Kazanie na dwudziestą trzecią niedzielę po Trójcy Św.

Tedy odszedłszy faryzeusze uczynili radę, jakoby go usidlili w mowie. I posłali do niego uczniów swoich z Herodianami, mówiąc: Nauczycielu! wiemy, żeś jest prawdziwy, i drogi Bożej w prawdzie uczysz, a nie dbasz na nikogo; albowiem nie patrzysz na osobę ludzką. Przetoż powiedz nam, coć się zda? Godzili się dać czynsz cesarzowi, czy nie? Ale Jezus poznawszy złość ich, rzekł: Czemu mnie kusicie, obłudnicy? Pokażcie mi monetę czynszową; a oni mu podali grosz. I rzekł im: Czyjże to obraz i napis? Rzekli mu: Cesarski. Tedy im rzekł: Oddawajcież tedy, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu. To usłyszawszy, zadziwili się, a opuściwszy go, odeszli. Ewangelia Mateusza 22, 15 – 22.

Powodem dzisiejszej ewangelii jest ta okoliczność, że Żydzi mieli w zakonie Mojżeszowym obietnicę, iż zachowywując przykazania Boże, maja zostać własnym królestwem, mieć króla z swojego ludu a nie być podległymi żadnemu obcemu królowi. Tej obietnicy trzymali się oni, ciągle ufając, iż z nimi źle nie będzie. Gdy jednak Rzymianie przyszli i opanowali ich, chociaż wiele musieli dołożyć pracy, bardzo to było przykro Żydom i narobili wiele narzekania i żalu po kraju w tej nadziei, że się znowu oswobadzają. Lecz w takich usiłowaniach zostali pobici i tak upokorzeni, iż nie śmieli już nadal sprzeciwiać się Rzymianom.

Widać z tego, co wszystkich nas brzydkim jest zwyczajem. To sobie Żydzi dobrze zapamiętali, że własne mieli mieć królestwo. Ale że przy tym stało, iż mieli zachowywać przykazania Boże i nic nie czynić przeciw woli i słowu jego, tego nie chcieli się dotykać, pragnąc jednak tamtego. Królestwo, mówili oni nam się przynależy , bo nam przyrzeczono; więc chcemy je też mieć. Jest to, jak gdyby niedobra dziewka rzekła swojej pani: „Zapłatęście mi obiecali, dajcież mi ją, choć robię co chcę. Nie tak, nic z tego, ale rzecz ma się tak: Chceszli ode mnie zapłaty, robić i czynić musisz, co ja ci rozkażę. Tak samo było też z żydami; oni byli nieposłuszni i krnąbrni, nic nie dbając na przykazania Boże, a jednak chcieli być wolnymi. Było więc wielkie u nich pytanie: czy mają zostawać pod władzą rzymskiego cesarza, który był poganinem, ponieważ dano im jasną obietnicę, że będą mieli własnego króla. Radzą tedy teraz o tym, jak by Pana usidlić w jego mowie, biorą z sobą Herodianów i pytają go: Czy powinni czynsz dawać cesarzowi czy nie? Niech powie tak albo nie, mniemają, ujść nam nie może. A to z tej przyczyny gdyby Pan rzekł tak, to cały lud (myślą sobie) wzruszy przeciwko Bogu i Mojżeszowi. Wszak tam stoi obietnica, że będą wolnym, niezależnym ludem, nie służąc obcemu albo pogańskiemu panu. Mówili zaś: nie, życiem to przypłaci. Tego są pewni, bo tego Rzymianie ścierpieć nie mogli. W tę podwójną zapłatę chcą go zwabić, iż jakkolwiek powie, będzie złapany i życia pozbawiony. Tak złośliwe i zjadliwe są zamiary wrogów naszego miłego Pana.

