Kazanie na pierwszą niedzielę adwentową

” A gdy się przybliżyli do Jeruzalemu, i przyszli do Betfagi, do góry oliwnej, tedy Jezus posłał dwu uczniów, mówiąc im: Idźcie do miasteczka, które jest na przeciw was, a zaraz znajdziecie oślicę uwiązaną i oślę z nią, odwiążcież je a przywiedźcie do mnie. A jeśli by wam co kto rzekł powiedźcie iż Pan ich potrzebuje, a zarazem puści je. A to się wszystko stało, aby się wypełniło, co powiedziano przez proroka, mówiącego: Powiedzcie córce syjońskiej: Oto, Król twój idzie tobie cichy, a siedzący na oślicy, i na oślęciu, synu oślicy, pod jarzmem będącej. Poszli tedy uczniowie, a uczyniwszy tak, jako im był rozkazał Jezus, przywiedli oślicę i oślę, i włożyli na nie szaty swoje, i wsadzili go na nie. A wielki lud słał szaty swoje na drodze, a drudzy obcinali gałązki z drzew, i słali na drodze. A lud przed nim i za nim idący wołał, mówiąc: Hosanna synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który idzie w imieniu Pańskim, Hosanna na wysokościach” (Ewangelia Mat. 21. 1-9. Miano w r. 1553)

 

Żydzi mieli wiele pięknych i wspaniałych obietnic o Mesjaszu, czyli Chrystusie, jako na świat przyjść, wieczne królestwo ustanowić, lud swój od wszelkiego złego wybawić, jemu wiecznie pomóc miał. Takoż ze wszystkich zwiastowań prorockich widzimy, iż najzacniej, o przyszłym królestwie Chrystusowym mówią. A takowe obietnice żydom bardzo dobrze były znajome. Ale się potem znalazło wielu fałszywych kaznodziei i cielesnych nauczycieli, którzy lud do tego mniemania wiedli, które im bez tego najbardziej do serca przypadało, jakoby Chrystus przyjść miał ze świecką okazałością, i wjechać, jako świeccy królowie zwykli przyjeżdżać, gdzie się wszystko jak najstrojniej i najwystawniej dzieje. Z tego przyszli na fałszywe pomysły, jakoby się wszyscy wielkimi książety i możnymi pany stać mieli. Takoż oni aż do dzisiejszego dnia tak o tym myślą, iż kiedy Mesjasz przyjdzie, tedy będą panami wszystkiego świata, a poganie będą ich sługami. Takowego Mesjasza czyli Chrystusa oni jeszcze czekają, nie żądając ku temu Mesjasza, to jest Pan Chrystusa, któryby ich od grzechów i wiecznej śmierci wybawił.

Aby więc żydzi byli ostrzeżeni, a przez takowych cielesnych nauczycieli nie byli oszukani, tedy Pan Bóg dawno przedtem przez proroka Zachariasza kazał im oznajmić: iż Chrystusa nie przyjdzie jako król świecki, z wielkim strojem i kosztowną oprawą, ale iż bez wszelkiej okazałości świeckiej na oślicy wjedzie do Jeruzalemu, gdzie, jako w głównym mieście żydowskiej ziemi, kościół i służba Boża była. Nasza dzisiejsza ewangelia nam oznajmia, iż się to tak stało. A żeby się żydzi nie mogli wymawiać: Byśmy byli wiedzieli, iż tak ubogo i skromnie do nas przyjdzie, tedybyśmy też byli na to zważali i bylibyśmy go przyjęli, dla tego im prorok dawno przedtem dał dosyć jasno o tym znać. Stała się też ta sprawa jawnie we dnie, iż Pan Chrystus tam jechał na pożyczonym ośle, nie mając ani siodła, ani żadnych innych rzędów, tak iż uczniowie jego musieli szaty swoje na osła włożyć, aby się ten ubogi król jakkolwiek wspomóc mógł. A przetoż się żydzi żadnym sposobem nie mogą wymówić. Bo tu jest jawne i jasne proroctwo: Iż gdy Pan Chrystus będzie miał do Jeruzalemu wjechać, tedy nie tak wjedzie, jako królowie świeccy, na pysznych koniach, w zbroi, a pikami i z broniami, ale przyjedzie, jak ewangelista mówi, cichy, albo jako prorok powiada, ubogi i nędzny. Prawie jakowy tu prorok chciał każdego tu ostrzec i powiedzieć: miejcież na tego osła dobrą baczność, i wiedzcie, iż ten, który na nim przyjeżdża jest prawy Mesjasz.

