Kazanie na jedenastą niedzielę po Trójcy Św.

Rzekł też do niektórych, którzy ufali sami w sobie, że byli sprawiedliwymi, a innych za nic mieli, to podobieństwo: Dwoje ludzi wstąpiwszy do kościoła, aby się modlić: jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanąwszy, tak się sam w sobie modlił: Dziękuję tobie, Boże! żem nie jest jako inni ludzie, drapieżni, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jako i ten celnik. Poszczę dwakroć w tydzień; daję dziesięcinę ze wszystkiego co mam. A celnik stojąc z daleka, nie chciał podnieść i oczu swych w niebo, ale się bil w piersi swoje, mówiąc: Boże! bądź miłościw mnie grzesznemu! Powiadam wam, że ten odszedł usprawiedliwiony do domu swego, więcej niżeli on: albowiem kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Ewangelia Łukasza 18,9-14.

W dzisiejszej ewangelii uczy nas Chrystus Pan chrześcijańskiej pokory, albowiem jedynie przez tę cnotę przychodzimy ku łasce. Kto nie jest pokornym, w tym Pan Bóg nie może mieć upodobania, ani mu łaskawym być. Naucza nas tego ewangelia o Faryzeuszu i celniku. Faryzeusze byli u Żydów czym są mnisi w papiestwie: mieli swój osobliwy strój, osobliwe dni ku poszczeniu i modlitwie, i świętobliwości tej tyle konali, iż inni ludzie w porównaniu z nimi samymi byli grzesznikami. Stąd też nazywali się Faryzeuszami. Albowiem ” Faryzeusz” w języku hebrajskim oznacza człowieka, który chcąc czymś osobliwym być od innych się odłącza. Celnicy zaś byli ludzie, którzy cło, podatki i inne rzeczy za umówione pieniądze od Rzymian najmowali i wybierali. Ponieważ swawolnie ludzi łupili i darli, uważano przeto wszystkich za łakomców i jawnych grzeszników, którzy już przez urząd swój mogli ludzi dręczyć, służąc swemu łakomstwu. Nie można było przypuszczać, iżby który z nich był pobożnym, jako też nikt nie przypuszczał, jako który z faryzeuszów był łotrem.

Chrystus zupełnie inny wydaje sąd mówiąc: Celnik jest dobrym i sprawiedliwym, a faryzeusz jest grzesznikiem, i to jeszcze wielkim, haniebnym grzesznikiem. Aż dziw, jak to Łukasz wytyka rozpoczynając podobieństwo słowami: „Byli niektórzy, którzy ufali sami w sobie, a innych za nic nie mieli”. Oto masz dwa obrzydłe grzechy faryzeuszów: byli ludźmi, którzy nie tylko „ufali sami w sobie”; już to jedno, byłoby dosyć grzechu, bo ufność w samym sobie jest grzechem diabelskim, ale ku temu jeszcze „innych za nic nie mieli”. Rozważ teraz, cóż pomoże takiemu obłudnikowi, choćby się do umoru modlił i pościł, kiedy mu diabeł pychy w sercu siedzi? Nadyma się mówiąc: Musiałbym długo na Pana Boga czekać, gdybym samego siebie świętym nie uczynił; ale oto tyle poszczę, tyle się modlę, czynię to i owo, czego inni Żydzi nie czynią, daje wiernie dziesięcinę. Inni daliby kapłanom samą słomę i plewy, gdyby mogli. Jam nie taki, jam pobożniejszy itd. Tak łączą się w tym świętym mężu dwa obrzydłe grzechy. Sam jest pysznym, nadętym i hardym, a innych za nic nie ma. W oczach jego wszyscy inni są drapieżni, niesprawiedliwi, cudzołożnicy. Osobliwie celnika odmaluje. Ten, mówi, łupi i drze każdego, bierze gdzie tylko może. Ja, chwała Bogu, nie jestem takim złym łotrem, a w porównaniu z nim już tu na ziemi jestem świętym. Taka pycha i nadętość jest strasznym występkiem nawet w oczach świata, jako świadczy przysłowie: „Czym jesteś, tym bądź, a dopuść i innym czymkolwiek być”. Czymże będzie przed Panem Bogiem? Panu Bogu tysiąckroć to obrzydliwym być musi, jeżeli kto przeciw niemu chce być pysznym i w samym sobie ufa.