Wszelakoż, cóż się dzieje, jak się im to udaje? Tak, iż Pan, obraca włócznię, którą go przebić postanowili i poraża ich własnym ich mieczem. Pokażcie mi monetę czynszową, powiada: „Czyjże to obraz i napis?” Faryzeusze nie domyślają się jeszcze, że poznał ich chytrość, od razu więc bez ogródek odpowiadają: Że to obraz i napis cesarski. Mając Pan od nich tę odpowiedź, poprzestaje na tym i mówi: Kochani, wy powiadacie, że to cesarski obraz i napis? Tak jest, powiadamy. No kiedy macie majątek i monetę cesarską; oddawajcież mu, co jego jest. Wyznawszy bowiem, iż używają monety jego, wyznali, że przyjęli cesarza za pana. Łatwo tedy Panu z ich własnych słów zawyrokować, że nie ma się odmawiać cesarzowi, co jego jest.

Otóż Żydzi nie mogli tego znieść, iż mieli podlegać pogańskiemu cesarzowi. Oni myśleli sobie: Myśmy ludem Bożym, poganie nic nie wiedzą o Bogu i żyją w bałwochwalstwie i we wszelakiej sromocie; za cóż nas to spotkało, że im służyć mamy a oni mają być panami naszymi? Ale ci, co byli ludźmi bogobojnymi, podnosili ręce swoje do Boga, prosząc o łaskę; na prawo zaś nie powoływali się bynajmniej, wiedząc, iż na to bardzo zasłużyli. Wszak nauka i kazanie, nic warte nie były (jak widzimy w ewangelii); tak i rządzenie ich było liche. Skąpstwo, lichwa, wszeteczeństwo, pycha, lubieżność i inne grzechy bardzo były rozpowszechnione. Cóż tedy miał Pan Bóg nasz czynić? Miałże ich bronić, gdy oni wcale nie zważali na niego i na słowo jego? Miałże im ich prawo zachować, kiedy oni ani palca skrzywić nie chcieli dla niego i w służbie jego? Miałże im ich prawo zachować, kiedy oni ani palca skrzywić nie chcieli dla niego i w służbie jego? O, tegoć by on nie zrobił. Wszak gdy praw jego przestrzegać nie chcieli, słuszna miał przyczynę nie strzec także ich prawa. Bóg i tak nie obiecał im jakoby to cielesne ich królestwo zawsze trwać miało; lecz do obietnicy dodał Bóg warunek i królestwo im obiecał, jeżeli będą pobożni i posłuszni, zachowując przykazania jego. Ten warunek oni spuścili z oka, nie pytając nic o przykazania Boże, a jednak chcieli mieć swój rząd nienaruszony, bez względu, czy są bogobojni czy bezbożni. Właśnie jako sługa, który żąda zapłaty swojej, czy na nią zasłużył czy nie. To by się im podobało! Tak to atoli nie idzie, ale owszem tak: Czyń, coś powinien, a dostaniesz co się ci należy.

Przeto uczyć się mamy nasze narzekania powściągać i równy robić rachunek, nie patrząc tylko na to, jakie mamy prawo względem drugich, lecz i na to, jaką nieprawość mamy względem Boga, a potem w zupełnej pokorze i cierpliwości podnosić ręce swoje do Boga i mówić: Prawda, dzieje się mi krzywda, nigdy ja na to nie zasłużyłem u niego. A muszę też po za siebie i nad siebie spoglądać, jakim u Boga jestem. A oto znajduje długi spis, który mnie przekonuje, żem dziesięćkroć gorszy i dziesięćkroć nawet tysiąckroć więcej zgrzeszył przeciwko Bogu, niż mój bliźni przeciwko mnie. To też na mnie przystoi zgiąć kolana swoje i rzec: O Panie, odpuść, wszak ja też odpuszczę. Było by to niesłusznie, gdybyśmy się upierali przy swoim prawie, będąc winni tak wielkiej nieprawości względem Boga.

