- 95 tez
- O wolności chrześcijańskiej
- Postylla Domowa
- Kazanie na pierwszą niedzielę adwentową
- Kazanie na drugą niedzielę adwentową
- Kazanie na trzecią niedzielę adwentową
- Kazanie na czwartą niedzielę adwentową
- Kazanie na pierwsze święto Narodzenia Pańskiego
- Kazanie na wtóre święto Narodzenia Pańskiego
- Kazanie na niedzielę po Narodzeniu Pańskim
- Kazanie na Nowy Rok
- Kazanie na dzień Trzech Króli
- Kazanie na 1 niedzielę po Trzech Królach.
- Kazanie na drugą niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na trzecią niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na czwartą niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na piątą niedzielę po Trzech Królach
- Kazanie na niedzielę Starozapustną
- Kazanie na niedzielę Mięsopustną
- Kazanie na pierwszą niedzielę w Post, czyli Invocavit
- Kazanie na drugą niedzielę w Post, czyli Reminiscere
- Kazanie na trzecią niedzielę w Post, czyli Oculi
- Kazanie na czwartą niedzielę w Post, czyli Laetare
- Kazanie na piątą niedzielę w Post, czyli Judica
- Kazanie na szóstą niedzielę w Post, czyli Palmarum
- Kazanie na Wielki Piątek
- Kazanie na Wielkanoc
- Kazanie na pierwszą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na drugą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na trzecią niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na czwartą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na piątą niedzielę po Wielkiejnocy
- Kazanie na Wniebowstąpienie Pańskie
- Kazanie na niedzielę po Wniebowstąpieniu
- Kazanie na Zielone Świątki
- Kazanie na Poniedziałek Świąteczny
- Kazanie na niedzielę św. Trójcy
- Kazanie na pierwszą niedzielę po św. Trójcy
- Kazanie na drugą niedzielę po św. Trójcy
- Kazanie na trzecią niedzielę po św. Trójcy
- Kazanie na czwartą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na piątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na szóstą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na siódmą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na ósmą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dziewiątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dziesiątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na jedenastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwunastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na trzynastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na czternastą niedzielę po Trójcy Św
- Kazanie na piętnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na szesnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na siedemnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na 18. Niedzielę po Trójcy Świętej
- Kazanie na dziewiętnastą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą pierwszą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą drugą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą trzecią niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na dwudziestą czwartą niedzielę adwentową
- Kazanie na dwudziestą piątą niedzielę po Trójcy Św.
- Kazanie na Dzień Oczyszczenia Marii Panny.
- Dr Marcina Lutra krótkie napominanie małżonków
- Kazanie pogrzebne
- O niewolnej woli - De Servo Arbitro
- WSTĘP
- PEWNOŚĆ WIARY
- JASNOŚĆ PISMA ŚWIĘTEGO
- DOGMAT O NIEWOLNEJ WOLI A CHRZEŚCIJAŃSKA POBOŻNOŚĆ
- WYZNANIE I JEGO POWSZECHNE OBOWIĄZYWANIE
- DOKTRYNA I ŻYClE
- TAJEMNICA KOŚCIOŁA
- O WOLI LUDZKIEJ
- OBJAWIENIE
- (BÓG UKRYTY) DEUS ABSCONDITUS
- IDEA ZAPŁATY
- BÓG A ZŁO (TEODYCEA)
- ANTROPOLOGIA BIBLIJNA
- WSPÓŁPRACOWNICY BOŻY
- ZAKOŃCZENIE
- Kazanie na Poniedziałek Wielkanocny
Kazanie na czwartą niedzielę po Trójcy Św.
Przetoż bądźcie miłosierni, jak i Ojciec wasz miłosierny jest. Nie sądźcie a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie a będzie wam dane;; miarę dobrą, natłoczoną i potrzęsioną i opływającą dadzą na łono wasze; albowiem tą miarą, którą mierzycie będzie wam też odmierzone. I powiedział im podobieństwo: „Izali może ślepy ślepego prowadzić” „azaż nie obydwa w dół wpadną”. Nie jest uczeń nad mistrza swego, lecz doskonały będzie każdy, będzieli jako mistrz jego. „A czemuż widzisz źdźbło w oku brata twego, a belki, która jest w oku twoim, nie baczysz”. Albo jakoż możesz rzec bratu twemu: „Dopuść, iż wyjmę źdźbło, które jest w oku twoim, a sam belki, która jest w oku twoim, nie widzisz”. Obłudniku, wyjmij pierwej belkę z oka twego, a tedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło w oku brata twego. Ewangelia Łukasza 6, 36 – 42.
