam opisują.

Ewangelia nasza uczy nas najpierw, iż Pan Jezus lituje się nad duszami opuszczonymi, i ma o nie staranie. Albowiem wstał od modlitwy, którą się modlił do Ojca swego, a użaliwszy się nad ubogim ludem kazał mu. Jeżeli Pan takie ma serce, jakże przyjmie dnia sądnego niedbałych kaznodziei, nie przestrzegających wiernie urzędy swego? Jakże przyjmie tych, którzy sami zwodzą owieczki swoje? Cóż myślisz? A jakże przyjmie książęta i panów, którzy opór czyniąc czystemu słowu Bożemu przymuszają lud do bałwochwalstwa? Cóż rzekną i jak się wymówią biskupi katoliccy, którzy mają imię i chlubią się, iż ich Bóg uczynił biskupami i duszpasterzami, a przecież z wiedzą trzymają lud w bałwochwalstwie, nie chcą go opuścić do prawdziwego poznania słowa i do prawdziwej służby Bożej; ku temu jeszcze karzą poddanych swoich na ciele i majętności, gdy się bałwochwalstwu sprzeciwiają i z nimi i w nim pozostać nie chcą? Cóż mówią ojcowie i matki, którzy dzieci i czeladzi swej nie przywodzą pilnie do kościoła i ku słowu Bożemu? Bez wątpienia rzecze im Pan: Wy gospodarze i gospodynie, wy królowie i książęta, tyle dusz mieliście pod mocą swoją, mieliście je wychowywać w bojaźni Bożej, i napominać z pilnością ku słowu Bożemu; nie czyniliście tego, dopuściliście im żyć w rozpuście, i wyróść bez wszelkiej bojaźni Bożej. Od kogo mam żądać liczby za taką niewymowną szkodę? Jedynie od was wy rodzice, gospodarze i gospodynie, królowie i książęta, od was, bo wam przykazałem, abyście na nie baczność mieli; ale nie zważaliście na to, aby się dzieci, czeladź i poddani czegoś nauczyli. Albowiem nie na to tylko są ojcowie i matki, książęta i panowie aby się starali o pokój i pokarm dla dzieci poddanych, ale starać się powinni, aby dzieci czeladź i poddani przyszli ku prawdzie i znajomości słowa, by tak przede wszystkim dusza swój pokarm miała, a lud był bogobojny, pobożny i zbawiony.

Największy to i najważniejszy jest uczynek, oraz najlepsza służba Boża, którą na świcie pełnić możemy, gdy innych ludzi, osobliwie tych, którzy nam są powierzeni, przywodzimy ku znajomości Boga i świętej ewangelii. Sprzeciwia się temu wprawdzie diabeł, podnosi się przeciwko temu z mocą i prześladowaniem. Ani też to łatwa rzecz i żąda wiele pracy i trudu, nim dzieci i młodych ludzi ku temu przywiedziesz, aby naukę przyjęli i Boga się bali. Daje Chrystus Pan najpierw tę największą jałmużnę i wykonuje tę najlepszą służbę Bożą, pomagając ubogiemu ludowi na duszy. Pomocą swoją sabat prawdziwie poświęcił, Bogu więcej służył i ludziom lepiej pomógł, niż gdyby każdemu z tych, którzy kazania słuchali, był darował po tysiąc złotych. Albowiem duchowy pokarm daleko przewyższa cielesny, bo przezeń żyje człowiek wiecznie. Wy ojcowie i matki, gospodarze i gospodynie, książęta idźcie za przykładem Pana naszego, a przy swych własnych dziatkach, czeladzi, poddanych niebo sobie zasłużycie; pomagając duszom, aby nie poszły do diabła, czynicie największy i Bogu najmilszy uczynek.

Po tej duchowej jałmużnie (po kazaniu, które słusznie zowie się bogatą jałmużna) daje Pan drugą, mniejszą: pomaga ciału. Chrystus nie przyszedł, by duszę albo ciało zatracił, ale aby obu pomógł. Włożona jest wprawdzie na ciało praca, aby nie próżnowało, ale by pracowało. A wszakże człowiek tak ma pracować, aby przy tym zdrowy został i ciału żadnej szkody nie uczynił. Kto zaś ciału szkodę wyrządza (jako w papiestwie w klasztorach wielu czyniło, którzy zbytnimi modłami, postami, śpiewami, czujnością, dręczeniem się, czytaniem, złym wyleżeniem, czynili szkodę ciału swemu, tak iż przed czasem umrzeć musieli) samobójcą jest. Wystrzegajcie się tego, jakby wielkiego grzechu śmiertelnego. Syrach w rozdz. 33 powiada: „Obrok, kij i brzemię osłowi; chleb, karanie i robota słudze należy. Wszakże (mówi trochę niżej) zbytnie nad żadnym nie przewódź, ani nic bez rozsądku nie czyń”. Ciało jest śmiertelne i musi mieć swój pokarm, aby zdrowym zostało. Nakarmione niechaj nie próżnuje, ale niechaj robi i pracuje. Bez pracy staje się gnuśnym i pożądliwym. Po trzecie, nie objedzie się bez bicia albo karania, aby nie ustawało i trwało w robocie, nie stało się leniwym i niedbałym. Wszakże we wszystkim ma być miara. Albowiem człowiek nie może ustawicznie pracować, musi też mieć swój odpoczynek, bez którego nikt długo trwać nie może. Przeto też Pan Bóg postanowił nie tylko dzień ku pracy, ale też noc ku spaniu i odpoczynku, a południe trzymamy ku jedzeniu. Albowiem Pan Bóg nie jest mordercą jako diabeł, który tym, którzy z uczynków chcą być zbawieni, każe do umoru pościć, modlić się i czuwać. W tym nie ma Bóg żadnego kochania, ale powiada przez proroków: „Nic bez rozsądku nie czyń!” Tak uczymy się, jak w tej rzeczy postępować mamy: słowo Boże ma być pierwszym staraniem naszym. Choćbyśmy je na puszczy szukać musieli i przeto niedostatek cierpieć nic na tym nie zależy. Albowiem mamy bogatego Pana, który się użala niedostatku naszego i stara się o nas daleko lepiej, niż my się o siebie starać potrafimy. My staraniem naszym nic nie wskóramy. Gdzie zaś Chrystus Pan się stara, tam wszystkiego znajdzie się obfitość, jak widzimy w dzisiejszej ewangelii.

