Kazanie na pierwszą niedzielę po Wielkiejnocy

A gdy był wieczór dnia onego pierwszego po sabacie, a drzwi były zamknięte, gdzie byli uczniowie zgromadzeni dla bojaźni przed Żydami, przyszedł Jezus, i stanął po środku nich, i rzekł im: Pokój wam! A to rzekłszy pokazał im ręce i bok swój; a uradowali się uczniowie, ujrzawszy Pana. Rzekł im zasię Jezus: Pokój wam; jako mnie posłał Ojciec, tak i ja was posyłam. A to rzekłszy tchnął na nich, i rzekł im: Weżmijcie Ducha Świętego. Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którymkolwiek zatrzymacie, są zatrzymane. Ewangelia Jana 20, 19 – 23.

O tej historii słyszeliśmy w poprzednim kazaniu, że się stała dnia wielkanocnego, gdy uczniowie z Emaus znowu powrócili do Jeruzalemu i oznajmili tym drugim, że widzieli Pana. Ma Jan zwyczaj różny od innych ewangelistów, że nie tylko historię opowiada, ale też kazanie Chrystusowe i słowa jego dodaje, na czym też najwięcej zależy. Więc on i tu przywodzi słowa, które się u innych ewangelistów nie znajdują, jako Pan życzy wszy uczniom swoim pokoju i pokazawszy im ręce i nogi, rzekł wtedy do nich: „Jako mnie posłał Ojciec, tak i ja was posyłam”.

Znakomite to słowa, którymi urząd kaznodziejski im poleca, i tak zaprowadza należyte używanie męki i zmartwychwstania swego. Chrystus tu o tym każe, mówiąc: „Ja was posyłam, jako mnie posłał Ojciec”. Jako zaś Ojciec posłał Chrystusa, uczy dawno przedtem święty Izajasz w rozdziale 61: „Duch panującego Pana jest nade mną; przeto mnie pomazał Pan, aby opowiadał ewangelie cichym. Posłał mnie, abym zawiązał rany tych, którzy są strudzonego serca, abym zwiastował pojmanym wyzwolenie, a więźniom otworzenie ciemnicy; abym ogłosił miłościwy rok Pański”. Takie jest polecenie, którym Chrystus posłany jest. I mówi tu, że uczniów swoich tez tak posyła, jako on posłany jest, a że im na przyszłość aż do skończenia świata taki sam powierza urząd, jaki on sprawował, żeby właśnie tak kazali, jak on kazał. A tak rozkaz ten i wysłanie odnosi się tylko do nauki, aby ją uczniowie o Chrystusie tak opowiadali jak on ją sam o sobie opowiadał. Co to jest za nauka, powiada Izajasz wybornymi i jasnymi słowy, że Chrystus dlatego jest pomazany i posłany, aby pocieszał serca zatrwożone, słabe i zwątpiałe. Które tedy kazanie inaczej brzmi, nie jest prawdziwym kazaniem Chrystusowym; Chrystus go też doprawdy nie nakazał: ale jest kazaniem Mojżeszowym. Mojżesz bowiem tak każe, iż zatrwożone, słabe serca jeszcze bardziej się boją i tracą wszelką nadzieję. To zaś jest kazaniem Chrystusowym, które utrapionych pociesza. Bo Chrystus maił dać nowy rozkaz, dlatego, że uczynki, które wykonał, nowymi też są uczynkami, jakie się przedtem na świecie nigdy nie stały, że sam Syn Boży cierpiał i znowu zmartwychwstał. To samo, co Izajasz o nauce Chrystusowej prorokował, słyszymy tu i od Chrystusa. „I tchnął na uczniów swoich i rzekł im: Weźmijcie Ducha Świętego; którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którymkolwiek grzechy zatrzymacie, będą zatrzymane”.

