Kazanie na ósmą niedzielę po Trójcy Św.

A strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owszem; ale wewnątrz są wilkami drapieżnymi. Z owoców ich poznacie je: izali zbierają z ciernia grona winne, albo z ostu figi? Tak wszelkie drzewo dobre owoce dobre przynosi; ale złe drzewo owoce złe przynosi. Nie może dobre drzewo owoców złych przynosić; ani drzewo złe owoców dobrych przynosić. Wszelkie drzewo, które nie przynosi owocu dobrego, bywa wycięte i w ogień wrzucone. A tak z owoców ich poznacie je. Nie każdy, który mi mówi; Panie, Panie! wejdzie do królestwa niebieskiego: ale który czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebiesiech. Wiele ich rzecze mi dnia onego: Panie, Panie! izażeśmy w imieniu twoim nie prorokowali, i w imieniu twoim diabłów nie wyganiali, i w imieniu twoim wiele cudów nie czynili? A tedy im wyznam: Żem was nigdy nie znał: odstąpcie ode mnie, którzy czynicie nieprawość. Ewangelia Mateusza 7, 15 – 23.

Słowa przeczytane powiedział Chrystus Pan przy zakończeniu onej głównej mowy na górze, którą podaje nam św. Mateusz w 5. 6. 7. rozdziale. A powiedział, że wiedząc, że gdzie Pan Bóg kościół swój buduje, tam też diabeł zaraz karczmę stawia. Albowiem tak zawżdy było na świecie, , iż posiał diabeł fałszywą naukę, gdzie prawe opowiadano kazanie. W polu to samo widzieć możesz: nasiejesz tylko czystego, dobrego nasienia, a z pewnością wzejdzie z nim kąkol, i nie mało trzeba pracy, aby dobre nasienie ochronić od zielska. Gdyż więc pod mocą diabła być musimy, który ma świat pod sobą i zawsze swój kąkol wysiewa, a inaczej być nie może, tedy napomina i ostrzega nas w dzisiejszej ewangelii nasz wierny nauczyciel i arcypasterz dusz naszych, abyśmy się warowali i strzegli od fałszywych proroków. Powiada Pan: dałem wa słowo moje, nauczyłem was wiernie, co czynić, jak dziesięcioro przykazań rozumie, Bogu ufać, do niego się modlić, i prawdziwie dobre uczynki czynić macie. Na tym tylko zależy, abyście się od tej nauki odwieść nie dali. Ostrzegam was, nie będziecie się mogli wymówić, albowiem nie posyłam was między anioły, ale między wilki, i nie wysiewam was między pszenicę, ale między kąkol. Przetoż strzeżcie się, abyście się zwieść nie dali.

Żąda od nas Pan, abyśmy się samego słowa trzymali i od niego się odwieść nie dali. Cokolwiek się słowu sprzeciwia, mamy nienawidzić jakby samego diabła. Przeto niech nikt nie śpi, mniemając być bezpiecznym. Bo nie będzie tam bez wilków i przyjdą z pewnością, gdzie jest czyste i szczere słowo. Widzimy to najpierw w kościele, ale też w świeckim rządzie i gospodarstwie. Wszędzie wkradnie się wilk szukając, jakby nas odwieść od słowa i szkodę nam wyrządzić. Kościół chrześcijański ma czyste, szczere słowo Boże, diabeł nas przy nim zostawić nie może i przywodzi do nas różnych kacerzy, którzy o chrzcie, o wieczerzy Pańskiej, nawet o Chrystusie samym coś nowe i osobliwego ucząc, ludzi zwodzą. Przeto potrzebujemy przestrogi, którą daje Pan mówiąc: Fałszywi prorocy was nie miną, przyjdą z pewnością, a przyjdą z obłudą w sercu, oślepią i zwiodą was, i będziecie myśleli, żeście lepszego kazania nie słyszeli, zwiodą was i odpadniecie, jak niedojrzały i robaczywy owoc, kiedy weń wiatr uderzy. Czyja to będzie wina? Nie moja, bo was przestrzegałem, ale wasza, bo macie słowo i słuchacie go, a przecież nie zostajecie przy nim. Gorliwy chrześcijanin bowiem obroni się zupełnie przeciwko wszelkiemu kacerstwu, choćby nie miał więcej tylko katechizm, dziesięcioro przykazań Bożych, wyznanie wiary, modlitwę Pańską i słowa Pana naszego o chrzcie i sakramencie ołtarza. Do nas zaś przyczepia się diabeł i wiedzie nas w grube błędy, bośmy nie pilni ku słowu Bożemu i puste mamy serca. Przeto wspomina nasz Pan, abyśmy przyjmowali słowo Boże w puste serca nasze i zachowywali je z pilnością. Albowiem nie posyła nas między anioły, ale między wilki; baczności więc potrzeba! Chcesz mieć pewność, że nie zbłądzisz, trzymaj się (powiada Chrystus) słowa mojego. Ono jest światłością, którą ja wam zapaliłem, ono jest zbroją, którą się zasłonić i obronić możecie przeciwko wszelkim zasadzkom diabelskim, dając odpór, choć w odzieniu owczym przyjdzie do was.