Proroctwo tedy jest dla Pana przyczyną do takiego wjazdu. Wiele mu też na nim zależy i dlatego tę sprawę tak pilnie uczniom swoim poleca. Stąd też nie chce w nocy, ani potajemnie, ale owszem jawnie, w jasny i widny dzień do Jeruzalemu wjechać, nie sam jeden, ale z mnóstwem ludu, przed nim i za nim idący, który by go prawym synem Dawidowym witał, jemu tu jego królestwu szczęścia i błogosławieństwa życzy. Cały tedy Jeruzalem musi ten wjazd spostrzec, musi osła i króla ubogiego widzieć i słyszeć, o którym Zachariasz był prorokował i żydów ostrzegał, by się z jego ubogiej osoby i z jego wjazdu nie gorszyli, ale owszem porzucili ten błąd, jakoby Chrystus ze świecką okazałością miał przyjść. Będzie to wprawdzie król, mówi Zachariasz, ale nędzny i ubogi król, który się żadną miarą nie zda być królem, jeżeli by go podług zewnętrznej okazałości, jakiej królowie świeccy przed ludźmi okazują, sądzić miano.

Wszakże mówi Zachariasz, iż ten ubogi król będzie miał inną moc, jakiej żaden cesarz ani król na świecie nigdy nie miał. Ta moc i wielmożność jego jest, iż nazwany jest Sprawiedliwy i Zbawiciel. Nie bogaty, sławny i możny król według świata, ale sprawiedliwy i zbawiciel, który sprawiedliwość i zbawienie przynieść, grzechy i śmierć zgładzić, a nieprzyjacielem grzechowi i zwycięzcą śmierć ma się stać. Na to on bowiem przychodzi, aby tym wszystkim od grzechu i wiecznej śmierci dopomógł, którzy weń wierzą, onego za króla swego przyjmują, a nic się nie gorszą z tego ubogiego i pożyczonego osła. Którzy go tak we wierze przyjmują, tym mają być grzechy odpuszczone, śmierć im nie ma szkodzić, ale owszem mają mieć żywot wieczny. A chociaż oni cieleśnie raz umrą i pogrzebani będą, tedy im to nie ma być śmiercią, ale tylko snem. Tego nas chce prorok o tym królu przez to nauczyć, że mu daje te dwa sławne, nawet boskie tytuły i imiona, zowiąc go sprawiedliwym i zbawicielem, który śmierć zgładzi, piekłu pysk rozedrze, diabła nogami zdepce, a tak nas, którzy weń wierzymy, od grzechów i śmierci wybawi, i między anioły przywiedzie, gdzie jest żywot wieczny i zbawienie. Zostawia on innym królom ich zewnętrzne panowanie, rządy i okazałość, ale tego kunsztu jednak nie umieją, ani tego nie dokażą, co ten ubogi król umie i dokaże. Albowiem żaden cesarz ani król ani żaden pan, ze wszystką mocą swoją, nie może od najmniejszego grzechu pomóc, ani też swoimi pieniędzmi i majętnościami najmniejszej niemocy uleczyć, nie mówiąc już o tym, żeby który od wiecznej śmierci i od piekła miał wybawić. Ale ten ubogi król, Pan Chrystus, nie tylko od jednego grzechu pomaga, ale od wszystkich moich grzechów, a nie tylko od moich, ale od grzechów wszystkiego świata. I dlatego też przyszedł, iż chce zgładzić nie tylko niemoce, ale też i śmierć, nie tylko moją, śmierć, ale wszystkiego świata śmierć.