Prawda, kto prawa swego dochodzić może we właściwej drodze i środkami godziwymi, że ten źle nie robi. Sądy bowiem i prawo są od samego Boga ustanowione, aby prawa szukać i używać. Jeżeli zaś swego prawa dojść nie możemy, niechże się każdy strzeże, by zanadto nie narzekał i nie zniecierpliwił się; ale nich się obróci i rzecze: Mnie by miała być przyznana słuszność, a tym co mnie obrazili, niesłuszność, wszelakoż wyznać muszę, iż na taką niesprawiedliwość bardzo zasłużyłem przed Bogiem. Potem nie czynili byśmy jak Żydzi: ci dawali życiem i ciałem zachowaniem swoim zły przykład a mniemali, iż chociaż oni nie oddali Bogu, co jest jego, to jednak oni otrzymać muszą co jest ich. Właśnie tak gdyby źli poddani chcieli mieć od zwierzchności obronę, a pomimo tego chcieliby wolnymi być od podatku i nikomu nic nie płacić. Ale takiej swawoli Bóg dobra postawił zaporę, iż miecz dał zwierzchności do ręki. Jeżeli nie chcą dać po dobroci, to można ich wsadzić do więzienia i przymusić.

Tak i Żydom chce tu Pan przypomnieć, aby utraciwszy swoje królestwo i zostawszy ujarzmieni od Rzymian, nie krzyczeli na to, lecz aby raczej wspomnieli na przeszłe czasy, przywodząc sobie na pamięć, jak nie dali Bogu, co mu dać byli powinni. Ale Żydzi nie chcieli tak uczynić; oni domagali się niby prawem królestwa swego. Bóg atoli rzekł: nie! dobrym mi będzie cesarz w Rzymie do tego, by was niechcących się dobrowolnie poddać zasłużonej karze, przyniewolił do niej. Wszak królestwo nie było inaczej obiecane Żydom, tylko jeśliby pobożnymi byli; w przeciwnym razie mieli pozbyć królestwo i prawo wszystko razem. Nam też w teraźniejszym czasie tak samo, idzie z Turkiem. Krzywdą zdaje się nam, ponieważ on gorszy jest nad poganina, iż takie wielkie odnosi zwycięstwa nad chrześcijanami. Lecz nie patrzymy, jakim jest Turek, lecz jakimi my jesteśmy przeciwko Bogu; tak zobaczymy, iż nie dzieje się nam krzywda. Dlaczegoż papiści tak zawzięcie prześladują słowo? Dlaczegoż my się polepszamy, mając ewangelię i nie żyjemy, jak na chrześcijan przystoi? To jedna rzecz, której się dziś nauczyć mamy.

Druga jest, iż trzeba różnicę robić między królestwem świata a królestwem naszego Pana, Jezusa Chrystusa, i że Pan, Bóg nasz nie potępia tu królestwa świeckiego, ale je potwierdza wraz z domem, gospodarstwem, żywnością, małżeństwem i ze wszystkimi stanami jaki cesarz mieć musi. Bo iż Chrystus mówi: „Oddawajcież, co jest cesarskiego, cesarzowi”, to tyle znaczy, jak gdyby rzekł: Jeśliś mieszczaninem, rolnikiem, szlachcicem, księciem, mężem, żoną, parobkiem, dziewką, zostań przy tym, nie naruszaj cesarzowi królestwa jego. Ty parobku, służ Panu swemu. Ty dziecię, bądź posłuszne ojcu swemu i matce swojej. Tych stanów nie chcę ja rozerwać; cesarskie to stany, bez których się on obejść nie może; nie przeszkadzają też królestwu memu, które nie jest świadkiem królestwem.

To zaś służy do tego, żeby, kto chce być chrześcijaninem, nie wyłamywał się z posłuszeństwa świeckiego i nie chciał być wolnym, albo nie zmieniał swego zawodu i stanu, zaczynając coś nowego. Tak uczynili mnisi; mniemali oni, że gdyby zostali w świeckim urzędzie i stanie, nie mogliby być zbawieni. Nie, powiada Chrystus, nie ma tak być, ja moim kazaniem nie chcę cesarstwa zniszczyć. Zostańże w twoim stanie i dawaj, coś cesarzowi dać powinien; w tym nie chce ci Pan Bóg przeszkadzać, on ma swoje szczególne posłuszeństwo. Więc „oddawaj też, co jest Bożego Bogu”, to jest, wierz w Jezusa Chrystusa, słuchaj świętej ewangelii i przyjmij ją; a trzymaj się pobożności i przykazań jego. Bądź miłosiernym, uprzejmym, cierpliwym. To masz ofiarować Bogu, na tym on przestanie. Co się zaś dotyczy ciała, dobra, twego stanu i powołania, dozwól cesarzowi robić swoje. Tak Bóg i cesarz mogą pięknie ze sobą zostawać, chociaż Żydzi byliby ich chętnie rozłączyli, nie chcąc oddawać ani Bogu ani cesarzowi, co jest jego.