Tak tedy w ewangelii dzisiejszej chce nas przede wszystkim nauczać miły Pan nasz, Jezus Chrystus, jak jest prawdziwa sprawiedliwość, jako ją od sprawiedliwości obłudników odróżnić i poznać mamy. Powiada Pan: znajdziesz może człowieka, który żyje jakoby żywy święty, pości, jałmużnę daje, nie cudzołoży, nikomu krzywdy nie czyni, rad słucha kazania. Jest pobożnym człowiekiem, któż by inaczej mógł rzec? A wszakże, powiadam tobie, chcesz go poznać, nie patrz na te zewnętrzne znaki, które każdy łotr mieć może, ale patrz na to, co się przed Panem Bogiem nazywa sprawiedliwością. Według zewnętrznego żywota bowiem Faryzeusz był pobożnym; życzyć by można cały świat był jemu podobnym. Ale nie dość na tym; strzeż się, abyś się na to nie spuszczał. Albowiem tu widzisz, iż pod świętym żywotem kryje się wielka diabelska pycha. Dla tej pychy diabeł nie mógł zostać w raju, jakożby ów mógł zostać w kościele?

Dobra rzecz jest pościć, dobra rzecz modlić się, dobra też rzecz dziesięcinę dawać, nie drzeć, nikomu krzywdy nie czynić, to wszystko samo w sobie jest dobrym. Ale Faryzeusz wszystko pychą swoją, przemienił w grzech. Jeżeli w świecie jeden drugiemu dlatego tylko dobrze czyni, aby go ułowić i uczynić go sobie poddanym, wyrządza mu więcej złego niż dobrego. Poświadcza to przysłowie, które mówi: „Darowana rzecz najwięcej kosztuje.” Jakoż Bóg może mieć upodobanie w świętobliwości, która się przed nim nadyma i pyszni? Taka świętobliwość jest podwójnym łotrostwem, a popełnia je obłudnik w ewangelii. Panie Boże, mówi, czyż widzisz, jakiego masz ze mnie pobożnego człowieka? W świecie nic innego tylko sami zbójcy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy; alem ja dobry. Niechaj w takiej pysze czyni co chce, niechaj krwią się poci i w ogniu się pali, przed Panem Bogiem będzie to przecież obrzydliwością i największym grzechem. Przetoż mówi Chrystus Pan: Chcecie dobrymi być, bądźcie rzeczywiście dobrymi, i wystrzegajcie się, byście nie byli pysznymi świętymi. Bo nie będzie mi tak obrzydliwym, choćbyście się potknęli albo też i w grzech upadli, jak obrzydliwą mi jest pycha przy wielkiej świętobliwości. „Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”, mówi Pan kończąc podobieństwo, abyśmy, nauczywszy się pokory nikim nie wzgardzali. A to jest pokorą, gdy o sobie nic, ale o innych wysoko rozumiem. A pychą jest, gdy o sobie rozumiem wysoko myśląc, jakim to ja uczony, piękny, bogaty, pobożny. Czyni tak Faryzeusz i patrząc na swój pot, dziesięcinę i inne rzeczy, myśli o sobie wysoko, co właśnie Pan nakazuje.