W dzisiejszej ewangelii uczy Pan nasz miły, Jezus Chrystus, uczniów swoich i nas, jak się nawzajem między sobą sprawować i po chrześcijańsku żyć mamy. Kto bowiem uwierzył i przyjął imię chrześcijanina, kto przez Jezusa Chrystusa został wybawiony od grzechu i śmierci i wszelkiego upadku, ten powinien wieść żywot nowy, przestrzegając wszystkiego, czegokolwiek od nas żąda Pan. Żywot ten nowy wyraża Pan tym jednym wyrokiem powiadając: „Bądźcie miłosierni , jak i Ojciec wasz miłosierny jest”.
Miłosiernym zaś nazywamy człowieka, który naprzeciw bliźniego jest dobrego i uprzejmego serca, czuje litość nad nędzą jego i nieszczęściem czy to cielesnym czy duchowym, który sobie niepowodzenie bliźniego do serca bierze i nad tym gorliwie rozważa, jakoby mu dopomógł, nie dobrą chęcią lecz czynem, a to chętnie i z całego serca. Takie to serce powinniśmy mieć nawzajem jeden dla drugiego, aby miłosierdzie nasze nie było jak faryzeuszy, o których mówi Pan powyżej w tejże ewangelii. Oni także się nawzajem miłowali, przyjaźń i dobrodziejstwa sobie wyświadczali, jedni drugich wspierali, lecz to, aby im równą miarą odpłacono. Miłosierdzie takie, które dobrze czyni oczekując za to równego lub jeszcze większego odwzajemnienia się, zaiste jest obłudne. Takowego wystrzegać się musimy, owszem, jeśli chrześcijanami jesteśmy, „powinniśmy być miłosierni, jako Ojciec nasz w niebiesiech miłosierny jest”, nie tylko przecie przyjaciół naszych. Lecz dla każdego człowieka, nawet dla tych, co nas nienawidzą i prześladują, choćby nam się nawet słowa uprzejmego nie wydawali być godni. Bo są tacy złoczyńcy, od których może nie mało krzywdy doznaliśmy, tych wspierać trudno przychodzi. Tak już z natury człowiek skłonność do owego obłudnego miłosierdzia, które tylko przyjaciołom dobrze czynić jest gotowe a nieprzyjaciołom nie.
Tak być nie powinno, powiada Pan; owszem choćby wam bliźni wasi jak największą krzywdę byli wyrządzili, nie zapominajcie jednak co powiada Pan: „bądźcie miłosierni” a to nie mniej „jako Ojciec wasz miłosierny jest”, inaczej nie możecie być dziatkami jego i braćmi moimi, które krwią moją od grzechu i śmierci są odkupieni. Tu i ówdzie może ci ktoś krzywdę wyrządził, i obraził cię, ale cóż to jest w porównaniu grzechów twoich naprzeciwko Bogu! Kiedy miłosierdzie Boże tak jest wielkie, iż Bóg Syna swego daje ku wybawieniu nieprzyjaciół swoich od grzechu i śmierci, iż obdarza ciałem i duszą i wszelkimi potrzebami tam gdzie by wszelaka kara, grad, pioruny i ogień piekielny sprawiedliwie był na miejscu, tedy uczmy się i my według przykładu Pańskiego dobrze czynić tam, gdzie byśmy za doznaną krzywdę odpłacać się ,mogli. Pomyślmy sobie, żeśmy może gdzie indziej na to zasłużyli, cośmy przykrego od człowieka takiego doznali, a nie ociągajmy się przynieść mu w potrzebie pomoc, bez której się obejść nie może a którą my przynieść możemy. Tak czyni Ojciec nasz niebieski, który mówi: „Choćbyście wy najgorsi byli, ja zostanę dobry, słońce i deszcz zsyłać będę na dobre i złe aż do dnia sądnego” .Takie miłosierdzie naśladować mamy a nie gorszyć się, choćby nam jaką złość wyrządzano. Świat ten się mści i oddaje złem za złe, lecz chrześcijanin powinien mówić: Ty jesteś cierniem, i ukłułeś mnie, lecz ja dlatego nie stanę się cierniem dla ciebie, wszem wesprę cię w potrzebie i będę prosił Boga, aby ci odpuścił i przemienił ciernie w winna macicę. To znaczy być „miłosiernym, jak Ojciec nasz w niebiesiech miłosiernym jest”.
