Kazanie na dwudziestą piątą niedzielę po Trójcy Św.

Przetoż gdy ujrzycie obrzydliwość spustoszenia, opowiedziana przez Daniela proroka, stojącą na miejscu świętym, (kto czyta, niechaj uważa). Tedy ci, co będą w ziemi Judzkiej, niech uciekają na góry; a kto na dachu, niechaj nie stępuje, a co wziął z domu swego; a kto na roli, niech się nazad nie wraca, aby wziął szaty swe. A biada brzemiennym i piersiami karmiącym w one dni! Przetoż módlcie się, aby nie było uciekanie wasze w zimie, albo w sabat. Albowiem naonczas będzie wielki ucisk, jaki nie był od początku świata aż dotąd, ani potem będzie. A gdyby nie były skrócone one dni, nie byłoby zbawione żadne ciało; ale dla wybranych będą skrócone one dni. Tedy jeśliby wam kto rzekł: Oto tu jest Chrystus, albo tam, nie wierzcie. Albowiem powstaną fałszywi Chrystusowie, i fałszywi prorocy, i czynić będą znamiona wielkie, i cuda, tak, iżby zwiedli (by można) i wybrane. Otom wam powiedziałem. Jeśli by wam tedy rzekli: Oto na puszczy jest, nie wychodźcie; oto w komorach, nie wierzcie. Albowiem jako błyskawica wychodzi od wschodu słońca i ukazuje się aż na zachód, tak będzie i przyjście Syna człowieczego. Bo gdziekolwiek będzie ścierw, tam się zgromadzą i orłowie. Ew. Mat. 24, 15-28

W dzisiejszej ewangelii są osobliwie dwie rzeczy. Pierwszą jest przestroga dla pobożnych chrześcijan, co mieli dożyć zburzenia Jeruzalemu, aby wiedząc o tym naprzód, zawczasu z stamtąd uciec i schronić się mogli. Drugą jest przestroga stosująca się szczególniej do naszych czasów, w któreśmy popadli; ponieważ takie obrzydliwe i straszne błędy nastaną, iż trzeba się nam przeciwko nim uzbroić, a trzymać się prawej nauki i strzedz się fałszywych proroków. Obie przestrogi są nam potrzebne i pożyteczne; wiec rozważajmy je z pilnością.

Aczkolwiek pierwsza odnosi się tylko do czasów zburzenia Jeruzalemu, i już od tego czasu przeszło piętnaście set lat jednakowoż brać stąd możemy pożyteczną i pocieszającą naukę, abyśmy słowo Boże miłowali i wielce je sobie ważyli, żyjąc według niego, ponieważ Pan Bóg z wielkim gniewem wzgardzenie słowa na własnym ludzie swoim ukarał. Jakoście bowiem, najmilsi, w dziesiątą niedzielę po św. Trójcy słyszeli, byłać to nadzwyczajna, nader okropna rzecz. Rzymianie właśnie w ten czas przyszli przed miasto, gdy żydowie ze wszystkich krajów gromadnie przybyli do Jeruzalemu na święto wielkanocne, tak iż, jak Jezus pisze, było tam ludzi około trzydzieści kroć sto tysięcy.

Takie mnóstwo w ciasnym miejscu nie może zostać długo przy zdrowiu; więc zbiegły się tam trzy okropne okoliczności, wojsko nieprzyjacielskie około miasta, w mieście zarazy, tudzież okrutnie wielka drożyzna, tak iż niektóre matki swoje dzieci zabijały a ugotowane jadły jak inne mięso. Nad to wszystko w mieście była sroga niezgoda pomiędzy żydami. Jezus podaje, że podczas oblężenia i zdobycia miasta dziesięć kroć tysięcy ludzi zginęło i umarło, a dziewięćdziesiąt siedem tysięcy zostało wziętych w niewolę. Jeńczy żydowscy byli tak niskiej ceny, że ich trzydziestu za czwartą część złotego sprzedawano. Nie próżne to więc słowo, że Pan o tym oblężeniu i zburzeniu powiada, „iż od początku świata nie było tak wielkiego ucisku, ani potem będzie.”