W celniku nie widzimy żadnej pychy, ale prawdziwą pokorę. Nie chlubi się, prosi tylko, aby mu Pan Bóg miłościwym być raczył. Nauczcie się tego i wy, mówi Pan, abyście rzec mogli: Z niczego się chlubić nie mogę. Bo choćbym się chciał chlubić, żem uczonym, bogatym, możnym, oto Pan Bóg pytać się może: miły mój, a skądże to masz! Izali to masz sam z siebie? Nie. Skądże tedy? Czyż to nie jest moim darem? Tak, Panie, twoim to darem. Czemuż się tedy chlubisz? Miałby się kto chlubić, toć zaiste ja, który ci wszystko daję. Tyś się chlubić nie powinien, ale masz rzec: choć jestem bogatym, wiem, iż mnie w jednej godzinie możesz uczynić ubogim; choć jestem mądrym i uczonym, jednym słowem możesz mnie uczynić głupim. Byłaby to prawdziwa pokora, która się nie chlubi, ani innymi nie gardzi, iż od nich piękniejsza, pobożniejsza, bogatsza. Pięknym byłoby wprawdzie, gdybyśmy takiej pychy przeciwko diabłu używali mówiąc: mam zaiste słowo Boże, któremu już wiele dobrego sprawiłem; tego nauczyłem owego pocieszyłem i napomniał, innego jałmużną wspomógł; wiem, iż to jest dobry uczynek, a ty diable wiedzy, bo tobie na złość to powiadam, iż go bluźnić nie możesz. Przeciwko diabłu, powiadam, ujdzie taka chluba, bo niczego od niego nie mamy. Przeciwko Bogu zaś, od którego wszystko mamy nie mamy się chlubić, ale się upokarzać.

Nie powinniśmy też wzgardzać bliźnim zważając, iż wszystkie dary są własnością Pana Boga i od niego samego pochodzą. Choćbym miał więcej, niż mój bliźni, przecież wiem, iż bliźni, który ma ledwo dziesiątą część mych darów, Panu Bogu dla jednej cnoty więcej się podobać niż ja. Czemuż tedy i z czego miałbym się chlubić, albo wynosić? Mając wiele, muszę się lękać, abym dóbr mych źle nie używał. Zawsze powinienem myśleć: Pan Bóg czyni według upodobania swego. Jednemu daje wiele, drugiemu mało, ale miłościwszym może być temu, który ma mało. Pytasz dlaczego? Ten, który ma wiele, większą musi złożyć liczbę; kto ma mało, w mniejszym jest pokuszeniu. Faryzeusz atoli myśli inaczej. Jak najprościej mówi: Nie jestem ja jako inni ludzie ani tez jako ten celnik. Ja daję dziesięcinę, a celnik jest drapieżny. Ja nie oszukuję nikogo, a celnik drze i łupi cały świat. Krótko mówiąc, Faryzeusz rozumie o sobie, jakoby wszystkim był i wszystko miał, a o celniku, jakoby niczym był i nic nie miał. O ty podwójny łotrze! Lepiej by było, byś rzekł Daję dziesięcinę, poszczę i czynię co mogę, to prawda; ale na to nie mogę się spuścić. Miły Panie Boże, wszystko to twoim dobrem, i być może, iż ten celnik lepiej się tobie podoba, niż ja. Miał go nad siebie wywyższyć, albo przynajmniej z sobą go zrównać, mówiąc: nie na tym zależy, czy kto ma wiele, czy mało, ale czy ma Boga miłościwego. Czemu miałbym się wynosić i innymi gardzić, gdyż wszystko na miłosierdziu Bożym zależy, a nie na dobrach jakie ktoś ma. Faryzeusz atoli spuszcza się na swoją pobożność, właśnie gdy w modlitwie stoi przed Bogiem.

