Kazanie na Wielki Piątek

„Lecz zaleca Bóg miłość swoją ku nam, że gdyśmy jeszcze byli grzesznymi, Chrystus za nas umarł. Daleko tedy więcej teraz usprawiedliwieni będąc krwią jego, zachowani będziemy przezeń od gniewu. Bo jeśli będąc nieprzyjaciółmi, pojednani jesteśmy z Bogiem przez śmierć Syna jego; daleko więcej będąc pojednani, zachowani będziemy przez żywot jego. A nie tylko to, ale się też chlubimy Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez któregośmy teraz pojednanie otrzymali”. Rzymian 5, 8 – 11.

W kazaniach o męce Pana naszego Jezusa Chrystusa trzeba nie tylko historię samą opowiadać, a nadto należy napominać i uczyć lud, aby pamiętał dlaczego Chrystus był umęczony jak mękę jego na swój pożytek obracać mamy. Gdy kazania apostołów i proroków rozważymy, zaraz spostrzeżemy, że oni o samej męce nie używają wiele słów, owszem mówią krótko. Natomiast nie mogą dobrać dosyć słów i wyrazów, aby objaśnić, jako na swój pożytek i pociechę człowiek męki Pańskie użyć ma.

Gdyby słowa się rachowało, to bardzo krótkie kazanie ma Jan Chrzciciel o Chrystusie, gdy woła: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”. Lecz zacznij słowa te wykładać, a ujrzysz, ile w nich jest zawarte, zwłaszcza co się tyczy pożytku, jaki mamy stąd, gdy słowom tym wierzymy. Nazywa Chrystusa Pana Barankiem, ponieważ miał być zabity i stać się ofiarą. Ofiary bowiem w starym zakonie, gdy ofiarowano krowy, woły, cielce, były zapowiedzią onej jedynej prawdziwej i wiecznej ofiary Pana naszego, Chrystusa, gdy ciało i życie swoje ofiarował na krzyżu za grzechy świata i zupełnie nas oczyścił krwią swoją. Jednym tedy słowem prorokuje Jan o męce Pańskiej. Nazywa go też „Barankiem Bożym”, ponieważ jest ofiarą, którą sam Bóg sporządził i tylko w niej ma swe upodobanie. Tym dodatkiem (Baranek Boży) chce Jan wzbudzić naszą wiarę, abyśmy na tę ofiarę zwrócili swoją uwagę, kiedy przez nią Bóg objawił swą nieprzebraną dobroć i miłość ku nam i umyślił zbawić nas. Kiedy zaś Bóg sam tak postanowił, przeto nie powinniśmy wątpić, jakoby nie mogła ofiara ta wykonać w zupełności, co wykonać miała, że przez nią, jak zwiastują dalej słowa Janowe, grzechy świata miały być gładzone. Co rozumie się przez grzechy świata? Cała bezbożność i niesprawiedliwość, w jakiej świat jest zatopiony, którą Bóg na wieki się brzydzi i do straszliwego i sprawiedliwego gniewu pobudzony bywa. Wszystko to Bóg odjął od świata z łaski swej, a włożył na swego Syna, aby za to wszystko zapłacił a nas od wszelkich win i kar uwolnił.

Powinieneś także wiedzieć i wierzyć co Jan opowiada, że Chrystus umęczony był dla twoich grzechów, że grzechy twoje włożył Bóg na Chrystusa, który też w posłuszeństwie wziął je na siebie i zgładził je. Abyś ty, gdy poznasz, iżeś grzesznikiem, który wieczny gniew Boży, i potępienie sobie zasłużył, w tej trwodze nie zwątpił, ale szukał pociechy w męce i zadość uczynieniu Pana naszego, Chrystusa. Wtenczas z przyczyny męki Pańskiej wzruszy ci się serce, wprawdzie nie tak, jak przy kazaniu papieskim, gdy oczy łzy leją a serce pozostaje suche i twarde, ale owszem poruszy się serce najpierw z żałości dlatego, że grzech tak straszliwym i obrzydliwym jest ciężarem, że zdjąć go z ciebie nie może żadne stworzenie, ale tylko ona wielka ofiara Syna Bożego, Jego męka i śmierć. I z radości wzruszy ci się serce, ponieważ dla ciebie Chrystus ofiara się stał, abyś był o tym przekonany, że dla grzechów twoich nie chce Bóg cię odrzucić ani potępić, jakoś zasłużył, ale że dla onej drogiej ofiary i zapłaty Syna swego jednorodzonego, chce, pojednać się z tobą, odpuścić ci grzechy twoje i z łaski przyjąć cię za dziedzica żywota wiecznego.