Strasznym zaś i bardzo niebezpiecznym dla nas jest to, iż diabeł przychodząc do nas (przez fałszywych nauczycieli), nie przychodzi jako diabeł, jakby był Bogiem. Tak przyszedł do Chrystusa, miłego Pana naszego mówiąc: „To wszystko dam tobie, jeśli upadłszy pokłonisz mi się”. Nie diabłu przystoją takie słowa, ale jedynie najwyższemu majestatowi, Bogu wiecznemu. Albowiem, on jest te, któremu jedynie kłaniać się powinniśmy, on jedynie ma w mocy swojej wszystkie królestwa i rozdaje je upodobania swego, komu chce. Strofuje go też Chrystus Pan mówiąc: „Pójdź precz, szatanie!” to znaczy: udajesz, jakobyś Bogiem był, ale znam ciebie, jesteś diabłem. Nie śmiemy przeto ufać owczemu odzieniu; oszukałoby nas i musielibyśmy miasto Boga przyjąć i słuchać diabła. Ten przychodzi do nas przez swoich fałszywych nauczycieli, odszczepieńców, kacerzy nie jako wilk, ale w odzieniu owczym. Albowiem w ustach mają słowo Boże i pismo, każą wiele o Chrystusie, o Duchu Bożym, wszystko wiedzą lepiej niż inni, iż wielu zwodzą i wielką czynią szkodę. Ku temu wiodą życie surowe, mające lśniący kształt pobożności, iżbyś przysiągł, że to tam sama świętobliwość, że myślą tylko, co sprawiedliwe i dobre, a przecież to nic innego jeno sam diabeł. Widzimy to przy nowochrzczeńcach i innych odszczepieńcach.