Tu trzeba pilnie uważać: Bóg nie chce cesarzowi rządu jego złamać, ani go zniszczyć, albowiem on nic ci nie przeszkadza w twojej wierze i przed Bogiem. Jaki bądź masz świecki urząd i zawód, bardzo dobrze możesz przy tym zostawać chrześcijaninem, jeżeli tylko chcesz. Tak i cesarz powinien naszemu Panu Bogu zostawić urząd jego nienaruszony i w całości, a ludziom nie zabraniać żeby dawali Bogu, co Bogu dać powinni. Co zaś to jest, już powyżej powiedziano, mianowicie, Bogu jesteśmy powinni, żebyśmy słowa jego radzi słuchali i według niego sprawowali się w życiu, nic nie czyniąc przeciwko niemu; więcej czynić Panu Bogu na ziemi nie możemy. W takiej służbie nie ma też cesarz albo zwierzchność świecka przeszkody robić poddanym. Gdyby zaś świecka zwierzchność ważyła się to czynić, poddani nie powinni jej słuchać, ale raczej znosić, cobykolwiek znosić przyszło.

A zatem ciężki i wielki to grzech, kiedy świecka zwierzchność takiego żąda dla siebie posłuszeństwa, przy którym nie można być posłusznym Panu Bogu. Na przykład, kiedy prawą naukę zakazuje i swych poddanych za to karze, iż przyjmują sakrament w całości, jak go Chrystus ustanowił, a zmusza ludzi do bałwochwalczych uczynków, do mszy zadusznej, do odpustów, do wzywania, świętych itp. W tych i innych przypadkach wykracza z swego urzędu, chcąc zabronić posłuszeństwa należnego Panu Bogu. Bóg bowiem przede wszystkim tego żąda od nas, abyśmy słowa jego słuchali i jemu wcale byli posłuszni. Skoro tedy zwierzchność chce tego zabronić, poddani wiedzieć mają, iż nie powinni ich słuchać. Wszak napisano: „Więcej trzeba słuchać Boga nisz ludzi”. A tu przykazuje Pan oddawać nie tylko cesarzowi, co jest cesarskiego ale: Bogu, co jest Bożego.

Chceli tedy świecka zwierzchność gniewać się dla takiego posłuszeństwa przeciw Panu Bogu i słowu jego, poddanych swoich bić i więzić, albo nawet życia pozbawiać, trzeba to dopuścić i trzymać się pociechy: Cesarz lub zwierzchność jest panem naszym, to prawda; lecz nie jednym panem, bo prócz niego mamy większego pana, to jest, naszego Pana Boga w niebiesiech. Jeśliby koniecznie jeden z tych dwóch panów musiał się rozgniewać, gdybyśmy albo Bogu albo cesarzowi nieposłuszni być musieli, lepiej rozgniewać nieposłuszeństwem cesarza, niż rozgniewać Pana Boga. A to dlatego: będzieszli Bogu nieposłusznym, nadskakując cesarzowi lub zwierzchności świeckiej, to Bóg jest takim Panem, który nieposłuszeństwo (jakie mu okazujesz) może i chce ukarać piekielnym ogniem i śmiercią wieczną. Tej nędzy nie miałby nigdy człowiek dobrowolnie ściągnąć na siebie, i tysiąckroć raczej miałby cesarza nagniewać, który, chociaż zły, nie może większą, tylko doczesną karą nieposłuszeństwo ukarać. Atoli nie rozumiem ja tu przez cesarza tę lub ową osobę, lecz w ogóle każdą zwierzchność. Albowiem Chrystus też to tak tutaj rozumie przykazując : „Oddawajcie, co jest cesarskiego, cesarzowi.”