Z tego jednak nie wynika, jakoby karania w ogóle być nie powinno. Chrystus Pan przemawia bowiem do uczniów swoich, a tym żadna święta moc powierzona nie była. Przeto też dzieci w domu, wieśniacy we wsi, mieszczanie po miastach, książęta w państwie nie mają prawa karać się wzajemnie, bo w domu panują rodzice, po wsiach i po miastach przełożeni, w cesarstwie cesarz. Dzieci zaś w domu chłopi we wsi, mieszczanie w mieście, książęta w państwie są sobie równi i między sobą powinni się zachowywać tak, jak im tu Pan Bóg nakazuje i wykonywać miłosierdzie. Inaczej zaś stoją przeciwko sobie przełożeni i poddani, tym jako zwierzchności postanowionej ku karaniu źle czyniących nie godzi się przestrzegać miłosierdzia, lecz powinni karać gdzie potrzeba. Rodzice niech użyją rózgi, gdzie trzeba, gospodarze niech czeladź karzą i nic nie przepuszczają. Tego żąda od nich Bóg, a jeśli tego nie czynią, za to odpowiadać będą. Rozkaz Chrystusowy odnosi się tylko do równych między sobą. Ci powinni przeciw sobie mówić: Ty wyrządziłeś mi krzywdę, niech ci to Bóg odpuści, ja się za to ,mścić nie będę. To znaczy być miłosiernym. Gdyby jednak pokrzywdzenia takie miały nie ustawać, tedy donieś o tym przełożonemu swemu, ojcu, lub ktokolwiek nad tobą postawiony jest; do urzędu ich to należy karać według sprawiedliwości, ty zaś nie mścij się sam i nie potępiaj. Albowiem i to jest miłosierdzie gdy człowiek sam się nie mści i nie karze, ale szuka pomocy u przełożonej zwierzchności, i gdy przełożeni karzą za złe czyny i gromią swawolę.
Tak postąpił sobie według 1 Mojż. 37, Józef syn Jakuba, widząc złe uczynki braci swoich; sam nie karał ich, lecz donosił ojcu swemu, co uczynił jeden i drugi, aby im czyny takie na przyszłość wzbronione zostały. Był to czyn dobry i miłosierny, ale Józefowi zjednał gniew i nienawiść braci jego, którzy dobrej myśli i miłosierdzia Józefowego uznać nie umieli.. Nie pomyśleli, że doniesieniem tym dusza ich została wyrwana z ręki szatana, a ciało z ręki kata. Tak też zawsze między nami być powinno: niech nikt się nie mści na drugim, lecz niechaj łagodnie o uczynku złym doniesie przełożonym, rodzicom lub gospodarzom, a pomoże przez to bratu swemu na ciele i na duszy a zwłaszcza aby nie był więcej takim leniwym i niedbałym, ale się poprawił. Tak ci kto przykrość jaką wyrządzi, nie wpadaj od razu z pięściami, lecz bądź miłosiernym mówiąc” Żal mi cię, lepiej byłoby, gdybyś tego nie uczynił. Słowo takie jest modlitwą za bliźniego twego. Potem, jeśli to nie skutkuje, idź, i donieś przełożonym, którzy są ustanowieni od Boga, książęta i panowie, urzędnicy i rodzice, duchowni i nauczyciele, aby karali nieprawość. Inni, co tego urzędu nie mają, niech się w rzeczy takie nie mieszają, lecz zachowują się miłosiernie, doradzają i pomagają, czym mogą. Może cię za to będą przeklinać i zdrajcą nazywać, jak to bywa między dziećmi i czeladzią, lecz to nic nie szkodzi. Zostań ty sobie drzewem figowym i winną macicą a nie daj się przemienić w ciernie. Choćby człowiek uszedł ojcu i matce bezkarnie, zaiste nie ujdzie katu. Musisz albo pokutować i naprawić się, albo przyjąć zasłużoną karę. Bogu nie ujdziesz bezkarnie, jak się nie poprawisz. Niejeden ucieknie w świat daleki i ujdzie na czas niejaki kary, lecz nieraz cudownym sposobem dosięgnie go ręka sprawiedliwości i odda mu już tu na ziemi, na co zasłużył. Choćbyś uszedł rodzicom, nie uciekniesz katu, czego rózga rodziców nie dopełniła, tego dopełni powróz i miecz katowski. Gdyż nie dbasz o karę żywota, spotka cię kara śmierci jako zasłużona zapłata za uczynki twoje.