To tedy ewangelista według proroka powiada i zwiastuje córce Syjońskiej, żeby się nie gorszyła z jego nędznego przyjścia, ale aby oczy zamknęła a uszy otworzyła, a nie patrzyła na ten nędzny wjazd, ale aby raczej słuchała, co o tym ubogim królu jest jej zwiastowane. Rozum na to jedynie patrzy, że Pan tak nędznie i nieokazale wjeżdża na ośle, nie mając ani siodła ani ostróg, i z tego się gorszy. Ale że on grzech z nas zdejmie, śmieć zgładzi, wieczną świętobliwość, sprawiedliwość, wieczne zbawienie i wieczny żywot nam daruje, na to nie patrzy. Dlatego trzeba to opowiadać i zwiastować, ażeby ludzie słyszeli i wierzyli. To ma na myśli ewangelista przy tych słowach: „Powiedzcie córce Syjońskiej”. Na co? Żeby o tym wiedziała i nic o to nie dbała, ani się z tego gorszyła, że Pan tak nędznie wjeżdża, i wkrótce potem tak haniebnie umiera. Wszystko to bowiem tobie się dzieje, aby ci pomógł, jako zbawiciel, od diabła i śmierci, aby cię poświęcił i od wszystkich grzechów wybawił. Kto atoli tych rzeczy nie chce uszami i sercem przyjąć, ale oczami widzieć i rękoma ująć, ten tego króla nie znajdzie. Wszystko bowiem u niego inaczej, niż u innych królów. Bo cokolwiek oni czynią, to czynią z okazałością, a wszystko tam u nich wielkie i sławne. Tego wszystkiego nie znajdziemy przy Chrystusie. Jego urzędem i dziełem jest, iż od grzechów i śmierci chce pomóc. Tego zaś nie czyni w sposób zewnętrzny, ale przez słowo ewangelii, które nam opowiadać i zwiastować każe, również przez znaki, które dodaje ku obietnicy, a przez które chce skutkować i u nas być. Na przykład: Najprzód zanurza nas we chrzcie; tu oczy nie widzą nic innego, tylko prostą wodę, jaką i inna woda jest. Tak samo zamknął dzieło swoje w słowie i kazaniu; tu oczy widzą tylko tchnienie człowiecze. Lecz musimy się wystrzegać, abyśmy oczom nie wierzyli, ale takowe zamknęli a uszy otworzyli i słuchali słowa. Ono uczy, jako nasz Pan Jezus Chrystus krew swoją wylał ku odpuszczeniu grzechów, abyśmy żywot mieli. Takie dary chce nam dać we chrzcie świętym, świętej wieczerzy, w kazaniu i w spowiedzi; znajdziemy je tam na pewno. Wydaje się to wprawdzie lichą rzeczą, żeby przez omycie wody, przez słowo, i przez świętość wieczerzy Pańskiej tak wielkie rzeczy miały być spełnione. Ale się oczom tym nie daj zwieźć. Tam się też to wydawało dziwną i podłą rzeczą, żeby ten, który na pożyczonym ośle wjeżdżał, a potem się dał ukrzyżować, miał grzech, śmierć i piekło odjąć. Nikt by tego nie był poznał, ale prorok to powiada. Przetoż to prosto musimy uszami przyjąć, a sercem temu uwierzyć, oczami tego nie dojrzymy. Dlatego mówi ewangelista, jako rzeczono: „Powiedzcie córce Syjońskiej”. A prorok mówi: „Wesel się bardzo córko Syjońska! Wykrzykuj córko Jeruzalemska! Oto, król twój przyjdzie tobie”. Jakoby chciał rzec: To tobie powiedziano, a Bóg chce to tobie oznajmić, żebyś go przyjęła i weń uwierzyła, a przez wiarę takową pociechy i radości dostąpiła w twoim zwątpieniu i w twojej trwodze, dla twojej niegodności i twoich grzechów. Cóż jej tedy jest powiedziane, i z czegóż się ma weselić? Z tego: „Oto król twój przyjdzie tobie”. Co za król? Święty i sprawiedliwy król, zbawiciel i pomocnik, który cię chce uleczyć i zbawić. Albowiem on chce swoją chwałę i sprawiedliwość tobie darować, abyś był od grzechów uwolniony, a życie swoje chce za ciebie dać, abyś przez jego śmierć od wiecznej śmierci był wybawiony. Przetoż się nie gorsz z jego ubogiej nędznej postaci, ale dziękuj mu za to i nim się ciesz. Bo cokolwiek on przez to przyjście swoje wykonał, to stało się dla ciebie i tobie. Bo on tobie tak od śmierci i grzechów chce pomóc a uczynić cię sprawiedliwym i zbawionym.