Taką żałosną nędzę trzeba pospolitemu człowiekowi co roku przedstawiać, abyśmy ją wszyscy razem dobrze uważali i tym pilniej na to baczyli, czym jest grzech, gdy taką okropną sprowadza nędzę, abyśmy się go nauczyli wystrzegać. Bo łatwy to rachunek, kiedy Bóg swemu własnemu ludowi nie przepuścił, iż upadł do grzechu, toć zaiste i nam nie przepuści, jeżeli nie będziemy się powściągać od takiego grzechu. Jestci to prawda, że nieposłuszeństwo, mężobójstwo, cudzołóstwo, łakomstwo, kradzież i inne tym podobne grzechy także powodują Boga do karania, jeśli nie chcą ludzie od nich odstąpić. Ale jeszcze to łaskawe kary w porównaniu z tamtą. Pan Bóg nie odbiera wszystkiego, ale jeszcze zostawia cokolwiek. A jak z historii widzimy, zwykle więcej zostawia, niż odbiera. Tu zaś odebrał wszystko do szczętu. Musi tedy grzech ten być niezmierny, większy od owych wymienionych, ponieważ kara jest tak ogromna i okropna. Jakże się grzech ten nazywa? Chrystus nazywa go u Łuk. 19: „Przyjdzie to na cię (powiada o Jeruzalemie) dlatego, żeś nie poznało czasu nawiedzenia twego.” A tak, kiedy Bóg posyła słowo swoje, a świat go przyjąć nie chce, ale owszem prześladuje je i swawolnie grzechy broi, to jest grzech jeruzalemski. Potem musi zburzenie i spustoszenie nastąpić. Jak wiernie Bóg z nimi się obchodził, widzimy. On śle im swego proroka Jana, na ostatek nawet swego Syna jednorodzonego i apostołów. Ci wszyscy tym się osobliwie zajmują, by ludziom wskazali prawą drogę do żywota wiecznego, i żeby się nauczyli doczesne życie tak prowadzić, aby w nim mieli dobre sumienie, łaskę Bożą i błogosławieństwo.

Ale cóż robi Jeruzalem i oraz wszystek świat? Nie chce nic wiedzieć ani słyszeć o takim Chrystusowym zbawieniu i nauczaniu. Porywa się na Syna Bożego i zabija go, również apostołów, a mniema, że i bez Chrystusa i nauki jego będzie zbawionym. Żeby się Bóg miał na to śmiać a nie rozgniewać się srodze, to niepodobna. Pomyślże sobie tylko, gdybyś miał kilka tysięcy złotych, a ujrzawszy biednego żebraka i chcąc mu pomóc, posłałbyś syna swego do niego i kazałbyś mu powiedzieć, aby przyszedł do ciebie, iż chcesz go z wszelkiej nędzy wybawić a zrobić go bogaczem; on zaś byłby nikczemnym łotrem i pałką by zabił syna twego, który mu taką dobrą nowinę przyniósł: cóż sądzisz, jakby się ci to podobało, i jakiego byłbyś potem dla niego serca? Toć właśnie jest grzech Żydów, którym na taki wielki gniew i na straszną karę zasłużyli. Uczysz się go wystrzegać. Wszak Pan Bóg, który ma względem nas ojcowskie zamiary, posyłając nam słowo swoje, cierpieć tego nie może gdybyśmy nim gardzili albo je prześladowali. Poszło też tak królestwu izraelskiemu, jak powiada Ozeasz 8,3: „Izrael opuścił dobro; przetoż go nieprzyjaciel gonić będzie”. Kto bowiem łaski Bożej i słowa jego przyjąć nie chce, musi zostawać w niełasce i błędzie. Nie może to trwać długo; musi przyjść upadek i zguba. Jako właśnie z tej przyczyny monarchie i królestwa zawsze a zawsze upadały i jeszcze upadają.