Otóż macie prawdziwie duchowny rząd, który od świeckiego rządu tak dalece jest różny i daleki, jak niebo jest różne i dalekie od ziemi. Którzy w tym rządzie są, ci są prawi królowie, prawe książęta, prawi panowie, i powinni rządzić. Ale tutaj bacz i ucz się, jako rząd ten jest ograniczony, i jak daleko sięga, to jest (według jasnego brzmienia słów), jak daleki świat; a jednak z niczym innym nie ma mieć sprawy tylko z grzechami. Nie ma się ten rząd zajmować ani pieniędzmi, ani majętnością, żywnością ani czymkolwiek bądź, co do wyżywienia należy. Tym trudnić się powinni cesarze i królowie, książęta i panowie, wszystko urządzać i czynić, jako dla pospolitego dobra i pokoju jest najkorzystniejszym. Ale rząd ten duchowny ograniczony jest do grzechu samego! Gdziekolwiek grzech powstaje, tam też rząd ten powstać musi, a nigdzie indziej. Trzeba się tedy wystrzegać, aby tego nie mieszano z sobą, jak to papież i biskupi jego uczynili, którzy duchownego rządu tak nadużyli, że świeckimi stali się panami, a cesarze i królowie niski im się skłaniać musieli. Tego Chrystus nie polecił uczniom swoim, nie posłał ich dla świeckiego panowania; ale urząd kaznodziejski im powierzył, a z tym panowanie nad grzechem. To też urzędu kaznodziejskiego właściwym określeniem jest, ewangelię o Chrystusie opowiadać, a sumieniom strudzonym i bojaźliwym grzechy odpuszczać, ale niepokutującym i bezpiecznym grzechy zatrzymywać i związywać.

A tak cała sprawa tej nauki na tym polega, ażeby baczyć na to, czym jest grzech. „Grzechem” nie są pieniądze, majątek, zarobek, chleb, wino, ani inne podobne rzeczy; ale jest nim ciężar, który serce i sumienie twoje dręczy przed Bogiem, tak iż się musisz lękać gniewu jego i oczekiwać wiecznego potępienia. My tu mówimy o grzechach, które są istotnymi i prawdziwymi grzechami, w których my się narodzili i żyjemy; które się sprzeciwiają zakonowi Bożemu, i przeciw którym zakon Boży świadczy, a nie samo przykazanie ludzkie. Takimi grzechami, powiada tu Pan, mają się apostołowie zajmować, aby je odpuszczali, albo je wiązali i zatrzymywali. W ustach każdego apostoła lub kaznodziei leżą tedy całego świata grzechy, moc diabła i otchłań piekła, aby cię tam wtrącił, gdybyś został niepokutującym, bezpiecznym i złym. Ale są też w ustach apostoła męka i zmartwychwstanie Chrystusowe oraz z niebem i żywotem wiecznym: nie dla ich osoby, lecz iż mogą sąd wydać o tobie (którego sam diabeł lękać się musi), a ciebie uwolnić od wszelkich grzechów, jeśli byś to przyjął z prawdziwą wiarą. Toć jest moc, przeciw której cesarza i króla moc jest niczym, że apostoł a nawet każdy uczeń Chrystusowy może wyrokować o całym świecie, aby grzech od niego został odjęty. A takowy sąd będzie tak mocnym i pewnym, jak gdyby go Chrystus sam wygłosił; jako te słowa jego poświadczają: „Jako mnie posłał Ojciec, tak i ja was posyłam”.

To jedna rzecz, iż moc i panowanie kościoła jest tylko nad grzechem. Nie są to świeckie rzeczy, świeckie sprawy; alt trwoga i obciążenie sumienia, które nas przed Bogiem oskarża i winnymi czyni. A przetoż pamiętaj sobie to objaśnienie, że grzechem jest to, co nam zakon Boży za grzech objawia, i dlaczego nas obwinia. Lecz widzimy, ile to ludzi zatopionych jest w prawdziwych, wielkich i jawnych grzechach, jako to w łakomstwie, cudzołóstwie, kradzieży, gniewie, nienawiści, pijaństwie, bluźnierstwie i tym podobnych. W takich grzechach zostają zatwardziałymi, i nic nie dbają na nie. Toć nie braknie grzechów, ale tego braknie, że ich nie poznają, od nich też odstąpić nie chcą. Takie nie będą odpuszczone, owszem do nich się odnosi, związanie, które jest druga mocą, i której tu Chrystus mówi: „Którymkolwiek zatrzymacie, będą zatrzymane”.

