Kazanie na trzecią niedzielę po św. Trójcy

I przybliżali się do niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby go słuchali. I szemrali faryzeusze i nauczeni w Piśmie, mówiąc: Ten grzeszników przyjmuje i je z nimi. I powiedział im to podobieństwo, mówiąc: Któryż z was człowiek, gdyby miał sto owiec, a straciliby jedną z nich, izali nie zostaje onych dziewięćdziesięciu i dziewięciu na puszczy, a nie idzie za oną, która zginęła, ażby ją znalazł? A znalazłszy kładzie ją na ramiona swoje, radując się. A przyszedłszy do domu, zwołuje przyjaciół, i sąsiadów, mówiąc im: Radujcie się ze mną; bom znalazł owce moją, która była zginęła. Powiadam wam, że taka będzie radość w niebie nad jednym grzesznikiem pokutującym, więcej niż nad dziewięćdziesiąt i dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują pokuty. Albo która niewiasta mając dziesięć groszy, jeśliby straciła grosz jeden, izali nie zapala świecy, i nie umiata domu, a nie szuka z pilnością, ażby znalazła? A znalazłszy, zwołuje przyjaciółki i sąsiadki mówiąc: Radujcie się ze mną; albowiem znalazłam grosz, którym była straciła. Tak, powiadam wam, będzie radość przed Aniołami Bożymi nad jednym grzesznikiem pokutującym. Ewangelia Łukasza 15, 1 – 10.

Przeczytana ewangelia zajmuje jedno z najprzedniejszych miejsc wśród perykop roku kościelnego. Chrystus nazywa siebie dobrym pasterzem, który szuka zgubionych owieczek, by je wyrwać z napaści wilka drapieżnego, to jest szatana. W ewangelii tej jest wiele pocieszających słów. Oto powiada Pan: „że będzie radość przed Aniołami Bożymi nad jednym grzesznikiem pokutującym”. Nadto, przedstawia tu Jezus urząd swój i królestwo, a osobliwie że jest pasterzem i królem, który nie ma do czynienia z cielesnym i widocznym królestwem, a nie obala i nie wywraca ziemskich zwierzchności, – lecz, iż ma do czynienia z biednymi i grzesznikami. Królestwo jego jest duchowym królestwem, królestwem łaski i miłosierdzia, królestwem odpuszczenia grzechów i wiekuistego zbawienia.

Ewangelista Łukasz powiada: „iż przybliżali się do Chrystusa wszyscy celnicy i grzesznicy aby go słuchać”. Słowami tymi pokazuje ewangelista, dlaczego celnicy i grzesznicy przychodzili do Chrystusa, dlaczego przyjście ich było miłe Panu, zapewne, przychodzili słuchać słowa z pragnieniem wielkim, dlatego, że było jego kazaniem. Słuchaczami tymi, byli celnicy i grzesznicy.

Faryzeusze i uczeni w piśmie składali ofiary w świątyni Jerozolimskiej, obrzezywali siebie i dziatki swe, sprawowali uczynki zakonu, zewnętrznie żyli pobożnie i uczciwie wedle ludzkiego rozumienia i sądzili, iż i Mesjasz sądzić będzie z pobożności takiej jak ich, będzie z nimi obcować i żądać od ludzi pobożności, przepisanej przez uczonych w piśmie i faryzeuszy. Lecz, gdy spostrzegli że Chrystus się obchodzi z grzesznikami i celnikami, łaskawie ich przyjmuje i dobrotliwym względem nich jest, szemrali i mówili: „Ten grzeszników przyjmuje i je z nimi”. Od faryzeuszy nie można się było spodziewać innego sądu, gdyż nie wiedzieli oni nic o królestwie i urzędzie Chrystusowym, ani, że po to na ten świat przyszedł, aby szukać i największych grzeszników, a słuchających ewangelii, pokutujących i wierzących, obdarzyć łaską. Tego faryzeusze nie rozumieli, a ze słowa Bożego nie wiedzieli niczego nad to, co słyszeli z Mojżesza i zakonu.