Strzeżmy się tedy jak najpilniej wzgardzenia słowa Bożego. Żydzi zabili Chrystusa i apostołów dla ewangelii. Papiści w teraźniejszym czasie również zabijają biednych chrześcijan, chcąc gwałtem przytłumić słowo. Jeszczeć my z naszej strony, chwała Bogu, nie dopuszczamy się tego; wszak nie chcielibyśmy samowolnie pozbawić się słowa; ale pod innym względem widać, że chociaż słowa nie prześladujemy, to przecie nim gardzimy. Albowiem Bóg nie ma w tym upodobania, choć idziesz na kazanie, a jednak go tak słuchasz, iż ci jednym uchem wchodzi a drugim wychodzi i nie polepszasz się bynajmniej. Dlatego właśnie każe Bóg opowiadać słowo swoje, abyś wiarą w Chrystusa serce swoje przeciw grzechowi i śmierci pokrzepił i prowadził życie pobożne i niegorszące. Ponieważ tedy swawolnie postępujesz, dozwalając z każdym dniem pomnażać się skąpstwu, sprośności, gniewowi, zawiści, pysze i innym grzechom, jakobyś przez to Panu Bogu przysługę czynił, albo on ci tego nie był zakazał, tegoć przecie Bóg nie uzna za nic inszego, tylko za wielką pogardę, i w swoim czasie ukarze ją daleko srożej, niż myślisz.

Przetoż takiego obrazu gniewu nigdybyśmy nie mieli z oczu i z serca spuszczać, abyśmy się nauczyli szczerze i należycie słowa Bożego słuchać i stąd się polepszać; na toć bywa opowiadane. Którzy się zaś nie polepszają, ale gardzą słowem albo je prześladują: niechże się tu naucza, jakie nieszczęście na nich przyjdzie. Albowiem dla takiego grzechu widzimy przed sobą zburzone nie tylko królestwa izraelskie i judzkie a potem święte miasto Jeruzalem; ale stoi przed oczami naszymi cała Azja, Syria, Egipt, Grecja, Macedonia i inne kraje, w których słowo Boże niegdyś obficie przebywało, a teraz się w nich Turek usadowił i wszystko spustoszył, tak iż ludzie nie tylko cielesne szczęście i dobra, lecz i duszę utracili; ponieważ tam słowo Boże prawie wszędzie wyginęło, i nie masz już w tych miejscach ani chrztu świętego, ani sakramentu ołtarza. Na taką nędzę przez to zasłużyli, iż się wiernie nie trzymali ewangelii, a opuściwszy prawą naukę wzgardzili nią. O strzeżmy się tego! I byłbyć już czas, abyśmy się nawrócili i polepszyli. Bo jak się raz zacznie gniew Boży, nie da się on znowu wygasić; jako tu widzimy na Żydach.

Lecz nie tylko taki srogi gniew miałby nas od tego grzechu odstraszyć, ale i uprzejma przestroga miałaby nas pobudzić, abyśmy się gorliwie trzymali słowa Bożego i pilnie go słuchali i polepszali się mocą jego. Tu bowiem stoi oboje. Żydzi gardzący słowem, zostali jak najokropniej ukarani. Ci zaś, co Chrystusa przyjęli i uwierzyli w niego, mieli tę korzyść przez Chrystusa Pana i swoją wiarę, iż byli tak wiernie przestrzeżeni o takiej nędzy i uszli jej. A co większa, Daniel dawniej niż przed pięciuset laty musiał dla takich chrześcijan wskazać znaki i wróżby, aby tylko zawczasu upomniani i zachowani byli. Dotąd nierównie się działo. Zaślepieni i zatwardziali Żydzi dopuszczali się wszelkiej swawoli przeciw słowu, a prócz tego byli panami, siedzącymi w rządzie. Biedni zaś chrześcijanie wszędzie musieli cierpieć i nigdzie nie było ich zdrowie i życie bezpieczne. Lecz było tak tylko na chwilę. Bo skoro gniew Boży nastał, pobożni zostali wybawieni i zachowani, bezbożni zaś cierpieć musieli. Ponieważ zgraja bezbożników nie chciała Chrystusa uznać za nauczyciela, od Mojżesza w 5 Mojż. 18 obiecanego, który im miał zwiastować i wskazać drogę do wiecznego żywota i zbawienia, to też musieli mu nie wierzyć, kiedy kazał o przyszłym gniewie. Ale chrześcijanie wierzący oddali Chrystusowi swe dusze i zbawienie. Dlatego i cieleśnie byli zachowani od gniewu. Skoro bowiem wszelakie swawole coraz bardziej się szerzyły a rzymscy cesarze swoje bałwany i sztandary postawili w kościele na miejscu, gdzie była ubłagalnia i najświętsza świątnica żydowska, pobożni chrześcijanie zaraz poznać mogli, że już czas, aby uciekali i schronili się do inszych krajów. Tak to Chrystus chce nagradzać swoim, którzy słowo jego z wiarą przyjmują i stają się pobożniejszymi.