U Jana św. w rozdz. 12. Mówi sam Chrystus Pan o męce swojej: „Przyszła godzina, aby był uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli by ziarno pszeniczne wpładłszy do ziemi, nie obumarło, ono samo zostaje; lecz jeśliby umarło, wielki pożytek przynosi”. Zwiastuje w tych słowach Pan Jezus, że męka Jego wielki pożytek i owoce przyniesie. Najważniejszy i najszlachetniejszy owoc ten jest, o którym zaraz poniżej Chrystus Pan mówi: „A jeśli będę podwyższony od ziemi, pociągnę wszystkich do siebie”. Przeze mnie, czyli przez moją ofiarę, przez moje wywyższenie na krzyżu, czyli przez moją śmierć, mają ludzie przyjść do mnie a takim sposobem także do Ojca mojego i do żywota wiecznego; którzy tedy przez własne uczynki chcą dostać się do nieba, ci Chrystusa zniżają ku sobie, kiedy miałoby dziać się odwrotnie. Chrystus musi nas pociągnąć i wywyższyć ku sobie; inaczej wszystko jest stracone. Bo to tylko sam jeden Chrystus zburzył królestwo diabła, zapłacił za grzech nasze, i z tego świata i ze śmierci wywyższył nas ku sobie, a to nie przez naszą mękę i przez nasze uczynki; ale przez swoja mękę i przez swoją zasługę.

Takie kazanie o męce swej ma Chrystus także u św. Jana w rozdz. 3.: „Jak to Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Dosyć jasno jest tedy powiedziane, że kto żywot wieczny mieć chce, będzie go miał tylko przez tę wiarę, że Chrystus za grzechy jego został wywyższony na krzyżu i umarł, i tym sposobem go odkupił od wiecznej śmierci i potępienia. Bo wedle świadectwa Chrystusowego tak Bóg postanowił: Jako Żydzi na puszczy, kąsani przez węże ogniste przez żadne lekarstwo uzdrowieni być nie mogli, a tylko to im pomogło, gdy spojrzeli na węża, którego Bóg kazał wywyższyć; tak też dla nas jedyną drogą do zbawienia jest „spoglądanie na Jezusa”, co znaczy, że mamy w ofierze jego mieć ufność swoja i wierzyć, że dla śmierci Chrystusowej Bóg odpuści i daruje nam grzechy nasze i zbawi nas. Taki owoc wyrasta jedynie ze śmierci Chrystusowej, a nie z uczynków naszych.

Podobne kazania częstokroć spotykamy także u proroków. Izajasz w rozdz. 53 mówi: „Zaiste on niemoce nasze wziął na się, a boleści nasze własne nosił; a myśmy mniemali, że jest zraniony, ubity od Boga i utrapiony. Lecz on zraniony jest dla występków naszych, starty jest dla nieprawości naszych; kaźń pokoju naszego (str.232) jest na nim, a sinością jego jesteśmy uzdrowieni”. Miej słowa te za piękne i wielce pocieszające kazanie pasyjne, które by także w nowym testamencie w ustach apostołów byłoby kazaniem znakomitym, i jest tak jasno ułożone i wypowiedziane, że nawet apostoł nie mógłby go lepiej powiedzieć. Mówi bowiem prorok, że umęczenie, osłabienie, zranienie i ubiczowanie Chrystusa stało się dlatego, że samego siebie wydał za nas, boleści i niemoce nasze wziął na siebie, a byśmy mieli pokój i byli uzdrowieni. Zwiastuje nam prorok Chrystusa jako lekarza, i uczy, że jeśli pokój mieć, to jest dobrze się mieć i zdrowym być chcemy przed oblicznością Bożą, tego nigdzie indziej, jak tylko u Chrystusa Pana szukać powinniśmy. On ma lekarstwo, to jest: nie nasze dobre uczynki, dawanie jałmużny, posty, modlitwy; ale sam musi cierpieć za nas, za nas być zraniony i ubiczowany, musi za nas być utrapiony. Gdy tedy w historii o męce Pańskiej słyszysz, jak haniebnie Żydzi i poganie z Panem Jezusem postąpili, to do każdej historii dopisz sobie te słowa: Stało się to wszystko dla mnie, abym miał leki, które by nie tylko z cielesnej choroby, ale raczej z grzechu i ze śmierci wiecznej mnie wyleczyły i wykupiły. A wtedy używasz męki Pańskiej i opowiadania o niej sobie na pożytek. Męka Pańska dwojakim sposobem stać ci się może drogocennym i zbawiennym lekarstwem. Zwiastuje ci ona najpierw jaśniej i wymowniej, aniżeli wszelkie inne kary, jak straszną i obrzydliwą rzeczą jest grzech. Ponieważ żaden człowiek, żaden anioł, ani żadne inne stworzenie nie mogło zapłacić za grzech nasze, ale tylko Syn Boży mógł to uczynić, przeto wyznać musimy, że grzech jest ciężarem, którego nikt unieść nie może. Dlaczego powinniśmy z wielką pilnością trwać w bojaźni Bożej i wystrzegać się tego straszliwego brzemienia grzechu. Bo bardzo łatwo człowiek grzechu się dopuści, ale jak trudno mu pozbyć się go! Więc służy nam naprzód rozpamiętywanie męki Pańskiej jako skuteczne lekarstwo przeciwko grzechowi, napominając nas do bogobojności i każąc wystrzegać się grzechu jako obrzydliwości i wielkiego ciężaru, którego żadne stworzenie unieść nie mogło, tak iż go sam Syn Boży musiał wziąć na siebie. Potem rozważanie męki Pańskiej służy także jako lekarstwo przeciwko śmierci. Albowiem kto wierzy, że Syn Boży za jego grzechy umarł i zań tą śmiercią swoją zapłacił, ten może zaufać dobrotliwości Bożej i nią pocieszać siebie, gdy go przygniata brzemię grzechu i przestrasza śmierć wieczna. Bardzo też chwali prorok pociechę tę, brana z męki Pańskiej i Chrystus Pan sam nam ją zaleca.