Tego chce Pan Jezus, abyśmy poczciwie żyli i sobie nawzajem dopomagali, nie pozornie na oko, lecz z całego serca. Przeto rozkazuje: Bądźcie miłosierni, nie jako poganie, którzy tym miłosierdzie okazują, od których się nawzajem spodziewają pomocy, jako mówią że „ręka rękę myje”, lecz jak Ojciec niebieski, który obficie daje, czego potrzebujemy, wszystkim ludziom, nie tylko dobrym, lecz i złym. Tego łaska nie ustaje, choć daleko więcej ludzi jest złych i niewdzięcznych; co większa, ci właśnie otrzymują najlepszą część. Tylko Ojca w niebiesiech, mówi Pan Jezus, naśladujcie. Dobrze czyńcie nie tylko przyjaciołom, boć i poganie umieją, lecz także nieprzyjaciołom, jak Ojciec niebieski każe świecić słońcu swemu i na morderców, cudzołożników, złodziei i innych złych ludzi, którzy na to nigdy nie zasługują. Lecz Bóg nie odmawia im łaski swej dla złości ich. Tak też i wy czyńcie. Przyjaciołom służyć to nie osobliwa rzecz, to czynią i poganie, póki się nawzajem spodziewają pomocy, lecz jeśli ich ta nadzieja zawiedzie, ustaje i dobroczynność, bo nie pochodziła ze źródła miłości chrześcijańskiej, ale była jak woda na piasku. Wy chrześcijanie musicie stanąć wyżej, powinniście z ochotą pomagać i nieprzyjaciołom, którzy się wam odpłacają szczerą niewdzięcznością i pomyśleć sobie, że Bóg ma dosyć diabłów, wody, ognia, moru, głodu na świecie, aby ich nimi karać. Widząc zaś, iż kara Boża przyjdzie na wszelką niewdzięczność nie przestawajmy z serca uprzejmego doradzać i pomagać tam, gdzie tego potrzeba. Tego serca i miłość chrześcijańskiej poganie znają, ich miłość ostyga, gdzie nie poznają wdzięczności. Chrześcijanie zasię powinni posiadać ono źródło nie wyczerpane, chociażby dobroczynność ich miała się rozpłynąć bez śladu jako woda na dłoni. Jako się to miłosierdzie objawiać powinno, o tym podaje Pan niektóre nauki, mówiąc: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni, nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone”.
„nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”, to znaczy, jeśli nie przestaniecie sądzić, osądzi was Bóg. Lecz światu nie łatwą rzeczą jest tego przestrzegać. Jak nam kto choćby najmniejszą krzywdę wyrządzi, już go sądzimy. Inaczej powinni czynić chrześcijanie. Jeśli bliźni, któremuś dobrze uczynił, tego nie uzna, lub złem ci odpłaci, ostrzeż go i powiedz mu że tym grzeszy przed Panem Bogiem, lecz strzeż się, abyś dla tego nie został nieprzyjacielem jego lub sądził go. Porucz to Panu Bogu, on najlepiej postąpi, i pomyśl sobie, gdyby Bóg ze mną był postąpił w popędliwości swojej tak, jak na to zasłużyłem, już bym zaiste przed dziesięciu lub dwudziestu laty, żyjąc w bezbożności, był słusznie musiał zginąć.
Tak samo nie potępiajmy, bo to nie do nas należy. Karać, nauczać, napominać, lub nawet donieść tym, którzy do sądzenia powołani są, to wszystko nie jest wzbronione, lecz sądzić lub potępiać, to tobie nie przystoi; tobie przystoi być miłosiernym i odpuszczać bliźniemu. A choćby bliźni twój nie przestał cię krzywdzić niech serce twoje jednak nie przestaje być dlań miłosierne, niech nie szuka zemsty, lecz gdzie może wspiera i pomaga mu ku dobremu. Jest to wprawdzie bardzo trudna rzecz, lecz od chrześcijanina wymaga Pan dużo. Chrześcijanin musi sobie wziąć za wzór Ojca w niebiesiech. A jeśli bliźni odda tobie za dobre złem, tedy wiedz, iż Bogu za to nie ucieknie; jemu porucz zemstę, jak nam nakazał. Jest powieść o złym synu, który ojca swego porwawszy za włosy wlókł aż do drzwi. U progu zawołał ojciec; Przestań, przestań, synu, aż dotąd i ja wlokłem mego ojca, co ja jemu uczyniłem, tyś mnie teraz oddał. Taki jest sąd Boży; nie braknie mu sposobu ukarać wszystko złe a osobliwie niewdzięczność. Jemu porucz krzywdę swą a sam bądź miłosiernym. Kary Bożej nie ujdzie, kto na nią zasłużył, jako dalej mówi Pan” „Dajcie, a będzie wam dane. Miarę dobrą, potrzęsioną i opływającą przyniosą na łono twoje. Albowiem jaką miarą mierzycie, taką wam zaiste będzie odmierzone”.