Zakon uczy zaś, podobnie jak rozum ludzi, iż Bóg dobrze czynić chce tym, którzy są pobożnymi i przykazania jego zachowują, złych zaś i nie przestrzegających zakonu karze, jak o tym czytamy w 2 Mojż. rozdz. 20: „Ja Pan Bóg twój, Bóg zawistny w miłości, nawiedzający nieprawości ojców nad synów w trzecim i czwartym pokoleniu tych, którzy mnie nienawidzą; a czyniąc miłosierdzie nad tysiącami tych, którzy mnie miłują i strzegą przykazania mego”. To też sądzili, że ponieważ Mojżesza posłał Jehowa, przeto i Chrystus nie powinien inaczej nie obchodzić się z grzesznikami, tylko tak jak uczy zakon. Ponieważ zakon powiada, iż Bóg nienawidził grzeszników i karze ich, przeto i Chrystus winien tak samo postępować, to jest, grzeszników i celników odpychać od siebie i karać ich.

Na zarzuty faryzeuszów odpowiada Chrystus w dwóch podobieństwach: o pasterzu i straconej owcy i niewieście szukającej zgubionego jednego grosza. Pan byłby mógł uczonym w piśmie odpowiedzieć z ewangelii, że Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale owszem posłał Syna swego aby szukał zgubione, jak to Nikodemowi, który był także faryzeuszem, rzekł Pan: „Tak Bóg umiłował świat, iż Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3, 16). Była to inna nauka i kazanie jak z zakonu. Nie mówi się tu o gniewie Bożym i niełasce względem grzeszników, lecz o łasce i miłości. I tu mógłby Chrystus powiedzieć: Faryzeusze i uczeni w piśmie, powinniście znać nie tylko zakon i wedle niego sądzić jak należy się obchodzić z grzesznikami, lecz powinniście także znać ewangelię i kazanie o łasce, bo one uczą, że należy przyjmować grzeszników, bo ich i Bóg przyjmuje. Zresztą i sam Mojżesz wskazuje innego proroka, nauczyciela i inne slowo, całe rózne od zakonu, który mu został dany.

W innym miejscu, lecz w podobnej sprawie, powiada o swoim powołaniu. Naganiany przez faryzeuszy, ponieważ jadł z celnikami i grzesznikami, powiada: „Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci, co się źle mają” (Mat. 9, 12). I tu mógłby Pan odwołać się do powołania swego i powiedzieć: „Przyszedłem na świat zbawić zgubione, – lecz nie w ten sposób chciał odpowiedzieć faryzeuszom i uczonym w piśmie, ale w podobieństwach wziętych z powszedniego życia, aby im tym dokładniej wytknąć błędy ich. Podobieństwami tymi nie tylko krasi Chrystus mowę swoją, lecz wykazuje i uwydatnia nadto ową osobliwą myśl, że przyszedł szukać i zbawić zagubione.

Oto powiada: „Człowiek któryby miał sto owiec, a straciłby jedną z nich, izali nie zostawia onych dziewięćdziesiąt i dziewięć na puszczy, a nie idzie za oną która zginęła ażby ją znalazł?” A znalazłszy, kładzie ją na ramiona swoje, radując się. A przyszedłszy do domu zwołuje przyjaciół i sąsiadów, mówiąc im: „Radujcie się ze mną; bom znalazł owcę moją, która była zginęła”. Tak postępuje człowiek z bezrozumnym stworzeniem, z owieczką. Żal mu zgubionej owcy; troszczy się o zgubioną więcej, jak o pozostałe; raduje się bardziej ze znalezionej jak z tych które nie zginęły.” A niewiasta mająca dziesięć groszy, jeśliby straciła grosz jeden, izali nie zapala świecy, i nie umiata domu, a nie szuka z pilnością, ażby znalazła. A znalazłszy, wzywa przyjaciółki i sąsiadki mówiąc: Radujcie się ze mną, albowiem znalazłam grosz, którym była straciła”. I tak jest rzeczywiście; zgubione bardziej boli, więcej smuci i dolega, – a znalezione, napełnia radością i pociechą. Matka licznej rodziny, kocha wszystkie dzieci i nie chciałoby stracić ani jednego. Lecz, jeżeli się zdarzy, iż jedno z nich zachoruje, słabe zostaje wyróżnione między zdrowymi, i nim właśnie najwięcej zajmuje się matka. Ktoby chciał osądzić miłość macierzyńską z pielęgnowania dziatek, musiałby powiedzieć: matka miłuje tylko chore dzieci, zdrowych nie kocha.