Takie samo kazanie słyszysz u proroka Zachariasza w rozdz. 9: „Owszem ty wesel się dla krwi przymierza swego; albowiem wypuściłem więźniów twoich z dołu, w którym nie masz wody. Wróćcie się tedy do twierdzy, o więźniowie, którzy nadzieję macie”. Dołem, w którym ludzie leżą związani, jest grzech i kara czyli panowania diabła i śmierć wieczna. Z tego dołu wedle proroctwa Zachariaszowego, nie możemy wydobyć się, chyba by uczynił Bóg z nami przymierze: nie we krwi krów i wołów, ale we krwi sprawiedliwego i zbawiającego króla. Kto nie ma przymierza w tej krwi, musi iść do onego dołu i w grzechu i w śmierci wiecznej pozostać; kto zaś ma ono przymierze, ma z onego dołu gniewu bożego wyjść i uzyskać łaskę i żywot wieczny.

Wszystkie tedy kazania Jana, Chrystusa Pana i proroków świętych dostatecznie poświadczają, że o męce Pańskiej tak kazać należy, aby serca ufały dobrotliwości i łasce Bożej i w niej pociechę znajdowały. Bo męka ta stała się na to, aby dała zapłatę za grzechy nasze, pojednała nas z Bogiem, a na koniec aby wiara w Chrystusa jako Pana i zbawiciela nas zbawiła.

W ten sam sposób także święcie apostołowie kazali o męce Pańskiej, jak świadczą ich pisma i opowiadania. Lecz ponieważ wyroków o tej sprawie wielka jest obfitość przeto na zakończenie rozważymy tylko to słowo, które z piątego rozdziału do Rzymian czytane słyszeliście. Jest to słowo tak jasne, że każdy je rozumie. Jednakże rozpatrzmy się w nim dokładniej, aby jeszcze jaśniejszym, i źródłem obfitej pociechy się stało.

Najpierw mówi św. Paweł: „Zaleca Bóg miłość swoja ku nam”. Dziwne to słowo, któremu trudno uwierzyć; a jednak, jak usłyszymy, jest to drogie, prawdziwe i uwagi godne słowo. Wszelkie twe troski i pokuszenia stąd pochodzą, że jesteś grzesznikiem; inaczej lepiej byś umiał pocieszyć się łaską i dobrotliwością Bożą. Więc przyjmij słowo, które mówi św. Paweł: „że Chrystus umarł za nas grzesznych”. Kimże może bowiem jest Chrystus? Jest on Synem Bożym. Co on czyni? Staje się człowiekiem i umiera. Za kogo umiera? Za grzeszników. Wynika tedy stąd, że Bóg nie chce, aby grzesznicy zginęli w swych grzechach, ale ze ich miłuje tak bardzo, iż z grzechu i śmierci wybawić ich pragnie. Bo za nich każe Synowi swemu umierać. Czy mógłby innym sposobem dobitniej wykazać, jaką miłość ma ku nam? Słusznie tedy mówi Paweł, że „Bóg zaleca miłość swoją ku nam”, abyśmy ją mieli za miłość wielką i nader zacną, i aby nikt nie wątpił o tym, że Bóg chce być łaskawym dla nas i wszelkiego gniewu swego zapomnieć. Któżby bowiem lękał się gniewu wtedy, gdy Bóg jednorodzonemu Synowi swemu nie przepuścił ale dla grzeszników wydał go na śmierć haniebną! Te słowa Pawłowe zgadzają się też z kazaniem Chrystusowym u św. Jana rozdz. 3: „Tak Bóg umiłował świat, iż jednorodzonego Syna swego dał, aby każdy kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Kto wie i wierzy, że Bóg go miłuje, jakoż ten Boga lękać się będzie?