Dlatego dobrze rozeznawać tu musimy, a prawdziwe grzechy tak dzielić, że niektóre grzechy są przed nami i przed Bogiem grzechami, niektóre zaś są tylko grzechami przed Bogiem, a nie przed nami, to są takie, których nie uznajemy, na nie nie zważamy, ani tez o odpuszczenie prosimy. Tak ci Dawid mówi: „Panie! Tobiem samemu zgrzeszył i złem przed oczyma twymi uczynił”. Tu jest oboje razem: widzi Dawid, iż nieprawość popełnił i wie, że się to Bogu nie podoba. Jakoby chciał rzec: Ja uznaję i czuję grzechy swoje, nie tylko, że na nie wspominam, ale że tez widzę i czuję moc grzechu, co on jest w stanie uczynić, że grzech jest złym diabłem i srogim ciężarem, który mnie chce przed Bogiem oskarżać, porwać do piekła i do śmierci wiecznej. Tak też o tym św. Paweł do Rzym. 7. powiada: „Bez zakonu grzech jest martwy; i jam żył niekiedy bez zakonu”. Więc chce powiedzieć: Grzech zawsze jest w nas; ale gdy nie ma zakonu, grzech jest niby w uśpieniu, i nie jest dla nas grzechem; bo nam nie dolega, nie trwoży i nie gryzie nas. Stąd to pochodzi, że idziesz i gromadzisz grzechy jeden na drugi; inaczej bał byś się Boga i stał byś się pobożniejszym. Skoro zaś jako piorun zakon Boży, w serce uderzy i poruszy ci sumienie, potem grzech zaraz ożyje, tak iż spostrzegasz, jak straszną, potężną rzeczą jest grzech, gdyż cię od Boga oddala, diabłu cię oddaje i do piekła wtrąca. Przeto mówi św. Paweł: „Lecz gdy przyszło przykazanie, grzech ożył, a jam umarł. I znalazło się, że to przykazanie, które miało być ku żywotowi, jest mi ku śmierci”.

Ten ci jest prawdziwy grzech, który przed Bogiem i przede mną jest grzechem. Widzimy to i u Dawida. Zgrzeszywszy z Batszebą, odszedł i nie troszczył się wcale o to: albowiem grzech spał, a nawet martwym był jeszcze. Ale skoro Natan przyszedł i uderzył piorunem w serce jego: „Tyś jest tym mężem, który godzien jest śmierci przed Bogiem”, grzech w sercu Dawida ożył. Ale Natan pocieszył go, mówiąc: „Nie umrzesz!”

Zatem rząd apostolski jest mocą, która nie tyczy się ciała i życia, pieniędzy i dóbr, i co do tego żywota należy, albo takich tylko grzechów, które świat sądzi i karze; ale prawdziwych grzechów, które Bóg i ty za grzechy masz i uznajesz. Stąd grzechy całego świata poddane są apostołom i sługom kościoła, a w razie potrzeby wszystkim chrześcijanom. Pewnym też być możesz w sercu twoim, usłyszawszy od twego duszpasterza, albo gdzie by ci takiego nie dostawało, od innego wiernego chrześcijanina, że w imieniu Chrystusowym będą ci odpuszczone grzechy twoje, że to jest istną prawdą, i równie stać się musi, jak gdyby ci to sam Chrystus przyobiecał, lub przez anioła z nieba przyrzec kazał.

Ale to polecenie i taka moc nie są dane apostołom i sługom kościoła ku pysze i wynoszeniu się. Nic oni bowiem nie mają z tego, tylko żeby tobie tym usługiwali, abyś był uwolnionym od wroga, który za mocnym jest tobie, i bez tej pociechy trzymałby cię na wieki w niewoli. Jest ci to bardzo wielka moc, że mizerny człowiek, sam będąc nędznym grzesznikiem, mocą swoją może odpędzić nieprzyjaciela, którego odegnać wszystek świat nie zdoła. Bo tak mówi Chrystus: „Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone”; również: „Cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane i w niebiesiech”. Gdyż więc jasne są te słowa: „Jako mnie posłał Ojciec, tak i ja was posyłam”, tedy żaden nie ma nigdy wątpić, że jako usłyszał, iż mu są odpuszczone grzechy, tak się mu też z pewnością stanie.

Stąd to napominamy was tak często, ponieważ taką moc Chrystus zostawił kościołowi swemu, abyście jej zawsze używali, a nią bynajmniej nie gardzili. Dlatego to Chrystus urząd ten ustanowił, aby wszystkie grzechy po całym świecie tak były odpuszczone i wypędzone, jeżeli je człowiek uznaje a słowom jego wierzy. Muszą to być grzechy, które serce wzruszają i trwożą. Jako Pan Kaina w pierwszej księdze Mojżeszowej naucza, mówiąc: „A zaś, jeśli dobrze czynić będziesz, będziesz wywyższony, a jeśli nie będziesz dobrze czynił, we drzwiach grzech leży”. To jest, stoisz tu teraz, i jesteś grzesznikiem, ale jeszcze nie czujesz tego: grzech śpi, wszakże na miejscu bardzo niespokojnym. Strzeż się, bo jak się kiedyś ocuci, będzie z tobą inaczej. On ci śpi nie dlatego, żeby chciał spać na zawsze; lecz obudzi się, to jest, sumienie ci zaniepokoi, będzie cię straszyć i gonić, tak iż nie będziesz wiedział, dokąd by się obrócić. Którzykolwiek tedy na grzechy swoje nie zważają, grzech mają prawdziwy, i to grzech, który jeszcze nie może być odpuszczony. To też grzechy ich będą im zatrzymane i związane, ponieważ nie pragną, by im odpuszczone były, bo by ich zaniechali.