Równie dzieje się też w domowym gospodarstwie. Gdzie gospodarz i gospodyni są ospali, czeladzi zupełnie ufają i we wszystkim się na nią spuszczają, tam dzieje się według przysłowia: „Gdy komu za nadto zaufasz, z koniem ci uciecze”. Wprawdzie powinniśmy i musimy sobie wzajemnie ufać, albowiem haniebna to rzecz, gdy nikt nikomu nic nie ufa, od nikogo się nic dobrego nie spodziewa. Jednakowoż ufność nie ma być bez rozsądku, sam zważaj na wszystko, byś wielką ufnością, jak się często dzieje, nie dał czeladzi sposobności do grzechu. . Czeladź zaś powinna być gorliwą; z pilnością ma przestrzegać rozkazów gospodarzy swych, nie dając się złym towarzyszom odwieść od swej pracy. Bo jeżeli ojciec i matka rzeką dziecięciu, a gospodarz i gospodyni czeladzi: czyń to, a dziecko i czeladź idąc za namową złych towarzyszy i przyjaciół czynią coś innego; zamiast czynić co im rozkazano, idą na przechadzkę, albo grać, albo do karczmy – czyż tam się dobrze wieść może? Tacy zwodziciele bardzo pięknie mówią, ani poznasz, by co złego myśleli; ale namawiają do nieposłuszeństwa, przetoż to nic innego, jeno sam diabeł, a tego nigdy nie słuchaj! Niejeden parobek albo dziewka mają dobrą służbę u rzetelnych, pobożnych ludzi, którzy swoim nie dozwalają wszeteczeństwa ani lekkomyślności. Lecz cóż czyni diabeł przez złych zwodzicieli? Przychodzi ten i ów mówiąc: Przeczżeś taki nieporadny, siedzisz jak w więzieniu i znosisz surowe z sobą obchodzenie się? Mógłbyś poprawić twoją służbę, znaleść miejsce, gdzie więcej wolności, ładniejsza praca i piękniejsze dni. Takimi słowy łatwo zwiodą przeciwnego prostaczka, ani przypuści, by coś złego myśleli; uważa nawet tych słodkich zwodzicieli za najlepszych przyjaciół, choć są najgorszymi nieprzyjaciółmi. Bo nie ma nic szkodliwszego dla młodych ludzi niż swawola, gdy ich samotnych puścisz, nie napędzając ciągle do pracy i karności.

Tak wszędzie wkrada się wilk i odrywa od słowa. Obrzydliwością bowiem jest diabłu słowo w kościele, stateczne doglądanie w świeckim rządzie, posłuszeństwa w domu. Jako robak chce zepsuć wszystko, co Pan Bóg postanowił w gospodarstwie, świeckim rządzie i kościele. Boć to Boskie jest postanowienie i wola, aby zachowane było w kościele słowo jego, w świeckim rządzie dobre ustawy i prawa, w gospodarstwie karność i posłuszeństwo. Diabeł zaś używa wszelkich środków, aby ten błogosławiony, pożyteczny i potrzebny porządek zniweczyć. Przetoż czuwać powinniśmy, bo nie żyjemy między samymi szczerymi i dobrymi chrześcijanami; więcej jest złych i przewrotnych, co się w odzienie owcze stroją, aby nie można poznać wilka.

Najwięcej jednak dzieje to się w kościele, gdzie jest największe niebezpieczeństwo. Przychodzą różni kacerze, odszczepieńcy i fałszywi nauczyciele pod postawą, jakoby im wiele zależało na zbawieniu wszystkich dusz, jakoby chcieli rozpowszechniać słowo Boże i prawdę. Biedni prostaczkowie widząc to odzienie owcze mniemają, że to szczere złoto, bardzo im się to podoba i wnet się z nimi łączą. Bo któżby nie chciał słuchać słowa Bożego i poznać prawdy? Ale chrześcijanie powinni wiedzieć, że diabeł też może wypowiadać prawdę i sławić słowo Boże., jak pobożni chrześcijanie. Przetoż powinni odpowiedzieć: ja też chcę słuchać słowa Bożego i prawdy, ale nie chcę za nadto ufać i naprzód się przyjrzę czy się kazanie wasze zgadza z katechizmem i z kazaniem, któregom dotąd słuchał. Kto tak jest ostrożny, na słowo Boże patrzy, nie wierzy zaraz wszystkiemu, dobrze na tym wyjdzie i nie zostanie oszukany. Kto zaś inaczej czyni, ten z pewnością będzie zwiedziony jako Ewa w raju. Do tej też przyszedł diabeł z pięknymi, słodkimi słowy, Pana Boga uczynił tak dobrym, jakoby go nikt nigdy nie mógł rozgniewać. „Azali wam Bóg nie dał całego sadu (mówił diabeł), abyście go używali? Jakżeby wam nie miał życzyć tego jednego drzewa, które wam szkodzić nie może, ale otworzy oczy wasze, że będziecie jako Bóg?” Były to gładkie i słodkie słowa, i tak się Ewie podobały, że upadła zapomniawszy o przykazaniu Bożym. Jeśli o nim nie zapomniała, to przynajmniej wątpliwym się jej zdało, i zaraz też była stracona. Gdy się diabeł do niej przyczepił, postąpiła bardzo roztropnie: odparła go przykazaniem, które im dał Bóg. Lecz gdy ponowił pokuszenie mówiąc: Jeśli wam Pan Bóg zakazał jeść z tego drzewa, tedy jest zazdrosny i niewierny, i nie życzy wam, byście byli jako on, zapomniała o słowie Bożym, zerwała jabłko, i upadła, a tak siebie i nas wprowadziła w nieszczęście i wieczną śmierć. Ponieważ wielkie jest niebezpieczeństwo, by i nas nie zwiódł szatan albo słudzy jego, przestrzega nas Pan mówiąc: Dacie się zwieść, wasza będzie wina, nie moja, bo dałem wam stróża i światłość świecącą przed wami, czyste szczere słowo moje. Przestrzegajcie go, nie spuszczajcie światłości tej z oczu waszych, mocno się jej trzymajcie. Uczy ktoś, co się z nią nie zgadza, mówcie: Nie słyszę, oto jest światłością moją: ta mi inaczej świeci.