Taką, powiada Chrystus, jest i miłość moja; grzesznicy są moją drogo okupioną własnością, bo okupiłem ich moją męką i śmiercią, okupiłem ich drożej, jak pasterz zbłąkaną owcę, niewiasta stracony grosz, matka chore dziecię swoje. Jestże więc możliwym, abym się nie miał o grzesznika troszczyć? Drogo ich okupiłem i z ciężkością odzyskałem, jakżebym nie miał boleć nad tym, żeby znów w ręce szatana popadli. Dlatego, jeżeli mi jedna owieczka zabłąka się, zdaje się, że o pozostałe nie troszczę się, szukając zagubionej, ależ mnie idzie o to, aby zbłąkanej wilk nie porwał.

W podobieństwach tych jest odwzorowane w nader miły i pociągający sposób serce Pana naszego Jezusa Chrystusa, ono serce troszczące się i pracujące nad grzesznikiem by nie zginął; a drugiej strony zaś, słyszymy kołatanie do naszych serc, upominające, abyśmy się zastanowili nad tym, jak uczuwamy zgubę tych, których miłujemy. Tak! W podobieństwach tych powiada nam Pan, jako serce jego porusza grożące nam niebezpieczeństwo ze strony szatana i pokuszeń grzechu i błędu. Nadto powiada nam Chrystus: „że radość będzie w niebie nad jednym grzesznikiem pokutującym, więcej niż nad dziewięćdziesiąt i dzięwięcią sprawiedliwych, którzy nie potrzebują pokuty”. Słowa te powtarza znów mówiąc: „Taka powiadam wam, będzie radość przed Aniołami Bożymi nad jednym grzesznikiem pokutującym”. Tak! Aniołowie mili i duchy niebieskie radują się i śpiewają osobliwe „Cię Boże chwalimy”, gdy chociażby jeden grzesznik się do Pana nawróci. Cóż przez to wszystko chce Chrystus powiedzieć? Oto! Jeżeli człowiek raduje się znalazłszy owoeczkę zbłąkaną, i niewiasta grosz zgubiony, i aniołowie niebiescy z powodu nawrócenia się grzesznika, dlaczegoż wy faryzeusze i uczeni w piśmie naganiacie mnie i gorszycie się, iż przyjmuję celników i grzeszników, którzy mnie szukają i słuchają pilnie i serdecznie kazania mojego!

A tak miłe podobieństwa i obrazy, w owe słodkie i pocieszające słowa, powinniśmy wpatrzyć się i wsłuchać, abyśmy nauczyli się znajdować pociechę i obronę przeciw niepokojom sumienia i grzechów. My ludzie jesteśmy grzeszni i nie ma ani jednego, którego by szatan nie zapędził na pustynię, to jest, któryby tak żył, iżby po chrzcie nie grzeszył i nie błądził. Gdzie jest grzech, tam jest strach, bo naturą grzechu jest to, że przeraża serca i czyni je zwątpiałymi, a nadto, nawet rozum powiada i zakon uczy, że Bóg nienawidzi grzechu. To też serce czujące winy swoje, nie może inaczej jak w trwodze być i wyczekiwać kary, nie spodziewając się łaski.

Z tego to powodu, słusznie, na przekór sercu własnemu i sumieniu, musimy Chrystusowi ufając, powiedzieć: Jestem grzesznikiem, nie mogę i nie chcę temu przeczyć, lecz nie będę wątpić, bo Chrystus Pan, porównuje grzesznika z zabłąkaną owieczką, która opuściła pasterza i weszła na puszczę. W podobieństwie z ewangelii św. Łukasza świadczy Pan, że nie odrzuci nas dla grzechów naszych, ale użyje wszelkiego starania aby nas z grzechu wyratować i do łaski nawrócić.

Tak, dowodem tego jest podobieństwo o owieczce i pasterzu. Cóż może być smutniejszym, jak, jeżeli owieczka opuści paszę i pasterza i pobłąka, jest w niebezpieczeństwie, iż wilk ją napadnie. W niebezpieczeństwie takim, sama obronić się nie może, bo żadne ze zwierząt nie jest tak słabym i bezbronnym jak owieczka. Tak samo jest i z człowiekiem grzesznikiem, którego szatan odwiódł od Boga i słowa Bożego i w grzechy wtrącił. Człowiek taki, nie ma ani jednej bezpiecznej chwili, bo jak mówi apostoł Piotr: „przeciwnik wasz, diabeł, chodzi jak lew i szuka jakoby was pożarł”.