Krótko i pięknie wyraża Pan to wezwanie swoje, abyśmy dobrymi chrześcijanami byli i poczciwie się sprawowali. Jako nam bowiem rozkazał, abyśmy się naprzeciw winowajcom naszym zachowali, jak Bóg zachowuje się naprzeciw nam, to jest abyśmy ich nie sądzili, nie potępiali, owszem sądowi Bożemu poruczyli, łaskawymi byli i za nimi się modlili, tak znowu dalej nakazuje nam, abyśmy winowajców naszych we wszystkich potrzebach wspierali, radą i czynem im dopomagali, i tego się spodziewali, że czego my dopełnić nie możemy, to Bóg istotnie dopełnić raczy. Niech serce zawsze opływa w miłość, a niech nie ostyga, choćby je kłuły ciernie; niech nie dzieje się tak, jako między poganami. Ci zawżdy muszą sądzić i potępiać, a kto by im nieco złego wyrządził, temu nie odpuszczą. Gdzie nie widzą nagrody, tam nic dobrego nie uczynią. Dlatego ciązy na nich sąd Boży, że nie odpuści im lecz osądzi i potępi ich Bóg. Tego się strzeżmy, abyśmy nie doznali prawdy słowa Chrystusowego: Jaką miarą mierzycie, taką będzie wam zaiste odmierzone”. Bóg ci zaiste hojną wiarą namierzył nam, bo gdyby według zasługi naszej był postąpił, nic innego gniew jego, nie pokuj i wszelkie nieszczęście by nas spotkać musiało. Sprawiedliwym odmierzeniem byłaby dla nas śmierć piekło. Ale cóż czyni Bóg? Oto odwraca od nas wszystko, na cośmy zasłużyli, gniew i niełaskę, sąd, śmierć i piekło, a daje nam niebo i łaskę, uwalnia od potępienia, zakonu i złego sumienia naszego. To ci zaiste miłościwa jest miara. Lecz jeśli ty potem bliźnim swym inną miarą mierzyć będziesz, bądź pewnym, że tą samą odmierzy ci Bóg. Przedtem mierzył ci obficie łaskę swoją, lecz teraz odmierzy ci równie tak, jakoś ty mierzył niewdzięcznością twoją.
Cudowne to jest kazanie i wynika z niego, że Bóg gorliwiej baczy na to, co człowiek czyni bliźniemu swemu, niźli na to, co czyni samemu Panu Bogu, albowiem we własnej sprawie odpuszcza Pan wszystkie grzechy nasze i nie mści się za to, cośmy przeciwko niemu uczynili, ale jeśli bliźniemu krzywdę wyrządzamy, tedyć zaiste nie będzie nam odpuszczone. Bóg ujmie się za bliźnim naszym i cofnie wszystkie dobrodziejstwa wyrządzone nam, jeśli my bliźnim naszym nie czynimy dobrze. Kto Bogu wiernie służyć pragnie, niech uczyni bliźniemu, jako jemu samemu uczynił Bóg, niech nie sądzi, nie potępia go, owszem niech chętnie przebacza i daje, niech w uprzejmości serca dopomaga mu, gdzie tylko może. Inaczej bowiem powiedzie się nam jako onemu słudze złemu według Ew. Mat. r. 18. Dostąpił tak wielkiej łaski, iż go wypuścił pan jego i darował mu wszystek dług jego, lecz ponieważ bliźniemu swemu sto groszy darować, ani cierpliwości z nim mieć nie chciał, ażby zapłacił, tedy znowu całe one dziesięć tysięcy talentów policzono mu, i oddano mu, i oddano go katom, ażby wszystko zapłacił.