Apostołowie też się starają, ale staranie ich zupełnie inne; starają się, jak się ludzie w takich okolicznościach starać zwykli mówiąc: „Skądże te kto będzie mógł nasycić chlebem tu na puszczy?” Gdy zaś Chrystus użalił się ludu myśląc, skąd by dla niego wziął chleba, nakarmił cztery tysiące mężów nie licząc niewiast i dzieci, których bez wątpienia wiele było, chociaż miał tylko siedem chlebów i trochę rybek, a zostało jeszcze siedem koszów ułomków. Gdybyś miał tylko jeden złoty, ale wiedziałbyś że tak długo ci wystarczy, jak bogaczowi dziesięć tysięcy złotych, powiedz, czy byś się tym martwił, że masz tylko jeden złoty, albo czy miałbyś siebie za uboższego, niż bogacza, który ma dziesięć tysięcy złotych? A gdyby bogacz chciał się wynosić i nadymać dla bogactwa swego, czy nie śmiałbyś się z niego mówiąc: Próżna zaiste jest radość twoja, bo mając wiele nie masz innej korzyści nad tę, że musisz więcej liczyć niż ja; twoich dziesięć tysięcy tak prędko się miną, jak mój jeden złoty.

Skądże to pochodzi, że tak nie czynimy? Chrześcijanami jesteśmy, albo przynajmniej nimi być chcemy, a pokładamy nadzieję naszą w dostatku i obfitości, lękamy się niedostatku i staramy się bardzo. Jeżeli wiernie i pilnie szukamy słowa Bożego, niedostatku mieć nie będziemy, albowiem Chrystus ma o nas staranie i będziemy mieli co jeść. Mniejsza o to, czy mamy wiele albo mało, jego błogosławieństwo wszystko czyni. Gdy Pan pobłogosławi niedostatek twój, nie tylko ci nie zabraknie, ale dla błogosławieństwa Chrystusowego nadto będzie i zostanie więcej niż miałeś przedtem. Pamiętajmy na to, byśmy się nie starali, gdy przyjdzie niedostatek, a dali odpór skąpstwu, które nas zawsze niepokoi. Nam wszystkim wydaje się w przewrotności naszej, że kto ma wiele, nie potrzebuje się lękać niebezpieczeństwa i wystarczy mu na długo. Przeto też każdy wiele mieć żąda, a w żądzy swej niejeden nie patrzy ani na Boga ani na ludzi, jeżeli tylko swe skąpstwo zaspokoić i wiele skarbów nagromadzić może. Inaczej myśli, kto cud Pana pilnie rozważa, nie ufa dostatkom, nie lęka się niedostatku. Myśli bowiem w sercu swoim: Kto ma Chrystusa ma szafarza, który z małego wiele, nawet z niczego, wszystko uczynić może. Gdzie zaś nie ma błogosławieństwa Chrystusowego, tam i wielkie dostatki giną i nikną z dnia na dzień.