Wśród otaczających nas niebezpieczeństw, jedyną pociechą naszą jest to, iż mamy pasterza, najmilszego Chrystusa Pana, który się ujmuje za nami i szuka nas, nie żeby nas karać jako grzeszników i do piekła wtrącić, lecz żeby nas odnaleźć, wziąć na ramiona swoje i radośnie zanieść tam, gdzie znajdziemy pokój i pieczę. Tak się to szukanie odbywa, wiecie, oto rozkazuje Pan aby słowo jego wszędzie opowiadane było i wzywano do pokuty i świadczono, jak Ojciec umiłował świat, oddając zań Syna swego jednorodzonego na śmierć, aby kto uwierzy nie zginął ale miał żywot wieczny. Otóż ewangelia dzisiejsza, pociesza nas nie tylko tym, iż powiada, że Chrystus jest pasterzem i królem szukającym i ratującym zbłąkane owieczki, ale i uczy zarazem, jak się względem owego najwyższego pasterza zachowywać mamy, abyśmy do królestwa jego znów przywiedzeni być mogli i stali się uczestnikami łaski i miłości i z zbłąkanych owieczek z przeciwników Boga, stali się miłymi Bogu i chętnymi ku niemu słowem, byśmy jak owi celnicy i grzesznicy z ewangelii, zbliżali się do Chrystusa i pilnie a chętnie słowa jego słuchali.

Ewangelia dzisiejsza odróżnia grzeszników między sobą i występuje przeciw panom, chłopom, mieszczanom, szlachcie, książętom i tym wszystkim, którzy chlubią się imieniem ewangelistów a nadużywając łaski Bożej i owych budujących przykładów, powiadają: Chrystus miłuje grzeszników, aniołowie radują się z jednego nawet grzesznika, który pokutuje – a jednak zapominają o pokucie trwają w grzechu, uporze i lekkomyślności, grzeszą na karb łaski Bożej i miłosierdzia, a co więcej, nienawidzą i prześladują słowo Boże i tych którzy słowo to opowiadają, nie słuchają słowa Bożego, nie żałują iż grzeszą, i z ewangelii nieczego więcej się nie nauczyli, jak, że wargami powtarzają: Pan nasz, nie chce odrzucić grzesznika, a Chrystus, przyszedł do grzeszników.

O takich grzesznikach nie mówi ewangelia i tacy nie mogą być nią pocieszeni, chyba by chcieli samych siebie oszukiwać i na własną szkodę i zatracenie błądzić pogrążając się coraz głębiej w gzrechu i płacząc w sieciach szatana. Owszem ewangelia mówi „o grzesznikach którzy się do Chrystusa przybliżali aby go słuchać, to jest o takich, którzy słowa Bożego się uczą, grzechy swe wyznają, pragną wierzyć i poprawiają się”. I tacy to grzesznicy są prawdziwymi, bo pragną grzech porzucić i chcą być przez pasterza Chrystusa znalezionymi. Do takich to grzeszników mówi Chrystus: Wszystkie grzechy wasze są wam odpuszczone; macie wiedzieć, że Bóg się nad wami zmiłował; nie wątpcie o tym ale wierzcie w prawdę słów które wam mówię. Dałem zadość uczynienie za was i dlatego macie w niebie łaskawego Boga i Ojca.

Niechże to zrozumieją wszyscy biedni grzesznicy, którzy słowa Bożego chętnie słuchają i w Chrystusie poznali swego pasterza, Zbawiciela i króla, ciesząc się łaską Chrystusową. Pan nasz nazywa się i jest dobrym, wiernym pasterzem, bo oddał życie swoje za grzeszników, aby ich wprowadzić do królestwa swego i obdarzyć żywotem wiecznym. To jest owa słodka ewangelia, to jest słowo, które się staje skarbem z którego bywamy odkupywanymi od wszelkiej nędzy płynącej z grzechu, to jest od śmierci, potępienia szatana tak że nie jesteśmy już grzesznikami i przeciwnikami Boga, ale radością świętych na ziemi i aniołów w niebie. Dlatego słowo ewangelii powinniśmy poważać, chętnie go słuchać, tych którzy je opowiadają milować i w uczciwości mieć, abyśmy, jako chętni i pilni słuchacze, błędów się pozbyli i z pod władzy szatana wyzwoleni zostali. Do czego niech nam dopomoże umiłowany, wierny Pasterz i Biskup dusz, najmilszy Pan nasz Chrystus, przez Ducha Świętego. Amen!