A przetoż ludzie w papiestwie okrutnie bywali oszukiwani i zwodzeni, że ich dla samej tylko skruchy, jakoby dla zasługi i dobrego uczynku rozgrzeszano. Takoż we wszystkich papieskich bullach czytamy: „Strudzonym i wyspowiadanym”, którzy żałując, spowiadali się, ci mają dostąpić grzechów odpuszczenia. Skrucha atoli, jeżeli jest szczerą, nie jest niczym innym, tylko królestwem i panowaniem grzechu. Odpuszczenie grzechów zaś mamy, gdy wierzymy rozkazowi Chrystusowemu, i z serdeczną ufnością przyjmujemy słowo, które nam z tego rozkazu i w jego imieniu bywa zwiastowane, ale nigdy dla skruchy, która niczym więcej nie jest, tylko żywym i zatrważającym grzechem. Tak tedy grzechów odpuszczenie nie zasadza się na skrusze, lecz tylko na słowie Chrystusowym. Bo taka skrucha czyli poczucie grzechu nic nie sprawia innego, tylko że nas odrywa od wiary, a my od Boga uciekamy i boimy się go. To znaczy grzech obudzić, powiększyć go i wzmocnić, i właśnie to wykonać i uczynić, co grzech wykonać musi, aby niechęci grzechu im dalej tym więcej przybywało. Równie jak gdy złodziej kradnie i dostanie się w ręce kata i na stryczek, to nie na tym koniec; ale i inne grzechy przyczyniają się do złodziejstwa, gdyż sąd i prawo, zwierzchność i Boga samego ma w nienawiści. O czym św. Paweł do Rzym. rozdz. 7 pięknymi słowami mówi: „Grzech staje się nader grzeszącym przez przykazanie”, to jest, przez przykazanie staje się nader mocnym grzechem. Gdzie tedy grzech taki ma skutek, i z jednego grzechu świat staje się pełnym grzechu, tak iż człowiek nie może nigdzie znaleźć pokoju i spoczynku, to nazywa się skruchą i żalem. Ale gdzie ta tylko jest i sama zostaje (jako w Judaszu zdrajcy także była skrucha), tam nic innego nie powstaje, tylko rozpacz. Do skruchy musi przystąpić Chrystus ze swoim pocieszającym słowem i poleceniem o odpuszczeniu grzechów.

A tak, gdzie w sercu jest prawdziwa skrucha i bojaźń, tam też Chrystus przychodzi, mówiąc: Tyś pełen grzechów i zamyślasz im dalej tym więcej oddalić się ode mnie; miałbym ci za to grzechy odpuścić? O bynajmniej! Skrucha i żal muszą być wprawdzie w tobie, bo inaczej nie mógłbyś grzechu szczerze nienawidzieć, ani byś też nigdy nie żądał z całego serca, aby ci był odpuszczony. Ale ta jest prawa droga, żebyś się tam udał, gdzie słowo moje mieszka, słuchał go i z wiarą przyjmował; w ten sposób uwolnisz się od grzechu.

W papiestwie tak nie nauczano, owszem odsyłano ludzi do św. Jakuba, do Rzymu i na inne miejsca, a potem do własnej skruchy i zadośćuczynienia. O słowie zaś i poleceniu Chrystusowym nic wcale nie wspominali. Ale tu stoi napisano: „Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którymkolwiek zatrzymacie, będą zatrzymane”. Zatem widzisz, że się nie ma nigdzie indziej szukać grzechów odpuszczenia, tylko w słowach Chrystusa Pana. Kto go gdzie indziej szuka, nie znajdzie go. Przetoż pilnie uważajmy, że Chrystus grzechów odpuszczenie zamyka tu w słowie swoim, a nie w pielgrzymkach, mszach, jałmużnach, albo w innych uczynkach jakie tylko znamy. Kto tedy pragnie grzechów odpuszczenia, niechże idzie do swego duszpasterza, lub do najbliższego chrześcijanina, o którym wie, że stoi w słowie Bożym; tam on z pewnością znajdzie grzechów odpuszczenie.