Taki to król jest ten nasz miły Pan Jezus Chrystus i takie jest jego królestwo i urząd. Nie zajmuje się on złotą koroną ani państwem, ani wielką świecką wystawnością. Ale kiedy umrzeć musimy a nie możemy dłużej żyć, tedy to jest jego urząd i dzieło, że nas od grzechów, śmierci i mocy szatana wybawi. A zwiastuje nam taką radosną nowinę w swoim słowie, abyśmy takiej pomocy i łaski pewni, przez wiarę pociechę mieli w naszych grzechach i w trwodze śmierci, tak żebyśmy mogli rzec: Oto żem zwyciężył przez mego miłego króla, Jezusa Chrystusa, sprawiedliwego i zbawiciela. Tenci dlatego tak ubogo i nędznie przyszedł i dlatego się dał na krzyżu przybić, aby mię usprawiedliwił i poświęcił. On to mój grzech i moją śmierć utopił, on daruje mi swoją sprawiedliwość i zwycięstwo nad śmiercią i piekłem, on daje mi do tego ducha swego świętego, przez którego w sercu mam zapewnienie i zatwierdzenie pomocy jego. Kto temu tak wierzy, jako słyszy, i jako mu to w ewangelii mu to bywa opowiadane, ten też to tak istotnie ma. Bo dlatego chrzest święty jest od Chrystusa ustanowiony, iż on przezeń ciebie w swoją sprawiedliwość chce przyoblec, aby się jego świętobliwość stała świętolbliwością, jego niewinność twoją niewinnością. Myśmy bowiem wszyscy nędzni grzesznicy, ale w chrzcie świętym, a potem przez całe życie (jeżeli się do niego nawrócimy), pociesza nas Chrystus, mówiąc do nas tak: Daj mi twój grzech, a weź sobie moją sprawiedliwość i świętobliwość, zewlecz twoją śmierć, a przyoblecz się w mój żywot. To tedy jest naprawdę Pana Chrystusa panowanie i królestwo. Bo wszystek jego urząd i sprawa ta jest, że nas na każdy dzień z grzechów naszych i śmierci wyciągnie, a w świętobliwość swoją i żywot nas przyobleka.