Miałoćby nas to, powiadam, pobudzać, abyśmy tym pilniej trzymali się słowa i słuchali go z większą gorliwością. Przyszliśmy niestety do niebezpiecznych czasów dla naszych grzechów i złości naszej. Turka mamy na karku i jest nam wrogiem, którego się nie pozbędziemy, jeżeli się nie będziemy lepiej, niż dotąd, sprawować. Nie mamy tedy rękojmi na piśmie i pod pieczęcią, żeby, jak się to Węgrom stało, i nasze żony i dzieci wraz z nami nie miały być wzięte w niewolę do Turcji. I nawet u nas w Niemczech strasznie się wzmagają pomór, drożyzna i niezgoda. Taki bicz ukręcili bezbożni wzgardziciele i prześladowcy słowa sami na siebie, i uczują go. Ci zaś, co słowo Boże miłują i wielce sobie ważą, z szczerą chęcią go słuchają i polepszają się, z grzechem i starym Adamem rozbrat czynią, złego przykładu skażonego świata nie naśladują, owszem się powściągają i myślą sobie: Tyś chrześcijaninem i słyszysz, jako Bóg ma w nienawiści łakomstwo i wszelką niesprawiedliwość, chciałbyś dla jednego złotego opuścić słowo i nie być posłusznym Panu Bogu? nie miałbyś prędzej i raczej dziesięć złoty przez wzgląd na Boga dobrowolnie puścić, niż jednym nieprawie nabytym złotym obciążyć duszę swoją i Boga nagniewać itd.?, tacy ludzie, mówię, co się słowem Bożym szczerze zajmują, swe serce i ufność swoją przez Chrystusa pokładają w dobrotliwości Bożej i strzegą się grzechu, ci będą mieli pożytek z takiej pobożności; wszystkim zaś innym dla ich grzechów źle się powodzić musi. Więc widzimy, że Daniel i jego towarzysze, będąc pobożnymi między poganami i nie dopuszczając się swawolnie grzechów, chociaż też byli w niewoli, przecież mieli ją daleko znośniejszą, niż drudzy niezbożni Żydzi. A co większa, Bóg ich wywyższył miedzy ich nieprzyjaciółmi, i byli wielkimi panami i wiele dobrego wykonali między poganami. Pamiętaj tedy, że Bóg i nad tobą pieczę mieć będzie, jeżeli będziesz pobożnym i bogobojnym; korzyścią ci to będzie i utrzymasz się, chociażbyś nawet sam miał być głęboko w Turcji. Tego mielibyśmy się nauczyć i chętnie być pobożnymi i słuchać słowa Bożego.