Zakazuje tedy Pan, aby pobożność nie stała się powodem wyniosłości. Zakazuje też, aby nikt nie zwątpił, choćby był w grzech upadł, dawszy się diabłu zwieść. Albowiem wszyscy mamy jednego Boga, który jakby w płaszcz rozpościera nad nami miłosierdzie swoje, nad pobożnymi i grzesznikami, nad uczonymi i prostaczkami, nad bogatymi i ubogimi, bo on jest Bogiem nas wszystkich. Nie przystoi nam pycha, ale pokora, i nie zważajmy na to, czy mamy wiele, a inni mało. Albowiem Bóg może być temu łaskawszym i miłościwszym, któremu dał mało, niż temu, któremu dał wiele; owszem może ci wziąć wszystko, iż będziesz ubogim, a może nagiego i gołego piękniejszymi i lepszymi darami obdarować, niż ciebie. Czemuż byś tedy chciał innymi wzgardzać, wywyższając samego siebie? W świecie nierówność osób, stanów i darów być musi; jeden jest zacniejszym i wyższym niż drugi, a wszakże dlatego nie jesteśmy nierównymi przed Panem Bogiem. Albowiem gdyż u niego nic nie płaci, jeno łaska, przeto niemożliwą, aby się kto mógł przed nim chlubić, albo wynieść. Wszyscy powinni się upokorzyć, wiedząc, iż Bóg naprzeciw nam jest równym, choć miedzy sobą jesteśmy nierównymi. Bóg nie patrzy inaczej na bogatego, jak na ubogiego, abyśmy się wszyscy trzymali jego łaski i miłosierdzia. Albowiem sprawiedliwi i grzesznicy, bogaci i ubodzy, mocni i ułomni, wszyscy należą Panu, Bogu naszemu. Wszystko co mają, mają od niego, a z samych siebie nie mają nic, tylko grzech. Niechaj się tedy nikt nad innych nie wywyższa, ale niech się każdy upokarza i boi. Cokolwiek przy kim dobrego, dobrem to jest Pana, Boga naszego. Bóg ma być z tego sławiony, nie ty; ty masz darów jego używać, ku bojaźni Bożej z dziękczynieniem, albowiem nie ścierpi Bóg pychy, nadętości i zuchwalstwa.

Ale jako się nikt nie ma chlubić z pobożności swej i innych darów, tak nie chce Bóg, abyś rozpaczał, gdy się przekonasz, żeś nędznym grzesznikiem. Ufając w dobrotliwość Bożą i ciesząc się z niej masz rzec: Chociaż nie mam tyle, ile ten albo ów, przecież mam tego samego Boga, który mi tez chce być miłościwym. Przystanę na swoim, i będę pilnować stanu i powołania mego według łaski, którą mi Pan Bóg dał. Nie wzgardzę nikim, nie będę się wywyższał, nie będę się troszczył, iż inni więcej mają ode mnie. Wystarczy mi, iż mam tego samego Boga, którego inni mają, iż Bóg ten jest równym dla wszystkich, choć my ludzie między sobą jesteśmy nierównymi.

To są myśli Pańskie, gdy kończąc podobieństwo mówi: „Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża będzie wywyższony”. Chce Pan rzec: gdy znajdę świętych, pokładających wszystko na mnie, dam im tym więcej, im mniej o sobie rozumieją. Ale kto pyszny z mienia swego pragnie wywyższenia, temu jedno po drugim znowu wezmę, aż go na koniec w niełasce stracę w przepaść piekielną. Gdyby Faryzeusz nie był pysznym ale był w pokorze wszystkie dary Bogu powierzył i rzekł: Panie, uczyniłeś mi wielką łaskę iż żeś mnie od tego i owego grzechu miłościwie obronił. Jest to darem twoim, który dałeś niegodnemu, za który ci też serdecznie dziękuję. Nie chlubię się z niego, ani też nikim nie wzgardzam, albowiem możesz mi go znowu odjąć, jeżeli chcesz, tedy mu Pan Bóg tych darów co dzień był dał więcej, i nie mógłby mu być nieprzyjacielem. Ponieważ się atoli wywyższa, innych sądzi, nimi gardzi i mówi: Jam wszystkim a celnik niczym, tedy go Pan zewleka z wszelkiej chwały, iż nic nie zostało przy nim, co by było chwały godne. Albowiem oto wyrok Chrystusa Pana: „celnik odszedł usprawiedliwiony do domu swego, więcej niżeli on”, co znaczy, iż Faryzeusz jest niesprawiedliwym, potępionym i należy diabłu i piekłu. Cóż tedy miał swej chluby? Celnik zaś, który się modlił: „Boże! bądź miłościw mnie grzesznemu”, stał się świętym w kościele i ma łaskawego Boga, jako się modlił.