W końcu patrz też na nagrodę. Jeżeliś Bogu posłuszny, i sprawujesz się według rozkazu jego, to po takim posłuszeństwie nastąpi nagroda wiekuista, niebo i żywot wieczny. Przeciwnie zaś za nie słuszne, grzeszne posłuszeństwo, które naprzeciw rozkazu Bożemu okazujesz zwierzchności, ucieszysz się tylko do czasu a potem musisz (jak powyżej powiedziano) na wieki pokutować. Takiej pociech niechże się trzymają ci biedni chrześcijanie, co w teraźniejszym czasie tu i ówdzie pot taką swoją zwierzchnością, która im do słowa Bożego przyjść niedopuszcza, a do papieskiej fałszywej służby Bożej siłą i mocą napędza i przymusza. Bóg ci nie da z sobą żartować. On chce, byś oddawał, co jest cesarskiego, cesarzowi, ale tylko tak, żeby i Bogu oddawano, co jest Bożego. I słusznie tak czynimy. Wszak od cesarz i świeckiej zwierzchności nie mamy nic więcej, tylko utrzymanie, pokarm i napój, odzienie, obronę, pokuj i co takiego więcej do znikomego życia należy. Lecz od Boga mamy ciało i życie; potem nadzieję żywota wiecznego. Mielibyśmy takiego Boga, którego dobrodziejstw na wieki używać będziemy, dla ludzi opuścić, ludziom służyć, a jemu być nieposłusznymi? Nie daj tego miły Panie Boże, choćby się nam jakkolwiek bądź według woli twojej działo. Lepiej jednak miałoby zwierzchność na swój urząd pamiętać. Gdyby Chrystus powiedział: Dawajcie cesarzowi wszystko, czego żąda lub co macie; to mógłby on tego słusznie żądać, albo brać to od swoich. Lecz tu wyraźnie stoi: „Oddawajcie, co jest cesarskiego, cesarzowi”. To znaczy, on ma swoje wymienione i oznaczone rzeczy, które są jego, i na których przestawać powinien. Jeżeli chcesz zaś dalej sięgać i brać to także, co jest Bożego wiedz, iż tego nie powinniście dawać. Możecie więc, owszem powinniście, jeśli wam miłe jest zbawienie dusz waszych, nie dawać mu tego. Jako bowiem cesarz nie ma prawa dopominać się tego, tak i Bóg znalazł i zabronił poddanym, aby tego cesarzowi nie dawali.

Jest to okropny stan, który do wszelkiego nieszczęścia Niemcy przyprowadzi, że książęta świeccy, a osobliwie biskupi, którzy (jak sobie teraz poczynają) nie są nic więcej, tylko świeckimi książętami, tak haniebnie się obchodzą z swymi biednymi ludźmi. Wszak nie maja dosyć na tym posłuszeństwie, że ich poddani chcą się do nich przywiązać z ciałem i majątkiem i służyć im; oni domagają się i tego, żeby ich poddani wierzyli i w rzeczach wiary to czynili, co im się podoba, a jest oczywiście przeciw Bogu i słowu jego. Dla tego zakazują im prawą czystą naukę, nie dopuszczają im chodzić na kazanie do przybytków, w których słowo Boże należycie się opowiada. Prócz tego zakazują książki, aby ich też nie czytano.

Przez wszystko to i wiele innego, co teraz książęta i biskupi robią z swymi poddanymi, tego chcą dopiąć, by świeckiej zwierzchności posłuchano. Jak gdyby tu stało: Wszystko dawajcie cesarzowi, a Bogu wcale nic. Bo w rzeczach Bożych posłusznym być cesarzowi, a nie słowu Bożemu, znaczy cesarza przedkładać nad Boga.: Lecz nie ma tak być. Cesarzowi Bóg nie tylko życzy posłuszeństwa poddanych jego, lecz je też przykazuje jak najpilniej, i tak ostro nad nim czuwa, że nigdy nie było buntu albo nieposłuszeństwa przeciwko zwierzchności świeckiej, której by nie był surowo ukarał na poddanych. Jakośmy też widzieli na zbuntowanych chłopach. Ale obok tego Bóg chce mieć swoje posłuszeństwo. On chce oddać pod władzę cesarza ciało i majątek, dom i gospodarstwo, ażeby jemu tylko serce zostało, bo on w sercu rządził przez słowo swoje i Ducha swego. Skoro zaś nie ma i tego dostać, a cesarz oprócz władzy jaką ma nad ciałem i dobrami, i nad dobrym sercem chce mieć moc i panowanie, aby każdy wierzył i czynił w rzeczach Bożych, co on chce, a nie co Bóg w słowie swoim naucza i rozkazał: to w końcu z tego nie będzie nic dobrego. Albowiem Pan Bóg chce mieć królestwo swoje niezniszczone i służbę swoją niezabronioną. Kto by się zaś ośmielił do tego, od Boga ukarany zostanie. Jak to zawsze a zawsze spotkało największych monarchów i królów; skoro chcieli wszystko mieć, Bogu nic nie zostawiając, to Bóg przecież swoje potrzymał, a oni wszystko utracili, i roztrącili się.