Chrystus jednak dodaje tu słówko; nie spuśćmyż go też z uwagi. „Módlcie się”, powiada, „aby nie było uciekanie wasze w zimie albo w sabat”; albowiem w zimie bardzo źle wędrować w śniegu i niepogodzie. Mieli też Żydzi szczególny rozkaz, że w sabat nie śmieli chodzić, jak daleko by chcieli, jak widzimy, że droga sabatowa krótką była drogą, zaledwie ćwierć mili. Dzieje Ap. 1.O to proście, mówi Chrystus. Chce nam tedy powiedzieć i nas nauczyć, abyśmy nie tylko chętnie i pilnie słowa Bożego słuchali, ale się też modlili, gdyż taka modlitwa Boga spowoduje i pobudzi, aby nas opatrzył i dał nam szczęście i powodzenie w przedsięwzięciu naszym. Przeto w tylu niebezpieczeństwach i biedach, w jakich się osobliwie w tych niebezpiecznych czasach znajdujemy, nie mielibyśmy żadnego dnia puszczać, ale Pana Boga prosić o opiekę i obronę, aby raczył być przy nas i strzec i zachować nas od wszelkiej dolegliwości. Jako Chrystus w pacierzu wspomina chleb nasz powszedni. Wszak pokarm i napój nie wystarczają do utrzymania ciała i życia, mieć też musimy pokój, dobre i zdrowe powietrze i tym podobne rzeczy. Prośba ta zawiera więc wszelaką cielesną nędzę, żeby nas Bóg od Turka bronić, od moru zachować, dobre lata i zdrowe owoce nam dawać raczył. Ponieważ Chrystus każe nam o to prosić, wątpić nie mamy, prosząc o to w szczerości serca, że Bóg nas łaskawie wysłucha i da nam, czego potrzebujemy dla ciała i duszy. To pierwsza rzecz, żeśmy powinni słowa Bożego chętnie słuchać, według niego się polepszać, a nie gardzić nim, ani go prześladować; ponieważ wzgardzicieli i prześladowców Pan Bóg tak ostro karze. Przeciwnie zaś tych łaskawie ostrzega, broni i ratuje, co słowo jego przyjmują i są pobożnymi.

Druga rzecz, powiedziałem, jest także przestrogą, która się odnosi do naszego i ostatniego czasu. Przestroga ta zaczyna się od słów: „A gdyby nie były skrócone one dni, nie byłoby zbawione żadne ciało, ale dla wybranych będą skrócone one dni”. Bardzo to straszne słowa, które nam w sercu rozważyć trzeba, byśmy tym pilniej słowa Bożego się trzymali. Bo nie ściąga się to do wojny i krwi rozlewu, jak względem Jeruzalemu, ale do większego i gorszego niebezpieczeństwa, które się zowie błąd, fałszywa nauka i fałszywa służba Boża, co nas nie tylko szczęścia i życia, ale duszy i zbawienia pozbawia. Jak Pan powiada: ” Żaden człowiek nie byłby zbawiony, gdyby one dni nie skrócone nie były”. Czy taka ślepota dopiero nastanie, nim przyjdzie dzień ostateczny, nie można tego z pewnością wiedzieć. Oglądając się atoli na przyszłość, spostrzegamy tak wielką i takie haniebne i sztuczne błędy, że doprawdy (gdyby Bóg światłością słowa swego nie było się w to wdał) nie mógłby żaden człowiek być zbawiony, wyjąwszy małe, niewinne dziatki, które po swoim chrzcie, nim przyszły do rozumu i do swoich dni, pomarły. Bo cóż zostało się w papiestwie z Chrystusa, z odpuszczenia grzechów, z usprawiedliwienia i z pociechy dla sumienia, czego by się można było trzymać? Przeciwnie, jakie to haniebne błędy i bluźniercze kłamstwa wmawiano w biedny lud pod nazwą prawdy, na których spolegał i pokładał w nich nadzieję zbawienia! Stąd sądzę, że to proroctwo naszego Pana Jezusa Chrystusa o przyszłych błędach już się po większej części spełniło. Jakkolwiek bowiem błędy i ciemnota jeszcze są do oczekiwania, to przecież nie mogą być większe od tych, które już były w papiestwie; jakośmy widzieli, i księgi ich jeszcze świadczą o tym.