Tać jest nauka Chrystusowa o żywocie chrześcijańskim, jako ją Pan wykłada, biorąc dla nas za wzór Ojca w niebiesiech. Dalej służy mu do tego jeszcze podobieństwo „o źdźble w oku i o belce”, jakby chciał rzec: Choćby ci bliźni twój jak wielką krzywdę był wyrządził, lub obraził cię, przecież to tylko jakby źdźbło w oku, a w porównaniu do tego jest przewinienie twoje przeciwko Bogu jakby belka; nie godzi się tedy sądzić i potępiać bliźniego. W sprawach świeckich jest taki porządek, że nauczyciel powinien więcej umieć, niźli uczeń jego, bo czegóż inaczej ma się tenże nauczyć od nauczyciela? Cóż to tedy za nauczyciel z ciebie, który innych nauczasz i sądzisz, a sam jesteś nagany godzien i nie umiesz więcej, niż ci, których podejmujesz się nauczać? A jeśli to już przed ludźmi nie uchodzi, jakżeby to miało ujść w królestwie moim i przed Bogiem, przed którym wszyscy razem na karę zasługujecie, mówi Pan? Ucz się tedy w życiu twoim sprawować się według podobieństwa tego. Usłyszawszy lub ujrzawszy cokolwiek czego widzieć, słyszeć lub znosić nie chcesz, mów do siebie tak: Cicho, grzech ten w porównaniu do grzechów moich mały jest, Bóg daleko więcej złego widzi we mnie, niźli ja u innych dopatrzeć się mogę, przeto chętnie przemilczę i odpuszczę im, niechby tylko Bóg także mnie odpuścił i przemilczał. Lecz tak się nie dzieje; na świecie zawsze brat brata potępia dla źdźbła, chociaż sam w oku własnym wielką mam belkę. Za każdy twój zarzut przeciwko bliźniemu ma Bóg takowych tysiąc przeciwko tobie, ponieważ przez całe życie nie przestrzegałeś woli jego, owszem grzeszyłeś przeciwko niej. Ale tego ty nie baczysz, bliźniego zaś połknął byś nieraz dla jednego słóweczka. Tak czynić nie przystoi się na chrześcijanina; owszem zanim tenże jeszcze spojrzy na źdźbło w oku bliźniego swego, powinien najpierw stanąć przed zwierciadłem i obejrzeć samego siebie, a ujrzawszy tam belkę, z której by koryto zrobić można, rzec do siebie: Zaprawdę, brat mój obraził mnie raz lub dwa w roku, ale ja aż do starości mojej nie przestrzegałem woli Boga mego, lecz co godzina, co chwila ją gwałciłem, jakże miałbym potępiać go? Grzechy moje to same wielkie kilkosążniste belki dębowe, a przeciw tych miałoby to źdźbło, ten proszek w oku brata mego stać się mi zgorszeniem? Nie, to być nie śmie; najpierw chcę się pozbyć belek moich, a te zadają mi tyle pracy, iż przy niej o źdźble zapomnę. O jakimiż to obłudnikami jesteśmy; sami bez ustanku grzeszymy, lecz o to nie dbamy, ale z najmniejszego słowa brata naszego belkę zrobić, do tego jesteśmy zawsze gotowi!
Tak tedy zwraca Pan uwagę naszą na Ojca w niebiesiech, który nie chce patrzeć na belki nasze, byleśmy my także źdźbła cierpliwie znosili, nie sądzili i nie potępiali. Jeśli ta obietnica nie pobudzi człowieka do miłosierdzia, że gdy odpuści bratu i nie potępi go, także jemu odpuści Bóg, wyrwie go z grzechu i piekła i okaże łaskę i zmiłowanie swoje, cóż go jeszcze więcej pobudzić może? A znowu cóż może być w stanie wzruszyć, pocieszyć lub przestraszyć człowieka, jeśli go od sądzenia i potępienia bliźniego nie odstraszy ta okoliczność, że gdy wyszuka źdźbło w oku brata swego, Bóg w oku jego dopatrzy się belki wielkiej? Zaiste niezbożnymi jesteśmy, że na słóweczko bliźniego zważamy, gdy tymczasem Bóg nam wszystkie grzechy chce odpuścić, że ani na chwilę potępienia zaniechać nie możemy, gdy tymczasem Bóg nam wieczne potępienie darować pragnie. Stąd też jeno na gniew Boży zasługujemy. Uczmy się tedy po chrześcijańsku żyć, aby wszyscy, przyjaciele i nieprzyjaciele, widzieli, że prawymi uczniami Chrystusowymi jesteśmy, że w sercu naszym jest nieprzebrane źródło miłości, które nie wyschnie nigdy.
Do tego niech nam wszystkim łaskawie dopomoże miły Ojciec nasz niebieski przez Ducha Świętego dla Jezusa Chrystusa. Amen.