Takowego kazania słusznie byśmy mieli z wielką radością słuchać i przyjmować je, a przez nie się poprawiać i stawać się pobożnymi. Ale w czym pożal się Boże, prawie się to przeciwnie dzieje, i staje się świat, im dalej tym gorszy. A to wszystko zaiste jest samego diabła sprawą. Takoż jawną jest rzeczą, że większa jest teraz na świecie bezbożność, chciwość, niemiłosierdzie, rozpusta inna złość, niżeli było przedtem w papiestwie. Skąd że to? Nauka tego istotnie nie sprawuje, ale to, że na to kazanie nikt nie zważa, aby je sobie obrócił ku nawróceniu i polepszeniu, to jest, ku pociesze sumienia, i ku wdzięczności za łaskę, i miłosierdzie Boże w Chrystusie Jezusie. Lecz każdy więcej dba i troszczy się o pieniądze i majętności i o inne świeckie sprawy, niżeli o ten zbawienny skarb, który nam przynosi Pan nasz Jezus Chrystus. Bo myśmy prawie wszyscy takiego ducha, że gdy tylko nie czujemy strasznego ucisku grzechu i śmierci, wolelibyśmy z żydami takiego mieć króla i Chrystusa, który by nam tu na świecie bogactwa i wygodne życie zgotował, a nic nie dbamy o to, że on nas w ubóstwie, krzyżu i trwodze chce cieszyć. Oto świat nie dba, a gdy się mu tego (czego żąda) od Chrystusa i ewangelii nie dostanie, na wiatr też takową puszcza, a nic się ani o ewangelię ani o Chrystusa nie troszczy. A przetoż każe je też zaś nasz Pan Bóg, mówiąc: Izali się z tego nie chcesz weselić, ani mi za to nie chcesz dziękować, iż ja przez mękę i śmierć syna mego jednorodzonego grzech i śmierć od ciebie oddalam? Jeżeli tak to dobrze! Ponieważ to trak koniecznie chcesz mieć, wszak ja ci namnożę grzechu i śmierci do syta, gdzie cię przedtem tylko jeden diabeł opętał i po tobie jeździł, tedy teraz siedem gorszych diabłów po tobie jeździć będzie. Widzimy to dobrze po wsiach i po miastach i w każdym stanie od najwyższego aż do najniższego, jako haniebny nieporządny żywot wiodą w łakomstwie, we wszeteczeństwie, w pijaństwie i we wszelakiej innej niecnocie i złości. A przetoż każdego, kto chce chrześcijaninem być, jako od samego Boga, napominam, aby tego kazania z chęcią i z miłością słuchał, takowe ze wszelką wdzięcznością przyjmował, a Pana Boga naszego serdecznie prosił, by mu mocniej wiary dać i użyczyć raczył, aby tę naukę zachować mógł. Tedy też zapewne stanie się co dzień pokorniejszym, posłuszniejszym, łagodniejszym, skromniejszym i pobożniejszym. Bo ta nauka ma tę przyrodzoną w sobie własność, iż czyni ludzi bogobojnymi, skromnymi, posłusznymi i pobożnymi. Którzy jej atoli nie chcą przyjąć z miłością i z chęcią, ci się staną siedmiokroć gorszymi, niżeli przedtem byli, póki jeszcze ku tej nauce nie byli przyszli, jako tego przykłady wszędzie dosyć znajdujemy. Ale przyjdzie zaiste ta godzina a nie ominie nas, że Bóg taką niewdzięczność ukarze. W ten czas się okaże, co świat na tym zyskał. Gdy tedy żydzi proroka nie chcieli słuchać, nam to jest powiedziane, że nasz król przychodzi do nas cichy i ubogi, abyśmy się od żydów nauczyli rozumu, a z tego ubóstwa się nie gorszyli, ani też, jako żydzi, na świecką wystawność i bogactwa nie patrzyli, ale żebyśmy się owszem nauczyli, iż Pan Jezus Chrystus jest takim królem, który jest sprawiedliwy i zbawiciel, a pomaga nam od grzechów i wiecznej śmierci. Takie tedy kazanie, powiadam, przyjmujemy z radością, a Panu Bogu serdecznie za nie dziękujemy; inaczej bowiem samego diabła przyjąć będziemy musieli z narzekaniem, płaczem i zgrzytaniem zębów.

Do tego napomina nas także przykład apostołów i całego ludu, który z Chrystusem Panem do Jeruzalemu wchodzi. Bo Pan Chrystus królem będąc musi też mieć królestwo i lud, który by mu, jak przystoi, służył. Jaką tedy ma być ta służba, ta historia nam pięknie pokazuje. Widzimy tu bowiem ludzi, którzy Chrystusa królem być poznają, a nie wstydzą się obok osła postępować, na którym ten król jedzie. Między nimi pierwsi są apostołowie; oni poznali, że ten Pan jest prawdziwy Mesjasz, który grzeszników usprawiedliwia, a zbawicielem jest od śmierci. Przetoż „przywodzą do niego oślicę”, to jest, przywodzą do Chrystusa żydów, którzy dotąd pod zakonem żyli i jarzmo zakonu nosili. Przy oślicy wiodą też do Chrystusa młode oślę, pogan, którzy jeszcze nie byli pod jarzmem zakonu. Bo Chrystus jest zbawicielem wszystkich ludzi, i do niego wszyscy kaznodzieje i nauczyciele każdego wieść i przyprowadzić mają. Takie tedy jest jedno usługiwanie, jakie się królowi temu należy, żebyśmy go sprawiedliwym i zbawicielem być poznali, przyjęli, wychwalali i wysławiali, a wszystkich do niego przywodzili.