W słowie Bożym mamy dostateczną przestrogę i obronę przeciwko fałszywym prorokom. Bóg tedy jest uniewinniony, jeżeli nie trzymając się słowa jego, słuchamy wycia wilków, my atoli uniewinnić się nie możemy. A przecież konieczna, byśmy nie słuchali diabła, bo jest kłamcą i zabójcą, który jedynie zguby i śmierci naszej pragnie. Okazało się to zaraz na początku w raju, bo Adama i Ewę a z nimi wszystkich potomków wtrącił w grzech, śmierć i gniew Pański. Miłosierny Bóg i Ojciec nasz niebieski wywiódł nas znowu z tego upadku, uwolniwszy nas przez Syna swego od grzechu i śmierci. Chodzi przeto za nami ten stary wróg szukając, jakoby nas wyrzucił z łaski i w stary wtrącił upadek. Baczności więc potrzeba i słowa Bożego wiernie się trzymać musimy, inaczej jesteśmy zgubieni. Taka tedy dobra a prosta nauka tej ewangelii. Napomina nas Pan, byśmy się z bacznością strzegli fałszywych proroków, przy słowie zostawali, od niego się odwieść nie dali, a uciekali przed wszystkim, co jest przeciwko słowu Bożemu, jakby przed diabłem. Mogłoby nam dość być, albowiem nie zbłądzi, kto za tą światłością idzie, z oka jej nie spuszczając.

Pan jednakowoż daje chrześcijanom swoim, ku tej prostej nauce jeszcze dwa znaki; nie wejdą w dolegliwość, jeżeli na nie zważać będą. Pierwsza, aby się nie dali oszukać odzieniem owczym, ani też według niego nie sądzili.

„Odzieniem owczym”, w które strojąc się biorą na siebie fałszywe duchy naprzód to jest, że żaden z nich nie przychodzi z wyznaniem, że ludzi chce zwodzić i błędy opowiadać. Słowa ich są dobre, gładkie, łagodne; udają jakoby ich pędziła miłość Boga, jakoby się dłużej nie mogli przypatrywać tej nędzy, iż prawdę tak długo ukrywano przed ludem. Od złych łotrów nie słyszał prostaczek nigdy takiej mowy, uwierzy więc prędko myśląc, że to sama świętość, co te węże mówią i czynią. Chrześcijanin zaś wiedzieć powinien (jakośmy wyżej mówili), że diabeł nie przychodzi jako diabeł, ale jakoby był Bogiem. Ci wilcy też nie przychodzą jako wilcy, ale biorą na się odzienie owcze; kto ich nie zna myśli, że to łagodne, niewinne owieczki.