Jakaż tego przyczyna? Żadna inna, tylko ta tutaj wyrażona, iż grzechy przez słowo Boże bywają zatrzymane lub odpuszczone. Kto tedy nie przychodzi do słowa Bożego, w którym jest odpuszczenie grzechów, ten popada w drugie słowo, przez które grzechy bywają zatrzymane; bo nie masz innej drogi ani środka do grzechów odpuszczenia, tylko słowo Boże. Niechże więc czyni kto chce co chce, to jednak grzechy tym będą zatrzymane, co nie przychodzą, do słowa Bożego a własnymi uczynkami usiłują sobie pomóc.

Wszelakoż nie ma się to rozumieć tylko o rozgrzeszeniu, którym grzechy odpuszczają; owszem, jak na początku rzeczono, odnosi się to polecenie do całego urzędu kaznodziejskiego czyli kościelnego, że odpuszczenie grzechów powinno być zwiastowane i udzielane w kazaniu i w świętych sakramentach. Na to bywa opowiadana ewangelia, aby ludzie poznali grzechy swoje i stali się pobożnymi i sprawiedliwymi. Również chrzci się dlatego, by nam grzechy nasze przez śmierć Chrystusową odpuszczone były, jako też Pan swoją wieczerzę świętą dlatego ustanowił, abyśmy wierzyli, że ciało jego za nas wydane i krew jego za grzechy nasze wylana jest, a tak nie wątpili o grzechów odpuszczeniu. Ażeby wiec wiara nasza była umocniona, iż tobie i mnie grzechy są odpuszczone, Chrystus tak to urządził, aby jeden za drugiego nie mógł się dać ochrzcić, albo do stołu Pańskiego przychodzić, ale każdy musi to czynić sam za siebie. Również każdy też powinien sam za siebie słuchać słowa Bożego, i szukać i żądać rozgrzeszenia, jeżeliby się samym kazaniem nie mógł dostatecznie pocieszyć. A nie ma bynajmniej wątpić, że jak usłyszał słowo o grzechów odpuszczeniu w imieniu Jezusowym, tak jest w istocie, że grzechy jego zostały z niego zdjęte i wolnym jest od nich w niebie przed oczyma Bożymi.

A zatem słowo Boże nie ma być oddzielane od sakramentu. Albowiem Chrystus i świętości zamknął w słowie swoim. Gdyby słowa Bożego nie było, nie moglibyśmy się pocieszyć sakramentami a nawet wiedzieć byśmy nie mogli, czym sakramenty są. Jest to tedy nie tylko wielka ślepota i błąd, ale i okropna nędza, że papiści o grzechów odpuszczeniu każą, a jednak o słowie Bożym, na którym wszystko zależy, zapominają, odsyłając ludzi do dziecinnej zabawki, zwłaszcza, że grzechów odpuszczenia szukać powinni w uczynkach. Że zaś nasz miły Pan Chrystus grzechów odpuszczenie zamknął w swoim słowie i jak częściej już wspomnieliśmy, sługom kościoła, a w razie potrzeby wszystkim chrześcijanom w usta włożył: stąd wynika, że trzeba wierzyć w odpuszczenie grzechów, i że go tylko wiarą dostąpić można. Takoż to jest kamieniem węgielnym nauki naszej, iż tylko przez wiarę w Chrystusa jesteśmy usprawiedliwieni i zbawieni. Bo przyznać musisz, że słowo naszego miłego Pana Jezusa Chrystusa, które uczniom swoim w usta włożył, nie da się ująć rękami, ani uczynkami, potem, modlitwą, dawaniem jałmużny, lub jakimiś innymi uczynkami. Wiarą tylko można się tego słowa chwycić. A serce jest tą prawą skrzyneczką w której je zamknąć można. Więc jasna i pewna to rzecz, że tylko wiarą usprawiedliwieni być możemy, ponieważ grzechów odpuszczenie tylko w słowie się zamyka, a słowo tylko wiarą może być przyjęte.

Gdzie tedy jest grzechów odpuszczenie, a serca, jak św. Piotr mówi, wiarą są oczyszczone, tam też potem z uprzejmego i dobrego serca wyrastają i udają się dobre, piękne owoce. Albowiem wiara nie próżnuje, a Duch Święty według istoty swojej ustawicznie napędza do posłuszeństwa, a do odporu przeciw ciału i grzechowi. Niechaj nam Pan Bóg przez Chrystusa użyczy swej łaski, abyśmy temu wierzyli i tego doznali! Amen.