Nie możemy też bynajmniej powątpiewać o słowach Chrystusowych; on ci dziecku nadaje imię, mówiąc, co to będą za błędy. „Powstaną”, powiada, „fałszywi Chrystusowie i fałszywi prorocy, i czynić będą znamiona wielkie i cuda, tak iżby zwiedli (by można) i wybrane”. Nie trzeba tu wprawdzie różnicy robić miedzy fałszywymi Chrystusami i fałszywymi prorokami. Lecz i to proroctwo tak zupełnie zgadza się z historią, iż można tu bez niebezpieczeństwa rozróżniać, wykładając, że „fałszywi Chrystusowie” odnoszą się do Turka i wiary jego, „fałszywi zaś prorocy” do papieża i jego nauki. Bo te dwa rządy, papież i Turek, są bez wątpienia istnym antychrystem, przed którym nas Chrystus, św. Paweł, Jan i inni apostołowie naprzód ostrzegali. Wszak Turecka wiara prawego Chrystusa, Syna Bożego, który się począł z Ducha Świętego i cieleśnie narodził się z panny Marii, nie uważa za Chrystusa, a na jego miejscu kładzie Mahometa. Jak bowiem Turcy wierzą: Chrystus był prorokiem, który za swego czasu coś znaczył; lecz nie jest on Bogiem. Więc co chrześcijanie wierzą, iż przez Chrystusa otrzymają, trzeba to wierzyć o Mahomecie; zwłaszcza że tenże ich zbawi, i jest Bogu najmilszym prorokiem, wyższym nad Mojżesza, Abrahama, Chrystusa i wszystkich innych. Taka bluźniercza nauka i takie haniebne kłamstwo oderwały i oszukały niemal większą część świata; jak widzimy, że cały Egipt, Syria, Azja, Grecja, Macedonia i wiele innych krajów mają tę wiarę, żyją i umierają w niej, Chrystusa mieć nie chcą a swoją ufność pokładają w diable Mahomecie.

Tego papież nie czyni; on zostawia Chrystusa Boga Ojca i Marii synem, prawdziwym wiecznym Bogiem; nie robi on innego Chrystusa. Ale naukę Chrystusową fałszuje; ponieważ uczy, iż co o Jezusie wierzyć i czego się tylko przez jego zasługę spodziewać mamy, jego trzeba się spodziewać przez zasługę, przyczyny i własne uczynki świętych; jakoż dla takiej ufności własnej zasługi służbie Bożej nie było wiary ani końca w papiestwie. Nauczano bowiem wcale tak, jak tu Chrystus powiada „oto tu jest Chrystus, oto tam jest Chrystus. Oto na puszczy jest, oto w komorach”. Dlaczegoż mnisi i zakonnice bieżeli do klasztoru? Dlaczegoż niejeden został księdzem, inny pustelnikiem? Czemuż odprawiano pielgrzymki? Czemuż msze czytano, słuchano ich i robiono fundacje na nie? Temu, iż w cały świat wmówiono, że tak się znajdzie Chrystus, to jest łaskę Bożą, grzechów odpuszczenie, żywot wieczny i zbawienie.

To też Chrystus jak najbardziej ostrzega przed antychrystem, który innego Chrystusa nie robi ani się zapiera Chrystusa, jak Turek; a jednakże przez fałszywą naukę od prawdziwego Chrystusa odwodzi, wskazując na stworzenie i własne uczynki mówiąc: Nie wierzcie, to jest, nie dajcie się do niczego prowadzić, ale trwajcie przy mnie i trzymajcie się tylko mojej nauki, moich uczynków i mojej zasługi, tak wam nic szkodzić nie będzie. Lecz cóż się stało? Chrystusa Pana i jego wiernej, gorliwej przestrogi nie brakowało, jak słyszymy. „Otom wam przepowiedział”, (mówi Pan). Wszystko to wina nasza, żeśmy takiej przestrogi nie słuchali, i tak na oślep chodzili i wierzyli, jako nam powiadano; co przecież Pan wyraźnie zakazuje, mówiąc: „Nie wierzcie, choćbyście widzieli cuda znamiona”. Bo które są prawdziwe znamiona i cuda, te zgadzają się ze słowem Pana naszego, Chrystusa, i nie odwodzą od słowa.