Po wtóre zowie się „odzieniem owczym” urząd albo powołanie, i wielkie, piękne tytuły. Wiemy bowiem z doświadczenia, że papież i biskupi największą uczynili i czynią szkodę sławiąc urząd swój, i że mocą urzędu swego żądali posłuszeństwa dla ustaw swoich. Równie Pan powiada o Faryzeuszach i nauczonych w piśmie, że „usiedli na stolicy Mojżeszowej”. Muszę tedy patrzeć, czy pod odzieniem owczym nie kryje się wilk, to znaczy, czy nie piastuje urzędu tego jaki łotr bezbożny, który pod pozorem urzędu swego fałszywą wprowadza naukę.

„Odzieniem owczym” dalej i to jest, że fałszywi prorocy na zewnątrz błyszczą i świecą swoim życiem. Widzimy to przy niektórych nowochrzczeńcach: nie usłyszysz od nich przekleństwa, ubierają się skromnie, jedzą i piją mało, kochają się w słowie Bożym, modlą się wielce, są cierpliwi w utrapieniu, nie pragną zemsty. To wszystko samo przez się nie jest złe i życzyłbym, aby w tym względzie wszyscy ludzie byli im równi. Lecz nie wynika stąd, że nauka ich dobra i za nimi iść mamy. Powiada owszem Chrystus: Strzeżcie się przed nimi! Pod odzieniem owczym znajdziesz wilka, bo nowochrzczeńcy równie jako mnisi pokładają nadzieję swoją we własnej sprawiedliwości i uczynkach; za nic mają pierwszy i prawdziwy chrzest, a chrzcząc się na nowo czynią Boga kłamcą w przyrzeczeniach jego; niepotrzebnie obciążają chrześcijan ucząc fałszywie o wieczerzy Pańskiej, iż w niej dostajemy jedynie chleb i wino; podkopują tedy i niszczą kościół, świecką zwierzchność i domowy porządek, chociaż te wszystkie od Boga są postanowione. Słowo Boże atoli odkrywa to kłamstwo, i pod odzieniem owczym widzisz wilka.

„Odzieniem owczym” są nareszcie i te wielkie dary, o których mówi Pan: „ze niektórzy w imieniu jego prorokowali, diabłów wyganiali i wiele cudów czynili”. Chrześcijanin strzec się powinien, aby takimi darami zwiedziony nie upadł, z takimi ludźmi się nie łączył, przyjmując bez rozwagi i wierząc we wszystko, co mówią; a przede wszystkim na to zważać musi, czy pod odzieniem owczym nie jest wilk ukryty. Taki tedy jest pierwszy znak, abyśmy się „odzieniem owczym” oszukać nie dali. Musisz przeto odkryć odzienie owcze, a zajrzeć na grunt. Jakże się to dzieje? Posłuchaj!

Pan daje nam drugi znak mówiąc: „Z owoców ich poznacie je”. Powiem przykład. Nikt z was tak głupi, aby ujrzawszy na polu ciernie albo oset, szedł i szukał tam winogron albo fig. Owoców tych szukamy na innych drzewach, które tak nie kolą ani ranią. Nie inaczej jest w ogrodzie. Widząc drzewo pełne jabłek albo gruszek każdy mówi: Ach, jakie to dobre drzewo! Gdy zaś które drzewo żadnego nie ma owocu, albo wszystek robaczywy, popękany, niekształtny, każdy mówi: Drzewo jest do niczego, wyciąć je i w piec z nim, lepszemu niech zrobi miejsce! Tak postępujcie też, (powiada Pan) wobec fałszywych proroków, a nie omylicie się, niech będzie pozór jaki chce; choćby dwadzieścia skórek owczych wilka okrywało, poznacie go a nie oszuka was.