Tak! – rzekłbyś – prawda to, że Bóg Syna swego za mnie wydał na śmierć, ale ilekroć stałem się niegodnym tej wielkiej łaski przez świeże moje grzechy! Przeto Pan Bóg choć dawniej dla śmierci Syna swego mnie miłował, teraz dla grzechów moich znowu gniewa się na mnie i jest moim nieprzyjacielem. Bynajmniej! Woła Paweł, niech podobne myśli cię nie zwodzą, ale wzmacniaj się ta pociechą, „że Chrystus umarł za ciebie, gdy jeszcze grzesznikiem byłeś”; to dobrze pamiętaj! Albowiem te słowa w każdy czas, w trwodze dla grzechów naszych, gdy lękamy się gniewu i karania Bożego, udzielają nam tej pociechy, że Chrystus dla grzeszników umarł, a nie z innej przyczyny, a ni też dla innych ludzi. Chociaż tedy znowu zgrzeszyłeś i sumienie swoje obciążyłeś i na gniew Boży zasłużyłeś, a nawet gdy jawnego grzechu się nie dopuściłeś i niczego przeciwko sumieniu nie uczyniłeś, zawsze przecież wyznać musisz, iż Chrystus umarł za ciebie jako za człowieka grzesznego i tym się pocieszać będziesz, że jakkolwiek bez ustanku trwać masz w pokucie i wierze, w poprawie żywota i w posłuszeństwie sumienia dobrego, przecież Pan Jezus znajdzie cię jako grzesznika, choćbyś nawet żył jako święty. Mówi bowiem św. Paweł: „Choć nic na się nie wiem, wszakże nie przeto jestem usprawiedliwiony”. 1 Kor. 4, 4; a psalmista: „Nie wchodź w sąd ze sługą twoim; albowiem nie będzie usprawiedliwiony przed obliczem twoim żaden żyjący”. Ps. 143, 2. Rzecz to niewzruszona i pewna na zawsze, że śmierć i męka Chrystusowa stała się z przyczyny grzechów tak przed jak i po umęczeniu Jego uczynionych, i na korzyść grzeszników, i że jedynie dla tej męki i śmierci jesteśmy wybawieni i jeszcze bywamy wybawienie od wiecznego gniewu Bożego, i otrzymujemy odpuszczenie grzechów, pojednanie z Bogiem i żywot wieczny.

Mówi jeszcze św. Paweł ku naszemu pocieszeniu: Ponieważ Bóg tak cię umiłował, że, czy dawniej czy teraz krwią swoją cię usprawiedliwił, a ty z serca wierzysz, że grzechy ci są odpuszczone i dla Chrystusa jesteś sprawiedliwym i przyjemnym Bogu; przeto też z wszelką ufnością powinieneś spodziewać się, że i nadal przed gniewem i śmiercią wieczną cię obroni i zbawi. Bo za ciebie nie tylko poszedł na śmierć, on także życia i zwycięstwa swego użył dla ciebie. O czym mówi też św. Paweł, gdy naucza, że lękanie się gniewu Bożego jest dla bogobojnych największym pokuszeniem. Aby nas w tym pokuszeniu pocieszyć woła apostoł: Bóg odwrócił od ciebie gniew swój i dla Syna swego przyjął cię do łaski, kiedy jeszcze byłeś grzeszny. Czyż tedy ma gniewać się na ciebie teraz, kiedy przez śmierć Syna jego jesteś omyty z grzechów? Zaprawdę! Znakomite to kazanie wymierzone jest wprost przeciwko niewierze, z przyczyny grzechów znajdującej się w sercach naszych, jednak na tym nie koniec, Paweł jeszcze piękniejszą i skuteczniejszą pociechę wysnuwa z śmierci Chrystusowej, mówiąc: „Bo jeśli będąc nieprzyjaciółmi, pojednani jesteśmy z Bogiem przez śmierć Syna Jego; daleko więcej będąc pojednani, zachowani będziemy przez żywot jego”.