Siedem chlebów i trochę rybek były może przeznaczone dla samego Pana i uczniów jego. Ponieważ miał Pan zwyczaj, iż nieraz się oddalał od ludzi, aby się modlił lub z innej przyczyny, musieli uczniowie przygotować jedzenie na takie podróże Gdy zaś tak wielki przyszedł do Pana lud, a nie mieli co jeść, zapas Pański służyć musi ku nakarmieniu całego mnóstwa. Pan bierze te siedem chlebów, łamie, daje uczniom, a ci kładą przed ludem. Ale widocznie mu w rękach rośnie: co złamie, daje uczniom, a w rękach mu zostaje zawsze więcej niż wydał. Takiego cudu umie dokazać Pan; czyni go dla uczniów swoich, którzy szukają słowa jego, ale czyni go dopiero w potrzebie i niedostatku. Chcesz doznać takiego błogosławieństwa, nie uskarżaj się na niedostatek, który nie raz cierpieć musisz. Trzymaj się tylko słowa Bożego i powołania twego według rozkazu Chrystusowego; zaś staranie o pokarm rzuć na Pana. Nie widział ani nie słyszał jeszcze nikt, iżby chrześcijanin z głodu umarł. Prześladowanie nieraz cierpi, w więzienie bywa wrzucony, niejeden śmierć ponosi, ale kto ma pierwszą, bogatą jałmużnę, to jest kto słowu wierzy, znajdzie też pokarm i wyżywienie. Chrześcijanin nie powinien zważać, czy się mu tak dobrze wiedzie jak bogaczom i czy ma wszystkiego dostatek. W ewangelii dzisiejszej też nie widzimy zbytu. Chrystus Pan podaje gościom swoim kawałek chleba i rybki i wodę czerstwą, a nie daje im dziesięciorakich potraw, drogich pieczeni i różnych win, jak zwykli czynić bogacze, którzy wszystkiego mają dostatek. Chce bowiem Pan, aby chrześcijanie przez ten krótki czas pielgrzymki swojej na ziemi nie starali się o bogactwa; na tym dosyć mieć powinni, co Pan im daje. Bo czegoż chcesz więcej, gdy głodu nie cierpisz i masz zdrowe ciało? Na tym niechaj dosyć ci będzie! Jeżeli innym lepiej się wiedzie, niech za to Bogu dziękują ale strzegą się, aby zbytkiem nie grzeszyli, ani go na własną szkodę nie używali.

Widzimy bowiem, że kuchnie bogaczy nie każdemu służą, a przysmaki nieraz szkodzą. Lepszy są kawałek chleba i woda czerstwa, przy których ciało jest zdrowe niż zbytek, który jest przyczyną chorób. Widzimy to osobliwie przy tych bogaczach, którzy o rozkosz starają się nad potrzebę, więcej niż ciału służą. Umierają przed czasem na różne choroby. Zaś ludzie ubodzy, którzy co mają jedzą i piją według potrzeby, bywają czerstwi, zdrowi i dożyją lat sędziwych. Takim rozkosznikom dobrze się dzieje. Bo i oni mogli by żyć i używać skromnie, nie robić zbytków, zadawalać się dwiema, najwięcej trzema dobrymi potrawami, a byliby syci, dobrej myśli i wesołego serca. Tego nie czynią, w zbytkach się kochają, tak szkodzą swojemu ciału i życiu, wcześnie słabieją, chorują i przed czasem umrzeć muszą.

Przy tym wszystkim nie pomną ci bogacze na ubogich, nie mających nawet suchego chleba, a którym nie powinni dać nędzy cierpieć. Ale nie mogą na nich pamiętać dla zbytku i wielkich kosztów wyrzucanych na ubiory i biesiady , przy których nie tylko wszystkiego musi być pod dostatkiem, ale się też wiele bez pożytku psuje i marnieje. Ludzie bogaci bowiem naśladując onego bogacza z ewangelii, u Łukasza w rozdziale 16 mają nieraz ten przewrotny zwyczaj, że niczego nie żałują co służy ku pysze, zbytku i rozkoszy. Gdy zaś ubogiemu mają dać suknię, albo innej udzielić mu pomocy, uskarżają się i czynią to niechętnie; a jeżeli mają więcej dać i pomóc ubogim gniewają się udając, jakoby dla tego sami zginąć musieli. Przeto Pan Bóg bardzo dobrze czyni, gdy im majątki odbierze, iż nie mają ani miłej wody, którzy się przedtem w winie kąpali. Jeżeli zaś niedostatku nie cierpią, karze ich na ciele utrapieniem i niemocą, które więcej dolegają i bolą. Jakoż widzimy, iż bogacze osobliwie mają utrapienia i niemoce: podagrę, kolki, porażenie itd. Mają to stąd, że tak dobrze się starają o ciało swoje, a ubogich zostawiają w nędzy. Ubogim zaś Bóg nagradza ich niedostatek zdrowiem, wesołym sercem i dobrą myślą, chociaż mają tylko chleb suchy i wodę. Chcielibyśmy wam to przypomnieć widząc, że Pan gościom swoim tak skromną sprawia ucztę, dając im chleba i rybki kawałek; przecież wszyscy są nasyceni i zostają jeszcze ułomki. Ku temu więc służy dzisiejsza ewangelia, abyśmy poznali, iż Pan nasz Jezus Chrystus jest łaskawym Panem, pomaga ciału i duszy dając najpierw pomoc najpotrzebniejszą, słowo swoje, i ucząc nas jako mamy poznać Boga i być zbawieni z łaski. Kto dla słowa cierpi niedostatek, tego nie opuści, ale pobłogosławi ubóstwo jego, a rozmnoży się co miał nad wszelkie spodziewanie i wyobrażenie świata. Dziękujmy teraz Bogu za taką naukę i prośmy go, aby nas błogosławił błogosławieństwem w dobrach duchowych i doczesnych przez Jezusa Chrystusa. Amen.