Jakiż tedy jest ten owoc prawdziwego proroka albo kaznodziei, z którego poznać można, że nie jest wilkiem ale łagodną owieczką? Nie żywot zewnętrzny, nie tytuł ani urząd, nie osobliwe dary i łaski. Albowiem Pan sam powiada i doświadczenie nas uczy, że takimi rzeczami ludzie często bywają oszukani i zwiedzeni. Prawdziwy owoc, powiada Pan, ten jest, „abyśmy czynili wolę ojca, który jest w niebiesiech”. Uważaj, że Pan nie mówi o wszystkich chrześcijanach ale o prorokach. Wprawdzie wszyscy chrześcijanie powinni czynić wolę ojca, który jest w niebiesiech, bo przez to dostąpią zbawienia. „Wolą ojca” zaś nie tylko to jest, abyśmy posłuszni będąc Bogu wypełniali dziesięcioro przykazań. Bo ponieważ na ziemi nie możemy ich zupełnie wykonać, nigdy byśmy się chlubić nie mogli, żeśmy uczynili wolę ojca, nigdy byśmy też do nieba nie przyszli. „Wolą ojca” jest jako Chrystus powiada w ewangelii Jana w rozdziale 6. „A ta jest wola onego, który mnie posłał, aby każdy, kto widzi syna, a wierzy weń, miał żywot wieczny: a ja go wzbudzę w on ostateczny dzień”. To jest jedyna droga, którą wszyscy iść musimy, kaznodzieje i słuchacze, jeżeli pragniemy zbawienia. A gdy Pan przede wszystkim mówi o kaznodziejach albo prorokach tedy kaznodziei prawdziwy i właściwy owoc nie jest nic innego, jedno aby wolę ojca z pilnością opowiadali ludowi ucząc go, że łaskawy i miłosierny jest Bóg, który nie ma upodobania w śmierci grzesznika ale chce by żył; że objawił nam Bóg miłosierdzie swoje przez wcielenie jednorodzonego syna swego; że kto syna tego przyjmie i wierzy weń, to znaczy, kto w tym pokłada nadzieję swoją, że Bóg mu dla syna swego będzie miłosiernym, temu odpuści grzechy i zbawi go itd. Kto takie opowiada kazanie i prowadzi lud do Chrystusa jako do jedynego pośrednika między Bogiem a nami, ten będąc kaznodzieją czyni wolę Bożą. Toć jest ten prawdziwy owoc, który nikogo nie zwiedzie ani oszuka.

Z tym najprzedniejszym i najpewniejszym owocem, który zwieść nie może, łączą się inne, a zwłaszcza życie zgodne z taką nauką. Ale życie tylko wtenczas za prawdziwy owoc uważać można, jeżeli je poprzedza on pierwszy owoc, nauka o Chrystusie. Albowiem nie raz nauka może być dobrą chociaż życie jest złe. Przychodzili tedy do nas ktoś w odzieniu owczym, a chcemy wiedzieć, czy jest wilkiem albo owcą, patrzymy przede wszystkim na naukę jego, a nie na życie. Kto chce poznać papieża i kościół jego, niech szuka naprzód onego pierwszego owocu, a znajdzie zaraz, że nauka o zbawieniu i odpuszczeniu grzechów oparta jest nie tylko na zasłudze Chrystusowej, ale też na rozlicznych uczynkach, na ślubach klasztornych, mszach, odpustach i zasłudze świętych.

Jaka zaś kara czeka fałszywych proroków objawia nam Pan przez podobieństwo o drzewie złym, które bywa wycięte i w ogień wrzucone. Kara, która czeka fałszywych proroków trafi też uczni ich, jeżeli prawej nauki słuchać nie będą, albo owocu nie przyniosą. My zaś pamiętamy zawsze na słowo Boże, słuchamy i przestrzegamy go z pilnością; według niego też urządźmy życie nasze, abyśmy wszelką fałszywą naukę poznać mogli, a odrzuciwszy ją dobry owoc przynosili. Ku temu niechaj nam wszystkim dopomoże miły Pan nasz, Jezus Chrystus, przez Ducha Świętego! Amen.