Drugie usługiwanie królowi temu należy, żebyśmy Chrystusowi Panu także śpiewali: „Hosanna”, żebyśmy też jego królestwu życzyli błogosławieństwa, jawnie go wyznawali, i wszystko czynili, co by się do rozszerzenia i pomnożenia jego królestwa przyczynić mogło. Bo to słowo „Hosanna” po polsku znaczy: „Pomóż Panie, Synowi Dawidowemu”. Jako w modlitwie Pańskiej prosimy: „Przyjdź królestwo Twoje”. Szatan bowiem i słudzy jego wszystko uczynią, aby to królestwo powstrzymać, i słowo Boże albo zniszczyć albo sfałszować. Przetoż trzeba się modlić i prosić, żeby Bóg tę szatańską wolę i radę złamał i powściągał.

Po trzecie trzeba także „słać szaty swoje Chrystusowi po drodze”, co dzieje się przez to, że wedle możności wspieramy posługowanie słowa i w tym celu pomagamy pieniędzmi i majątkiem naszym, aby wychować ludzi uczonych, bogobojnych, którzy by zborom umieli w nauce przewodniczyć. Tych zaś, co już są w służbie słowa Bożego tak należy utrzymywać, aby mogli oddawać się naukom i sprawom swego powołania, a nie musieli ich zaniedbywać. Gdzie tedy pieniędzy i majątku swego na to używamy, aby urzędy kościelne dobrze były obsadzone a ludzie mieli dobrych przewodników duchownych, tam ścielimy Chrystusowi po drodze szaty swe, aby tym świetniej swój wjazd mógł odprawić. Takim to sposobem trzeba służyć temu królowi a nie zważać na kapłanów najwyższych i na faryzeuszów, którym przeciwny jest wjazd tak ubogi, i bardzo się na to gniewają, że go się jako króla wysławia, przyjmuje i czci, czemu by bardzo radzi przeszkodzić chcieli. Ale Chrystus chce, by wszystkie przeszkody uprzątnięte były. Ponieważ bowiem jest królem, przeto chce też mieć swych dworzan i swoją służbę dworską. Błogosławieni są też, którzy mu służą: bo ten król także nam służyć chce. On nawet w tym tylko celu przychodzi, aby nam służył, wprawdzie nie pieniędzmi albo majątkami, ale sprawiedliwością przeciwko grzechowi a pomocą przeciwko śmierci i wiecznemu potępieniu.

Przeto też powinniśmy mieć ochotę i gotowość do służby jego, a nie dbać o krzyk i zły przykład papieża, i innych ludzi, którzy nie chcą iść przykładem apostołów i przywieść osła do Chrystusa Pana, aby go nań wsadzili; ale przeciwnie chcą go z niego zrzucić, aby sami przez swoje ludzkie nauki nad ludźmi panowali, a nie mogą tego ścierpieć, aby przez ewangelię odprawiał Chrystus adwent swój i mógł być widziany i słyszany. Fałszywi ci nauczyciele mają także swych uczniów, którzy im schlebiają i palmy i gałązki oliwne po drodze ścielą; ale na Chrystusa rzucają kamieniami. Bo prześladują ewangelię jego i tych co ją opowiadają. Ci natomiast także jak żydzi przekonają się, że sprawiedliwym królem i zbawicielem pogardzili, gdy pójdą na wieczne potępienie, którzy go zaś przyjęli i wyznali i ubóstwa swego na jego chwałę użyli, otrzymają od niego żywot i chwałę wiekuistą. Amen.