Stąd widzimy, jak tu Pan władzę cesarską określił i na pewne ograniczył, aby cesarz przy swoim został, a nie sięgał do królestwa i mocy Boga. „Oddawajcie”, mówi on, „co jest cesarskiego, cesarzowi”. Jak gdyby chciał powiedzieć, co Bogu należy, a nie cesarzowi, bynajmniej mu nie dawajcie; inaczej bylibyście mnie nieposłusznymi, a cesarzowi zbyt posłusznymi. Tak może wam to nagradzać do czasu; lecz ja nieposłuszeństwo przeciwko mnie ukarzę ogniem wiecznym. Niechże tedy cesarz zostanie przy swoim. Jeżeli zaś nie chce przy tym zostać, ty się strzeż, byś mu nie dawał, co mojego jest; bo te dwa królestwa mają zostać rozdzielone, a nie być z sobą zmieszane, aby, co jest Bożego, zostało Bogu, a co cesarskiego, cesarzowi.

Aczkolwiek i w ziemskich rzeczach, o ile się to dotyczy ciała, pieniędzy i dóbr, trzeba przestrzegać miary. Zawsze powinna być różnica między świecką zwierzchnością a tyrańskim rządem. Tyran odbiera poddanym, póki co znajdzie. Tego tu Pan nie chce dozwolić zwierzchności; owszem przykazując poddanym: „Oddawajcie, co jest cesarskiego, cesarzowi”, daje przez to zwierzchności do zrozumienia, żeby nie żądali ani brali więcej nad to, co im się należy. Robi on tedy różnicę między tym, co jest twoim, a między tym, co ty ze swojego powinieneś dawać zwierzchności. Rządy nie na to są ustanowione, by robić samych żebraków i żeby żaden nic nie potrzymał. Dlatego daje się zwierzchności podatek i czynsz, aby poddani utrzymali się przy swoim, szukali swego zarobku, siebie i swoich uczciwie, a swoją własność powiększali. Kiedy zaś nastanie potrzeba, że dla utrzymania pospolitego pokoju należy coś uczynić przeciw nieprzyjaciołom, potem żaden nie ma się opierać, ale chętnie trzymać z zwierzchnością i pomagać jej ciałem i majętnościami. Ale krom takiej pospolitej potrzeby zwierzchność nie ma panować po tyrańsku, na poddanych nie nakładać za wiele, wszem poprzestać na zwyczajnych i znośnych podatkach. Inaczej bierze, co jej nie należy, i wzruszy gniew Boga na siebie, który przez rozruchy, przez obcych nieprzyjaciół i w inny sposób zwykł karać tyranów.

Na tym będzie dosyć o tej ewangelii. Bóg niech łaski swojej raczy udzielić naszej zwierzchności i nam, żebyśmy każdy ze swojej strony dawali Bogu, cośmy jemu dać powinni. Tak i to drugie słusznie się znajduje, damy i cesarzowi a on weźmie, co jego jest. W ten sposób spędzimy swój czas w pięknym, spokojnym, Bogu przyjemnym życiu, a potem przez wiarę w Chrystusa wiecznie zbawieni będziemy. Dajże nam to, miły Panie Boże, przez Chrystusa, Pana naszego, i przez Ducha Świętego! Amen.