Racz Panie Boże dopomóc, abyśmy całym sercem pociechę tę przyjęli, bo wielka to rzecz, że Chrystus za grzeszników umiera, bo ta śmiercią wyzwolenie jesteśmy z grzechów. Kiedy z śmierci Jezusa Chrystusa tak wielki mamy pożytek, czy nie mielibyśmy pożytku mieć także z jego życia? Gdy za nas umarł a ta śmierć Jego ku dobremu służyć nam musi, tedy zaprawdę! Chrystus Pan nasz miły, życia, które teraz ma, także użyje na nasz pożytek, abyśmy w łasce byli zachowani, przeciwko światu i diabłu mieli obronę i codziennie wzrastali w wierze. To też apostołowie częstokroć zwracają uwagę naszą na zmartwychwstanie Pana Jezusa, abyśmy w nim znajdowali pociechę i mieli nadzieję, że nas nie opuści, ale owszem w tym celu wstąpił do nieba, aby obdarzył nas rozlicznymi darami, i rządził łaskawie chrześcijanami swymi i bronił ich we wszelkich pokuszeniach. Tymże sposobem pociesza nas Paweł i napomina naprzód, abyśmy nie przestraszyli się ani nie rozpaczali z przyczyny śmierci i gniewu Bożego, kiedy Bóg miłość swoją ku nam zalecał, gdyśmy jeszcze byli grzesznymi, i Syna swego za nas wydał na śmierć. Gdy dał nam ten dar najwyższy, gdyśmy jeszcze byli grzesznymi, czy miałby nas zaniedbać, gdy przyjęci do łaski i przez śmierć Chrystusa z grzechu usprawiedliwieni jesteśmy? Potem życie Chrystusa Pana ma nam dopomóc, abyśmy zupełnie zbawionymi się stali, ponieważ przez jego życie zwyciężamy piekło i wieczną śmierć. Zaufaj tedy Bogu, który tak bardzo cię miłował, gdy jeszcze byłeś grzeszny; i miej nadzieję, że teraz dla Syna swego Chrystusa tym bardziej troszczyć się będzie o ciebie we wszelkim pokuszeniu, a nie tylko nie dopuści twego upadku, ale da ci żywot wieczny. Taka wiara jest najzacniejszą służbą Bożą, przeto pilnie o nią prosić i statecznie ją zachowywać powinniśmy. Kończy apostoł kazanie swe tymi słowy: „A nie tylko to, ale się też chlubimy Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez któregośmy teraz pojednanie otrzymali”.

Pojednania dostąpiliśmy tedy przez Pana Jezusa. Bo dla grzechów naszych niczego dobrego od Pana Boga oczekiwać nie mogliśmy. Grzechy są zgładzone śmiercią Chrystusową, przeto wiemy, że Bóg już się na nas nie gniewa, ale jest naszym przyjacielem, a nawet miłym Ojcem. Pojednanie to, jakiż obowiązek wkłada na nas? Oto ten, żebyśmy radowali się, iż mamy Boga tak łaskawego i dobrotliwego, który jest miłością, i chwalili go i w nim pokładali swe ufanie w każdym utrapieniu i pokuszeniu. Bo jeśli Bóg naszym przyjacielem, cóż może nam szkodzić, martwić i straszyć nas? Zgładzony jest grzech, Bóg ma upodobanie w nas, a Chrystus siedzący na prawicy Ojca przyczynia się za nami. A chociaż nadejdzie śmierć i zdławi nas na jakiś czas, przecież wiemy, że Chrystus wzbudzi nas do żywota wiecznego. Chrześcijanie tedy nawet wśród najcięższego utrapienia na ziemi weselić się będą w duchu; nie mogą przestać chwalić Ojca swego w niebie na jego łasce i miłości nie polegać i w jego opiekę się nie podawać. Co zawdzięczamy jedynie pojednaniu, które stało się przez śmierć Chrystusa.

Winniśmy przeto dziękować Panu Bogu; oprócz tego nic innego czynić nie możemy, jak tylko brać z wdzięcznością te dary, które przez śmierć swoją Chrystus Pan nam uzyskał.

Wynika z tego także napomnienie, że mamy wyrzec i wystrzegać się grzechów, wśród wszelkich pokuszeń ćwiczyć się w wierze, miłości, nadziei i cierpliwości i w nich wzrastać codziennie. Do tego niech raczy dopomóc nam Bóg, nasz miły Pan, przez Jezusa Chrystusa Zbawiciela naszego. Amen.