Aleć i diabeł czyni cuda, jak tu Chrystus pokazuje i przed tym ostrzega; św. Paweł nazywa to „znakami i cudami kłamliwymi” dlatego, iż przez nie bywają kłamstwa utwierdzane a ludzie zwodzeni od prawdy i słowa. Tak Turcy jeszcze dziś wychwalają wiele cudów swego Mahometa, które uczynił i jeszcze czyni. Moim zdaniem, są to poniekąd cuda, które atoli czyni nie Bóg, ale szatan, by ich przez nie w błędzie utwierdzić. Tak i w papiestwie wszystkie kościoły pełne są cudów i znaków, jakoby ten święty to, inny owo miał uczynić. Aczkolwiek w tym może mijano się z prawdą i więcej głoszono, niż się stało; wszelakoż przeczyć nie możemy, iż działy się niektóre cudowne znaki. Wszak Chrystus sam tu powiada, że fałszywi Chrystusowie i fałszywi prorocy czynić będą znamiona i inne cuda, służące do tego, by ludzie zostali zwiedzeni, zaprawdę mieli takowe kłamstwa i błędy, i wierzyli im. Takie znamiona czyni nie Bóg, ale szatan, a temuć wierzyć nie mamy.

Tu pamiętaj, na czym polega prawdziwa nauka, od której nie ma się odstąpić. Uważajcie! Prawdziwa nauka nic innego nie czyni, jakże ci Chrystus pokazuje i dobrze przedstawia, byś serce swoje mógł pocieszyć przeciw grzechom i śmierci. Dzieje się to więc, iż się naucza wierzyć, że Chrystus jest prawdziwym, wiecznym, wszechmocnym Bogiem, z Ojcem i Duchem Świętym, i zstąpił do nas ludzi na ziemię, poczęty z Ducha Świętego, i z Marii panny na świat narodzony. Na koniec umarł na krzyżu, nie dla swego grzechu, albowiem on, jako Bóg, nie mógł zgrzeszyć, lecz dla naszego grzechu, aby Bóg przez tę śmierć został ubłagany a dług nasz spłacony, i żebyśmy przez zmartwychwstanie Chrystusa Pana do wiecznego mogli przyjść żywota. Ze tedy Chrystus grzech i śmierć zwyciężył nam ku dobremu, aby nam grzech i śmierć nie szkodziły; a teraz siedzi na prawicy Bożej, chcąc nas bronić od diabła, swoim Duchem nas obdarzać i wysłuchiwać nas we wszystkich, czego dla ciała i duszy potrzebujemy i o co w jego imieniu prosimy. Toć prawe kazanie o Chrystusie, i zgadza się zupełnie ze słowem; przy onym nie trzeba się lękać antychrysta i kłamstw jego.

Stąd bowiem to najpierw wypływa, że ta nauka, jeżeli dobrze wnika do serca, pobudza ludzi do tego, iż wysławiają Boską łaskę i dobrotliwość, miłują Boga serdecznie i rozważają, jakoby też takiemu łaskawemu Bogu żyć mogli na upodobanie. Zaczynają tedy z całego serca wszystko to czynić, o czym wiedzą, że Bóg czynić przykazał, a strzegą się usilnie wszystkiego, o czym wiedzą, że to Bóg zakazał. Toć są iście pobożni i święci chrześcijanie, mający grzechów odpuszczenie przez wiarę, i zostawających w bojaźni i w posłuszeństwie ku Bogu. Dlatego to Chrystus tak pilnie napomina, żebyśmy zostali przy tej nauce i nic innego nie dali w siebie wmówić. Obiecuje też, iż nie da się on zamknąć w jakim szczególnym miejscu „lecz słowem swoim i z łaską wszędzie przy nas będzie i zostanie”. Przeto, jakkolwiek to straszliwie brzmi, że na świat ma przyjść tak wielki błąd, ciemnota i zwodzicielstwo, jest to oraz pocieszającym, iż mówi; „Gdziekolwiek będzie ścierw, tam się zgromadzą i orłowie”, t.j. mój chrześcijański kościół przy mnie zostanie. Chociażby diabeł, Turek i papież byli jak najgorsi i najmożniejsi, to przecież moim chrześcijanom, trzymającym się mego słowa nic szkodzić nie mogą. Dajże nam to wszystkim nasz łaskawy Boże niebieski, przez swego Ducha Świętego, dla Chrystusa, naszego miłego Pana i Syna swego! Amen.