Tego nas wszystkich chce nauczyć Chrystus Pan, abyśmy na każdy dzień uznawali, czym jesteśmy i co mamy. Maszli pieniądze, zdrowe ciało, dom i dwór, używajże tego, ja chętnie ci daję i dam ci jeszcze więcej, tylko się nie wynoś i nie wzgardzaj żadnym na świecie człowiekiem. Zobaczysz uboższego od siebie, pamiętaj, iż ma równie łaskawego Boga jako ty. Przetoż nie wzgardzając nim, równym go sobie uważaj, tedy od obydwu będzie Bóg chwalony. Fałszywi święci, chociaż nie ustami, ani jawnie, przecież hańbią Boga i nie czczą go. Gdybyśmy tylko na słowa zważali, musielibyśmy przyznać, iż Faryzeusz nieźle się modli, gdy mówi: „dziękuję tobie Boże!” Albowiem tych samych słów używają i prawdziwi święci w swej modlitwie, ale z innym sercem. Dziękując Bogu przyznają, iż wszystko jest jego dziełem i dobrem, a nie mają niczego sami z siebie. Faryzeusz inaczej myślał, albowiem byłby rzekł: iż nie jestem cudzołożnikiem, drapieżnym, niesprawiedliwym, nikomu innemu nie zawdzięczam tylko tobie Panie. Gdyby ode mnie tylko zawisło, i twej łaski ze mną nie było, byłbym żył jako inni ludzie. Albowiem myśmy wszyscy równi, nikt się chlubić nie śmie, iż lepszym od innych. Ale Faryzeusz w przewrotności swej mówi: „Dziękuję tobie, Boże! żem nie jest jako inni ludzie”. Wszystkie cnoty sobie przywłaszcza, jakoby je miał sam z siebie, a nie od Pana Boga. Inaczej byłby rzekł: Tyś wszystko dał. Nie czyniąc tego, tak bogatym się czyni, iżby Bogu mógł coś udzielić. Nie dziękuje też Bogu, ale samemu sobie, swemu rozumowi, swej wolnej woli i siłom, iż tak wiele mógł uczynić.

Nie przeczę, iż każdy powinien uznać i wysoce sobie cenić, jeżeli mu Pan Bóg dał jaki dar osobliwy. Bo na cóżby niż osioł lub inne nierozumne zwierze. Kogo Bóg obdarzył pieniędzmi i majętnością, byłby nierozumnym, gdyby rzekł: jestem żebrak ubogi i nic nie mam. Kto coś dobrego uczynił, ubogim poradził i pomógł, nie powinien się tego wypierać: nie uczyniłem nic dobrego. Byłoby to przewrotnością, bo dary Boże powinniśmy uznać, chwalić i wysoce je sobie ważyć. Ale przy tym powinniśmy się upokorzyć mówiąc: Panie Boże, nie jest to moje, ale twoje; gdybyś ty nic nie był dał, nie miałbym, jako inni nie mają. Przetoż dziękuję tobie Boże! Dobrze by było, gdybyśmy gdy byśmy się tak wszyscy upokorzyli. Boć darów Pana Boga naszego nie powinniśmy sobie lekceważyć, ale mamy je wysoce cenić, wszakże bez pychy i pogardy innych. Jakom już częstokroć powiedział, mamy mówić: miły Panie Boże! twój to dar, któryś mi dał; jeżeli inny go nie ma, albowiem ma łaskawego Boga i jako i ja. Czemuż miałbym nim gardzić? Takiej pokory chce nas Pan nauczyć w dzisiejszej ewangelii, ostrzegając nas przed pychą i nadętością. Albowiem tak zakończa podobieństwo: ” Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”. Bóg własnemu ludowi swemu nie przypuści, ale dla pychy rozproszył go. Inne wielkie mocarstwa są zburzone dla tego samego grzechu. Szatan musiał dla tego grzechu precz iść z nieba, Adam i Ewa z raju. Przetoż naucz się pokory, byś mówił: Panie, co mam, twoim jest; tyś mi wszystko dał, ty znów wziąć możesz – a pycha nie opanuje cię. Bo któż by się chciał spuścić na rzecz niepewną? Kto tego uznać nie chce i uważa, jakoby wszystko z siebie samego miał, tego w podobieństwie naszym osądził Pan: wyzuwa go wszystkiego, iż nic nie zatrzyma do tego jeszcze jest niesprawiedliwym i w diabelskiej zostanie mocy. Pan Bóg niech nam użyczy łaski swej, abyśmy naukę tę pamiętając według niej się sprawowali. Amen.